Drużyna jest w przebudowie

Jakub KUBIELAS: W trakcie sparingu z Piastem Gliwice kilka razy był widoczny problem w organizacji waszej gry. Czasami dziury w środku pola były zatrważająco duże…

Krzysztof BREDE: – Na pewno, a szczególnie w drugiej połowie, było to widoczne. W pierwszej odsłonie wprawdzie straciliśmy dwa gole, ale po bardziej po prostych błędach. W drugiej odsłonie organizacji gry się posypała. Środek pola przegraliśmy w tym spotkaniu zdecydowanie. Szczególnie po tym, jak dokonaliśmy dwóch zmian. Rywalizacja trwa. W każdym sparingu coś się dla mnie rozjaśnia, czyli to, na kogo będę mógł liczyć od początku, a kto będzie musiał walczyć o miejsce w składzie. Po to są gry kontrolne, abyśmy wszystko mogli zaobserwować. Widzimy wszystkie błędy i je analizujemy. Musimy być o to mądrzejsi.

Obserwując w drugiej połowie konfrontacji z Piastem, Roberto „Chopi” Gandarę można było odnieść wrażenie, że porusza się po boisku wręcz… dostojnie.

Krzysztof BREDE: – To jest subiektywna ocena, którą każdy może wydać. Analizowaliśmy jego osobę wraz z całym pionem sportowym. Wiemy, na co tego zawodnika stać. To na pewno piłkarz, który może nam pomóc. Musimy pamiętać, że pozyskaliśmy Roberto niedawno, a zawodnik był po okresie urlopowym, czyli nie trenował z nami od początku. W Hiszpanii przerwa między rundami trwa dłużej. U nas trwała przecież zaledwie dwa tygodnie. Dlatego utrata formy fizycznej jest zdecydowanie mniejsza. Nasz nowy zawodnik miał aż cztery tygodnie przerwy. Dlatego zdajemy sobie z tego sprawę, że musimy go przygotować do rozgrywek, a wiemy, że czasu nie mamy zbyt wiele. Niektórzy nasi piłkarze mają już za sobą ponad 20 jednostek treningowych, a niektórzy zaliczyli ich dużo mniej, jak właśnie Roberto. Nadrobienie zaległości nie jest łatwe, ale mamy jeszcze dwa tygodnie i zrobimy wszystko, aby być jak najlepiej przygotowanym do rozgrywek. Nawet po sparingach zawodnicy „dorabiają” pracę, którą mają do wykonania. Wszystkim wydaje się, że to jest łatwe, a to nieprawda. Bo nie wszyscy zawodnicy zaczynają z tego samego poziomu. Nasza w tym głowa, aby doprowadzić to do porządku.

Z czym pan się zmierzył, a może zderzył, przychodząc do Podbeskidzia?

Krzysztof BREDE: – Podbeskidzie było w zeszłym sezonie zespołem dobrze zorganizowanym w niskiej obronie. Traciło mało bramek i to nie była zła drużyna, ale taka mająca solidnych piłkarzy. Moje spostrzeżenie na piłkę jest jednak nieco inne, dlatego chciałbym przeorganizować sposób gry Podbeskidzia na bardziej ofensywny. Nad tym pracujemy. Zresztą w klubie zachodzą zmiany i na pewno pozytywnie zaskoczyło mnie zaangażowanie wszystkich ludzi. Na wszystko potrzeba jednak czasu. Każdego dnia się zderzamy z jego deficytem i to jest spory problem. Martwi mnie, że przeorganizowanie tego wszystkiego sporo zajmuje. Ale pracujemy bardzo intensywnie.

Podbeskidzie zmienia się personalnie pod pańską wodzą. Na jakie pozycje szukacie jeszcze wzmocnień i jak ma wyglądać wasza gra w rundzie jesiennej?

Krzysztof BREDE: – Odpowiem trochę wymijająco. Szukamy zawodników do linii obrony. A jeżeli chodzi o zmianę stylu gry, to chcę podkreślić, że mój poprzednik wykonał tutaj bardzo dobrą pracę. Widocznie na więcej nie było możliwości. Najważniejsze jest to, że mam swoje spostrzeżenie na piłkę i wiem, jak chciałbym, aby Podbeskidzie grało. Do tego będziemy dążyć. Do tego zresztą dążymy podczas pozyskiwania piłkarzy. Nasz zespół powinien grać skutecznie zarówno w ataku, jak i w obronie. Jak również bardzo bym chciał, ale drużyna jak najdłużej – na ile to będzie możliwe – dominowała podczas gry.

Jak wygląda polityka transferowa klubu? Jaki wpływ ma pan na to, kto przychodzi do zespołu?

Krzysztof BREDE: – Wraz z radą nadzorczą, właścicielami klubu i dyrektorem sportowym podejmujemy decyzje. Nic nie odbywa się bez mojej zgody, bo ja biorę odpowiedzialność za wynik. Jestem w stałym kontakcie ze wszystkimi decyzyjnymi osobami, widzimy się praktycznie codziennie. Pan prezes Edward Łukosz bardzo mocno zaangażował się w sprawy sportowe i organizacyjne. Każdy ruch jest przemyślany, a do mnie należy decydujący głos.

Niedawno z klubu odszedł Damian Chmiel, a pan był – podobno – za tym, aby zawodnik ten nadal w zespole funkcjonował.

Krzysztof BREDE: – To była trudna sytuacja, a przemyślaną decyzję podjęliśmy wspólnie, po rozmowach z właścicielami klubu i pionem sportowym. Nie było żadnych spontanicznych ruchów. Rozmowa na ten temat była merytoryczna. Cóż, nie ma z nami Damiana Chmiela, ale jest ktoś inny i z tym musimy się oswoić. Więcej tej sytuacji komentować nie zamierzam.

Czy na wstępie pańskiej przygody został jasno sprecyzowany cel na najbliższy sezon?

Krzysztof BREDE: – Każdy, kto pracuje w branży sportowej chce zwycięstwa. My też tego chcemy. Dziś nie będziemy jasno się deklarować, bo drużyna Podbeskidzia jest w przebudowie. Mamy pracować najlepiej, jak potrafimy i jesteśmy do na nią gotowi.

Zamienił pan Chojnice na Bielsko-Biała. Jak podoba się panu w nowym miejscu?

Krzysztof BREDE: – Zarówno w czasach zawodniczych, jak i w trenerskich zawsze z przyjemnością przyjeżdżałem do Bielska-Białej. Mieszkam tutaj od trzech tygodni. Nie mam za dużo czasu, aby zwiedzać i poznawać miasto, czy okolicę. Ale jest bardzo miło. Zresztą całe życie przemieszczam się z jednego miejsca na drugie. Jestem osobą kontaktową i taką, która potrafi zorganizować sobie czas. Wszyscy mówią, że Bielsko-Biała, to piękne miejsce i dlatego chciałbym tutaj wykonać dobrą, rzetelną pracę.