Brede: Nie jestem człowiekiem biernym

Jakub KUBIELAS: W ostatnim spotkaniu, bezbramkowo zremisowanym przeciwko Rakowowi Częstochowa, zabrakło nieco niewątpliwych atutów, jakie ma Podbeskidzie. Mowa o grze skrzydłami.

Krzysztof BREDE: – Taka zależność wynikała ze specyfiki gry rywala. Niewiele zespołów gra tak jak
Raków, czyli trójką środkowych obrońców i dwoma zawodnikami wahadłowymi. Nasi skrzydłowi, w związku z taktyką przeciwnika, mieli zadania defensywne, które polegały na podwajaniu i podążaniu za rywalami. Przez to, że zagraliśmy nieco bojaźliwie z przodu, nasi skrzydłowi musieli pokonywać większe odległości. Przy odbiorze piłki ta przestrzeń była bardzo duża. Brakowało nam agresywnego doskoku. To powodowało, że piłka częściej dochodziła do wahadłowych zawodników. Nasi zawodnicy musieli wykonać o wiele więcej pracy w obronie.

Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Nie da się ukryć, że bardzo widoczny był brak w tym spotkaniu Valerijsa Szabali.

Krzysztof BREDE: – Widać było doskonale, jak ważnym piłkarzem jest dla nas Szabala. Pod jego nieobecność brakowało nam nieco tej ściany z przodu, utrzymania się przy piłce. Wiemy też, że drużyny przeciwne po prostu boją się tego zawodnika. Tym bardziej szkoda, że nie mógł zagrać w tak ważnym meczu, z liderem. W ostatnim czasie pokazał przecież, że jest w bardzo dobrej dyspozycji.

Łotysza zastąpił Grzegorz Goncerz i chyba niewiele o jego występie można powiedzieć dobrego.

Krzysztof BREDE: – Każdy z nas patrzy na to inaczej. Wiem, jakie Grzegorz dostał założenia i muszę dokładnie przeanalizować, jak się z nich wywiązał. Na pewno brakowało nam w tym spotkaniu nieco konkretów w ofensywie. Każdy ma prawo do swojej oceny. Uważam, że zawodnik ten do pewnego momentu robił na boisku to, czego od niego oczekiwałem. On zresztą sam wie o tym, co było dobrze, a co nie dobrze. To bardzo ambitny zawodnik i zawsze wychodzi na boisko po to, aby dać drużynie jak najwięcej. Nie wszystko zawsze wychodzi. Nie zmienia to jednak faktu, że mam do czynienia z bardzo dobrym i doświadczonym piłkarzem. Należy w jego przypadku zachować dużo spokoju i cierpliwości.

Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich spotkaniach Podbeskidzie poprawiło się w defensywie. Licząc mecz pucharowy, zagraliście trzy spotkania na zero z tyłu.

Krzysztof BREDE: – Nie jestem człowiekiem biernym i jeżeli coś się dzieje niedobrego, to nie staram się ukrywać, że czegoś nie widzę. Dlatego w ostatnim czasie pojawiły się zmiany w linii defensywnej. Mam do dyspozycji określoną liczbę zawodników i staram się ich wykorzystywać – po to, aby nawet w wypadku spadku formy odbudować jakość w danym elemencie. Prowadzimy odpowiedni proces treningowy. Poszukaliśmy zatem takiego rozwiązania i do gry wrócili Mavroudis Bougaidis wraz z Kamilem Wiktorskim. Myślę, że to było trafne rozwiązanie, aby postawić na bardziej doświadczonych zawodników. Życzyłbym sobie, aby dalej to podobnie funkcjonowało.

Czy wasz ostatni rywal był najlepszym zespołem, z którym się mierzyliście w tym sezonie?

Krzysztof BREDE: – Trudno jest mi to jednoznacznie określić. Jeszcze ze wszystkimi nie graliśmy. Na pewno nasz ostatni rywal to drużyna dobrze zorganizowana i prowadzona przez trenera, który pracuje w tym klubie od dłuższego czasu – co zresztą pokazuje tabela. Ale nie powiem, że jestem zadowolony z remisu, bo liczyłem, że wygramy ten mecz.