Babskim okiem. Jaki piękny widok

– I trudno się tej euforii dziwić, bo przecież nasi wzięli Berlin szturmem i stolica Niemiec utonęła w powodzi biało-czerwonych flag. Polska lekka atletyka pokazała na co ją stać. No i jeszcze takie piękne dziewczyny w blasku złota…

Czego można chcieć więcej? Polscy kibice w euforii. Tak dobrze to jeszcze nie było. To były dla nas naprawdę piękne i historyczne mistrzostwa Europy. Wszyscy są pod wrażeniem. Skrupulatni komentatorzy sportowi wyliczyli, że w Berlinie górą były jednak panie! Z siedmiu zdobytych tam dla Polski złotych medali, cztery to przecież ich zasługa. Biało-czerwonej sztafety 4 x400, Anity Włodarczyk w rzucie młotem, Justyny Święty-Ersetic w biegu na 400 metrów i Pauliny Guby w pchnięciu kulą.

Dziewczyny – jak się okazuje – lubią złoto. I żadna to nowina. Przecież pierwszy złoty medal dla naszych barw zdobyła Halina Konopacka, która 90 lat temu, dokładnie 31 lipca 1928 roku, wywalczyła w czasie igrzysk olimpijskich w Amsterdamie pierwszy tytuł mistrzyni IO w rzucie dyskiem. I był to też pierwszy medal w historii kobiecej lekkiej atletyki w ogóle, bo Królowa Sportu w kobiecym wydaniu tam wówczas zadebiutowała. No i Halinę Konopacką okrzyknięto wówczas Miss Igrzysk.

A czy naszym „Złotkom” czy „Aniołkom Matusińskiego” taki tytuł się nie należy? Jak najbardziej. I jak tu nie cieszyć się takimi widokami. To przecież dla kibica rzecz najpiękniejsza. I móc jeszcze posłuchać tego, co te piękne i utalentowane dziewczyny mówią. Jak się wspierają. Jak sobie kibicują… Tylko podziwiać i brać przykład. To się w sporcie nazywa team spirit. Naprawdę wspaniały duch panuje w tym zespole. Więc jestem spokojna, że wiele sukcesów jeszcze przed nimi. A jedną z tych sympatycznych blondynek jest ta, którą nazwać można w ogóle królową berlińskich mistrzostw – Justyna Święty-Ersetic. To na jej koncie zapisać można jeszcze jeden, dodatkowy rekord. Dwa złote medale w 90 minut! W historii światowej lekkiej atletyki nikt tego jeszcze nie dokonał.

Widoki w Berlinie mieliśmy więc naprawdę piękne. I – co najważniejsze – widoki na przyszłość też takie mamy. I chociaż Adam Kszczot – złoty na 800 metrów, Wojciech Nowicki – najlepszy w rzucie młotem i Michał Haratyk – najdalej pchający kulę – są może nie tak ładni jak dziewczyny, to w swych konkurencjach też przecież rządzą. I to jak! Mamy wspaniałą reprezentację. A polska lekka atletyka to dziś prawdziwa potęga.