Dwie pasje Michała Żeromińskiego

Były wicemistrz Polski w boksie amatorskim i pretendent do tytułu zawodowego mistrza kraju Michał Żeromiński łączy występy w ringu z grą w piłkarskiej B-klasie. – Wciąż strzelam bramki, ale pięściarstwo było moim sportowym przeznaczeniem – podkreśla 31-letni radomianin.

W najbliższą sobotę na gali „MB Boxing Night” w rodzinnym mieście Żeromiński (13-4-1), promowany przez Marcela i Mariusza Grabowskich, zmierzy się z pochodzącym z Ukrainy Mykołą Wowkiem (13-3). Polak, który jako amator wygrywał m.in. z Andrzejem Fonfarą i Maciejem Sulęckim, wraca na ring po dwóch porażkach z Łukaszem Wierzbickim (obaj Tymex Boxing Promotion) – stawką było mistrzostwo kraju w wadze półśredniej. – W rekordzie są zapisane te dwie porażki, ale – w mojej ocenie – pierwszego pojedynku z Wierzbickim nie przegrałem. To nie moja wina, że dwóch sędziów oglądało inny pojedynek… Rewanż źle rozegrałem, do tego Łukasz walczył mądrze taktycznie, więc plus dla niego. Z optymizmem patrzę w przyszłość i cieszę się, że będę walczył przed własną publicznością, do tego z wymagającym rywalem, który zwyciężał w kategorii średniej, a zatem ważącym na co dzień – i zapewne w dniu walki – dużo więcej ode mnie. To nie jest zły moment w mojej karierze, przeciwnie – dobry, bo miałem sporo czasu na mocne treningi m.in. pod okiem Piotra Wilczewskiego – powiedział czterokrotny medalista MP w boksie amatorskim; złotym medalistą był ojciec Michała, Sławomir Żeromiński.

Pierwotnie gala w Radomiu miała się odbyć w listopadzie. Z tego powodu Żeromiński jr nie zagrał we wszystkich meczach B-klasowej Wisły Chotcza; kiedyś krótko występował w rezerwach Radomiaka oraz KS Jastrząb. – Kiedy zbliża się gala bokserska, odpuszczam mecze piłkarskie. Tak było i tym razem, a szkoda, bo w końcówce rundy strzeliłem kilka goli, miałem też hat trick. Już nie gram jako napastnik, a na skrzydle, gdzie może pokazać np. swoją kondycję. Mogę biegać od pola karnego do pola karnego, a młodzi rywale nie mają ze mną szans. Gorzej było z wykorzystywaniem okazji podbramkowych, bo sporo ich zmarnowałem – dodał bokser-piłkarz.

– W moim przypadku wystarczy już potyczek z rodakami, teraz chciałbym jak najczęściej boksować z zagranicznymi pięściarzami. W ten sposób będę się rozwijał. Najchętniej takie walki chciałbym toczyć w Radomiu lub regionie. Były propozycje wyjazdów do innych krajów, ale finanse nie zachęcały. Gdyby to była gala w Hiszpanii, może bym się skusił. Kiedyś prywatnie pojechałem do Madrytu i obejrzałem mecz Realu, ale odkąd odszedł Cristiano Ronaldo, większą sympatię mam do… Barcelony. Na spotkanie tego klubu też się wybiorę. Czasem zdarzy mi się w telewizji popatrzeć na Ligę Mistrzów. Widziałem losowanie 1/8 finału i muszę przyznać, że w konfrontacji Bayernu Monachium z Liverpoolem będę kibicował Anglikom. Mam sentyment do The Reds ze względu na osobę Jerzego Dudka. Co do Roberta Lewandowskiego, liczę, że zacznie bardziej angażować się w grę reprezentacji Polski. W meczach kadry nie pokazuje klasy światowej – ocenił Żeromiński, kiedyś – jak wspomina – powołany do piłkarskiej kadry Mazowsza trampkarzy.

Szerzej o gali w Radomiu, ze szczególnym uwzględnieniem głównej walki wieczoru Robert Parzęczewski – Dariusz Sęk o mistrzostwo Polski wagi półciężkiej, w numerze piątkowym.