65 minut klinczu

Oświęcimianie od pierwszego gwizdka naskoczyli na gospodarzy, jakby chcieli już w pierwszych minutach ustawić sobie mecz. Kibice przecierali oczy ze zdziwienia, bo goście nacierali z ogromną siłą. Wywalczyli nawet liczebną przewagę, ale „Szarotki” mają między słupkami Odrobnego, którego byle czym nie można zaskoczyć. Bardzo szybko na taką sytuację zareagował Tomek Valtonen, który w 6 minucie wziął czas, by uporządkować grę swoich podopiecznych. Poskutkowało, bo od tego momentu „Szarotki” zdecydowanie lepiej prezentowały się na tafli.

Bramkarz gości miał trochę roboty, ale nie dał się zaskoczyć w pierwszej odsłonie, brzydkiej, szarpanej.
O kolejnych tercjach też nie da się nic dobrego powiedzieć. Płynnych akcji zero. Klarownych sytuacji – jedna, po indywidualnej akcji Tolvanena, który jak w masło wszedł w oświęcimską obronę, lecz nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Gry w przewadze też nie wychodziły obu zespołom. Podhale miało 27-sekundową grę w pięciu na trzech i też groźniej sytuacji nie wypracowało. Młócka – to słowo chyba najlepiej oddaje to, co działo się na tafli. Można tylko odnotować debiut 19-letniego Adriana Słowakiewicza, wnuka olimpijczyka Andrzeja, który hokejowe szlify doskonalił na Słowacji i w Szwecji. Najwięcej emocji było w ostatnich 2 minutach regulaminowego czasu, kiedy górale grali w osłabieniu. Uniści mocno naciskali i wtedy Odrobny wystąpił w głównej roli.

W dogrywce też kibice nie widzieli gola. Najbliższy zakończenia meczu był Themar, który ostemplował słupek. Karne to loteria. Lepiej egzekwowali je nowotarżanie, a szczególnie Tolvanen, który dwa razy pokonał Fikrta.

– Świetny mecz obu bramkarzy. Dla nas każdy punkt jest ważny, szczególnie wywieziony z trudnego terenu – powiedział Jerzy Gabryś.

– Trudny mecz. Goście po ostatnich niepowodzeniach zagrali wysokim pressingiem, co utrudniało płynność akcji. Nie wychodzą nam pierwsze tercje, myślę, że jest to problem mentalny, bo przygotowani jesteśmy dobrze – przekonuje Bartłomiej Neupauer.

– Problemy mieli gospodarze w pierwszej tercji, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Hokej gra się na bramki, a tę jedną zdobyli gospodarze. Superrozpoczęliśmy, dużo było kar, no i nasze niewykorzystane okazje – podsumował Jirzi Szejba.

– Mieliśmy trudności w pierwszej tercji, nie grając na swoim poziomie. Druga i trzecia tercja już na dobrym poziomie w naszym wykonaniu. Mieliśmy sytuacje, ale bramkarz gości świetnie bronił. Jestem zadowolony z dwóch punktów – powiedział Tomek Valtonen.

TATRYSKI PODHALE NOWY TARG – UNIA OŚWIĘCIM 1:0 po karnych (2:1)

1:0 – Tolvanen (karny).

Sędziowali: Tomasz Radzik (Nowy Sącz) – Dawid Pabisiak (Bytom) i Patryk Puławski (Katowice). Widzów 800.
PODHALE: Odrobny; Wajda – Tolvanen (2), Jaśkiewicz – Moksunen, Dutka – K. Kapica; Michalski – Dziubiński – Guzik (4+10), Sammalmaa – Zapała – Koski, Worwa – Neupauer – Wielkiewicz (2), Siuty – Różański – Liikanen, Słowakiewicz. Trener Tomek VALTONEN.
UNIA: Fikrt; Gabryś (2) – Jachym (2+10), Maciejewski – Saur, Paszek – A. Kowalówka; Gruszka (2) – Daneczek (2) – S. Kowalówka (2), Tabaczek (2) – Hass (2) – Themar, Wanat, Piotrowicz. Trener Jirzi SZEJBA.
Kary: Podhale – 18 min, Unia – 24 min.

