Babskim okiem. Ile waży… wieża?

A tu słyszę, że organizatorzy igrzysk w Paryżu w roku 2024, bardzo chcą, aby tak się stało, bo byłby to jeden ze sposobów zachęcenia młodzieży do śledzenia tej największej sportowej imprezy. Co racja, to racja. Breakdance ma z pewnością znacznie większą ilość fanów, niż taki – na przykład – skok o tyczce. Albo zapasy, które już jakiś czas temu chciano przecież z olimpijskiego programu usunąć. W końcu mamy wiek XXI i z duchem czasu iść trzeba. Ale co tam breakdance, wizjonerzy w programie IO, za jakieś lat dziesiąt, widzą nawet i gry komputerowe. E-sport rozwija się bowiem w zawrotnym tempie. Dziś młodzież, ku utrapieniu rodziców, godzinami ślęczy przed konsolami. Niedawno, kilkaset metrów od redakcji „Sportu”, w katowickim „Spodku”, miał miejsce turniej Intel Extreme Masters. Fani tłumnie walili do „Spodka” i z zapartym tchem śledzili poszczególne akcje na wielkich ekranach.

Nie należę do pokolenia, wśród którego jest wielu wielbicieli gier komputerowych. Sport kojarzy mi się raczej z ruchem i tężyzną fizyczną. Ale… Właśnie wyczytałam, że słaby fizycznie gracz nie ma prawa wytrzymać trudów takiego turnieju, więc musi nie tylko ćwiczyć umysł, ale i ciało. Jeśli chce być dobrym graczem musi regularnie bywać w siłowni, biegać, podnosić ciężary. I może to jest właśnie sport przyszłości? Sprawny umysł i kondycja fizyczna. To chyba jest właśnie to. To tak, jak i w szachach, które również ubiegają się o olimpijską nobilitację. Polski szachista, arcymistrz Daniel Sadzikowski stwierdził kiedyś, że wprawdzie tej gry nie można porównać z machaniem łopatą przez całą dniówkę, ale ona też potrafi człowieka fizycznie zmiażdżyć i przekonywał, że po hokeju i siatkówce szachy są traktowane jako jeden z najbardziej wyczerpujących sportów.

Więc on regularnie chodzi do siłowni, biega i cały czas musi pilnować odpowiednio dobranej diety. A taki szachowy mistrz świata Magnus Carlsen. To człowiek naprawdę bardzo wysportowany. Gra w piłkę nożną, tenisa, koszykówkę. No i szachiści – jak inni sportowcy – też mają swoje zgrupowania i dbają o kondycję ćwicząc w siłowniach, pływając czy grając w siatkówkę. Bo turniej trwa często i kilkanaście dni. Jedna partia to czasem sześć-siedem godzin gry. To naprawdę wymaga niezłej kondycji. Więc niech się nikomu nie wydaje, że to tylko takie… przesuwanie pionków na szachownicy. To ciężka, umysłowa i fizyczna praca.

 

Na zdjęciu: Gra w szachy naprawdę wymaga niezłej kondycji.