Będzinianie nie poszli za ciosem…

Będzinianie nie mogli skorzystać z usług dwóch kontuzjowanych graczy, Jake’a Langloisa i Bartłomieja Grzechnika, co odbiło się na jakości gry. Amerykanin nie oglądał jednak spotkania z trybun, lecz pomagał w robieniu statystyk klubowemu analitykowi Maciejowi Etgensowi, będąc bardzo przydatnym w nowej roli. – Mam nadzieję, że szybko wyleczę kontuzję i całkowicie zdrowy wrócę do gry, by pomóc kolegom – mówił Langlois jeszcze w trakcie spotkania.

Po bardzo dobrym meczu w Rzeszowie wydawało się, że będzinianie potwierdzą zwyżkę formy. W I secie ich gra nacechowana jednak była błędami własnymi, szczególnie w przyjęciu i ataku. Lubinianie sami byli zaskoczeni korzystnym rozwojem sytuacji w inauguracyjnej partii, w której szybko uciekli na 16:11. Końcówka zapachniała dramatem, gdy gościom zaczęły drżeć ręce i MKS doszedł ich na jedno „oczko” (23:24). W tym momencie na zagrywce zameldował się Mateusz Kowalski i zaserwował w taśmę…

Tajną bronią Cuprum okazał się niepozorny Masahiro Yanagida, mierzący zaledwie 187 cm. Japończyk mający sprężyny w nogach nie tylko skutecznie atakował, ale także „kąsał” gospodarzy ostrą zagrywką. Samuraj z Lubina szczególnie niebezpieczny dla gospodarzy był w drugim secie, w którym zdobył 5 punktów.

Będzinianie grali w drugiej odsłonie bardzo nerwowo, wprawiając swojego trenera w stan wrzenia. Gido Vermeulen dodatkowo został podrażniony przez arbitrów, którzy nie potrafili w pewnym momencie podjąć decyzji w efekcie wideo-weryfikacji. Po kłótni z Agnieszką Michlic, Holender został ukarany czerwonym kartonikiem, dodatkowo załatwiając rywalom jeden punkt. Ta sytuacja ostatecznie podłamała gospodarzy, którzy bardzo wysoko przegrali drugą partię. – Nie chciałbym komentować publicznie pracy sędziów, jednak w pewnym momencie nie wytrzymałem. Musiałem zareagować – przyznał później holenderski trener MKS-u.

Ostatecznie lubinianie wygrali w czterech setach, ciesząc się po meczu jak dzieci z 3 punktów. W czwartej partii wiele niesamowicie trudnych piłek obronił libero gości Jędrzej Gruszczyński, który poderwał kolegów do walki. Lubinianie dysponowali ponadto szczelnym blokiem i skutecznymi w ataku Yanagidą oraz Igorem Grobelnym. A to wystarczyło na chimerycznych i niedokładnych w każdym elemencie będzinian.

MKS BĘDZIN – CUPRUM LUBIN 1:3 (23:25, 14:25, 25:23, 21:25)

BĘDZIN: Kozub (2), Buchowski (11), Ratajczak (8), Williams (22), Peszko (9), M. Kowalski (7), Potera (l) oraz T. Kowalski, Fornal, Faryna (2). Trener: Gido VERMEULEN

LUBIN: Gorzkiewicz (5), Yanagida (18), Boruch (12), Wachnik (15), Grobelny (10), Marcyniak (4), Gruszczyński (l) oraz Patucha (), Zawalski. Trener: Marcelo FRONCKOWIAK

Sędziowali: Zbigniew Wolski (Gorzów Wlkp.) i Agnieszka Michlic (Bydgoszcz). Widzów: 1000.

Przebieg meczu

I: 2:5, 7:10, 11:15, 18:20, 23:25
II: 2:5, 7:10, 11:15, 13:20, 14:25
III: 5:3, 10:7, 15:12, 20:18, 25:23
IV: 5:3, 9:10, 12:15, 17:20, 21:25
Bohater: Masahiro YANAGIDA.