Była kawa i trawa, a teraz w ruch!

Piąta zawodniczka igrzysk w Rio de Janeiro na 800 metrów i halowy mistrz świata w sztafecie 4×400 m to dwie nowe gwiazdy w coraz bardziej imponującej kolekcji akademickiego klubu. Na co dzień mieszkają kilkaset kilometrów od Katowic – Joanna Jóźwik w Warszawie, Karol Zalewski w Olsztynie – ale to na Śląsku jest ich baza naukowa, medyczna. Dodatkowo zawsze czeka życzliwa opieka całego zespołu pod kierunkiem dyrektora klubu Krzysztofa Nowaka.

25-letni sprinter rodem z Reszla już w poprzednim sezonie startował w katowickich barwach.  Dwukrotnie bił rekord życiowy na 400 metrów, doprowadzając go do wyniku 45,11 i kończąc berlińskie mistrzostwa Europy na czwartym miejscu.

– Mimo wszystko czułem ogromny zawód, że nie zdobyłem medalu. Mam jednak motywację, by w przyszłym sezonie biegać jeszcze szybciej, może nawet na rekord Polski (44,62 Tomasza Czubaka z 1999 roku – przyp. red.) – mówi Zalewski, który wkrótce w Olsztynie wraz z narzeczoną otwiera wegetariańską restaurację „Kawa i trawa”.

Procent się zgadza, uff…

Ale nadchodzi czas poważnej pracy. Wczoraj przed południem w Pracowni Badań Czynnościowych Człowieka biegał na stacjonarnej bieżni z maską tlenową na twarzy. Przed testem, w trakcie i zaraz po nim oddawał krew do badania poziomu zakwaszenia mięśni oraz tkanki tłuszczowej. – Ten wskaźnik to nie cztery procent tkanki tłuszczowej tylko cztery kilogramy masy, procent masz powyżej pięciu – uspokoił Zalewskiego trener Jakub Ogonowski. Sprinter początkowo lekko się zaniepokoił, bo wskaźnik tłuszczu w organizmie poniżej 3 procent zagraża już życiu.

Po południu przechodził kolejne badania – siły mięśniowej. – One pomogą nam w treningu, pokażą, gdzie robimy ewentualne błędy, na czym się mamy skupić. Badania i aparatura są ok. W tym i tak najważniejsi są ludzie, którzy potrafią z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski i przełożyć na trening – podkreśla najlepszy polski sprinter, student pierwszego roku zarządzania sportem na katowickiej uczelni.

Pomagał Radwańskim

Na „efekt Zalewskiego” pod okiem Ogonowskiego po cichu liczy Jóźwik. Z powodu kontuzji biodra opuściła cały ostatni sezon, zmieniła klub i trenera. – Przede wszystkim chcę wrócić do biegania bez bólu – mówi brązowa medalistka mistrzostw Europy z Zurychu (2014), której sztab wzmocnił fizjoterapeuta Karol Szapel, współpracujący wcześniej m.in. z siostrami Radwańskimi. – Będzie obserwował, jak biegam, i wiedząc, jaką przebyłam kontuzję, tak poprowadzi trening, by biodro już mi nie dokuczało. Po ostatnich ćwiczeniach wiemy, że musimy trochę zwolnić – dodaje Jóźwik.

Chcą pod dach!

12 listopada podopieczni Ogonowskiego wyjadą trenować do Szklarskiej Poręby, a na początku grudnia polecą na zgrupowanie do Portugalii. Oboje w przyszłym roku zamierzają wystartować w sezonie halowym, który dla wielu lekkoatletów jest kłopotliwy i nie na rękę. Wszystko z powodu terminu mistrzostw świata w Dausze. Odbędą się one na przełomie września i października, czyli półtora miesiąca później niż zwykle odbywają się najważniejsze imprezy sezonu. Oznacza to eksperymentalne wydłużenie okresu startowego.

– Po marcowych mistrzostwach Europy w Glasgow prawdopodobnie zrobimy nieco dłuższy odpoczynek i później wejdziemy w sezon otwarty – mówi Zalewski. – Ja jestem tak głodna rywalizacji i emocji, że bardzo chcę wystartować w hali, ale czas pokaże, czy biodro pozwoli. Jestem jednak dobrej myśli – kończy Jóźwik.