Bomby Kaluży

Niekwestionowanym bohaterem Zagłębia został Marek Kaluża. Czeski obrońca popisał się dwoma znakomitymi strzałami spod linii niebieskiej, kiedy jego drużyna grała w przewadze, i obie próby znalazły drogę do bramki gdańskiej drużyny. Łącznie sosnowiczanie zdobyli trzy gole w liczebnej przewadze i to zadecydowało o losach spotkania. Warto zauważyć, że trzy asysty zapisał na swoim koncie Vladimir Luka.

Zagłębie Sosnowiec – Automatyka Gdańsk 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)

0:1 – Marzec – Strużyk (2:48), 1:1 – Kaluża – Luka – Bernacki (11:32, w przewadze), 2:1 – Kaluża – Luka – Martinka (24:02, w przewadze), 3:1 – Bernacki – Charouszek (38:14), 4:1 – Kana – Luka – Bernacki (50:48).

Festiwal strzelecki

Końcowe zwycięstwo wicemistrzów Polski jest imponujące, bo przecież rzadko się zdarza strzelić 11 goli; a przecież między słupkami stoi Fin Tuomas Tolonen, który do tej pory zbierał dobre recenzje. W II tercji gospodarze prezentowali radosną twórczość w strefie obronnej. Goście zdobywali gole po błędach. W ostatniej odsłonie goście zostali zdominowani i marzyli o jak najszybszym zakończeniu meczu. Aż 6 krążków wpadło do ich siatki i stąd dotkliwa porażka.

TAURON KH GKS KATOWICE – PGE ORLIK OPOLE 11:3 (1:0, 4:3, 6:0)

1:0 – Malasiński – Lakkonen – Pasiut (4:56), 1:1 – Jełakow – Gołowin (23:55), 2:1 – Rohtla – Heikkinen – Łopuski (24:33), 3:1 – Czakajik – Deveczka – Pasiut (26:58, w przewadze), 3:2 – Svitac – Rzekanowski (30:47), 4:2 – Malasiński – Czakajik – Laakkonen (36:14), 4:3 – Bychawski – Jełakow – Wałkow (38:42, w przewadze), 5:3 – Fraszko – Heikkinen (39:16), 6:3 – Pasiut – Czakajik (42:30), 7:3 – Deveczka – Laakkonen – Pasiut (45:33), 8:3 – Pasiut – Laakkonen – Malasiński (48:44, w przewadze), 9:3 – Sawicki – Krawczyk – Urbanowicz (49:20), 10:3 – Michał Rybak – Krężołek – Maciej Rybak (51:44), 11:3 – Michał Rybak – Krężołek – Wanacki (52:17).

 

Piłkarski wynik

W drużynie z Krakowa zadebiutował nowy bramkarz – Amerykanin Jason Bacashihua, 36-latek, który na swoim koncie ma m.in. 38 występów w NHL. Jastrzębianie nie potrafili wczoraj znaleźć na niego sposobu. To był wyrównany mecz, a o wszystkim zadecydował strzał z dystansu Patryka Noworyty, który znalazł lukę między słupkiem a parkanem Ondrzeja Raszki.

COMARCH CRACOVIA – JKH GKS JASTRZĘBIE 1:0 (0:0, 0:0, 1:0)

1:0 – Noworyta – Bepierszcz – Csamango (46:46).

 

Czyste konto

John Murray, reprezentacyjny bramkarz, sezon ligowy z GKS-em Tychy rozpoczął poniżej oczekiwań. Chyba jednak trudny okres ma już za sobą, bo w derbowym spotkaniu po raz pierwszy w tym sezonie zachował czyste konto. Goście mieli kilka sytuacji, ale Murray nie dał się zaskoczyć. Gospodarze posiadali sporą przewagę, ale bramkarz Mateusz Studziński uchronił bytomian od wyższej porażki. Na tę chwilę jest spora różnica między tymi zespołami, ale oba przecież mają inne cele.

GKS TYCHY – WĘGLOKOKS KRAJ POLONIA BYTOM 5:0 (1:0, 4:0, 0:0)

1:0 – Michnow – Bagiński – Novajovsky (11:34, w przewadze), 2:0 – Rzeszutko – Bryk – Bagiński (27:50), 3:0 – Michnow – Klimenko – Ciura 30:28), 4:0 – Novajovsky – Szczechura (34:35), 5:0 – Novajovsky – Sykora – Rzeszutko (38:55, w przewadze)

Stefan Leśniowski, s, JK, w, StaW

 

Na zdjęciu: Michal Fikrt dopiero w karnych dał się pokonać.