Górnik na dnie

Cudów po tym meczu trudno było oczekiwać. W Krakowie spotkały się drużyn z dwóch ostatnich miejsc w tabeli ekstraklasy, z najmniejszą liczbą strzelonych goli. Na fajerwerki nikt jednak nie liczył, a ważna była tylko wygrana. To ten moment, gdy nikt nie patrzy na styl, a każdy chce się wreszcie przełamać. Jak nie dziś to kiedy?

Absurdalna atmosfera
W zespole Cracovii od początku groźny był tylko Javi Hernandez. Już w pierwszej połowie Hiszpan kilkakrotnie zaprosił Tomasza Loskę do zaprezentowania umiejętności. Bramkarz Górnika nie zawodził. W 34. minucie obronił strzał z dystansu Hernandeza, a w doliczonym czasie gry uderzenie z rzutu wolnego. W międzyczasie wydawało się, że Hiszpan będzie wreszcie górą. Wpadł z piłką w pole karne, a gdy Loska rzucił mu się pod nogi, teatralnie upadł na murawę. Sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny, piłkę chwycił już Damian Dąbrowski, ale zaraz musiał ją oddać. Arbiter po konsultacji VAR słusznie odwołał „jedenastkę” i zamienił ją na żółtą kartkę dla piłkarza Cracovii za udawanie.

Mecz toczył się w dziwnej atmosferze, zaostrza się bowiem konflikt między kibicami Cracovii a zarządem klubu. Na stadionie pojawiło się kilka transparentów krytykujących Janusza Filipiaka i Jakuba Tabisza. Temu drugiemu dostało się najmocniej, wiceprezes był wielokrotnie głośno wyzywany przez osoby, które zjawiły się na meczu. Protest fanów Pasów były bardziej widoczny, gdyby potrafili się zmobilizować i przyjść na stadion w większej liczbie. Na poniedziałkowym meczu na stadionie Cracovii pojawiło się mniej osób niż dwa tygodnie wcześniej na meczu z Wisłą, gdy stadion teoretycznie był zamknięty. Wtedy na trybunach zameldowało się ponad 5 tysięcy dzieci i młodzieży do lat 16.

Wściekły Probierz
Niestety na boisku działo się niewiele. Cracovia grała bez ładu i składu, a młoda drużyna Górnika nie potrafiła tego wykorzystać. Goście zagrozili bramce Michala Peszkovicza dopiero w doliczonym czasie gry, gdy głową z bliska strzelał Dani Suarez. Wcześniej Górnik przez chwilę grał w przewadze, bo lekarze Cracovii długo nie potrafili poradzić sobie z krwią broczącą z głowy Ołeksija Dytiatjewa. Cenne sekundy uciekały, Górnik atakował, a Michał Probierz szalał z wściekłości.

Trener Pasów z trudem trzymał nerwy na wodzy. Przed meczem dokonał kilku zmian w składzie. Po raz pierwszy w tym sezonie na ławce posadził Michała Helika, którego wcześniej pozbawił opaski kapitańskiej. Probierz zmienił też bramkarza i wstawił do podstawowego składu Damiana Dąbrowskiego choć ten ledwie wrócił do zdrowia po poważnej kontuzji kolana. Nic dziwnego, że potem wściekał się widząc nieporadność swojego zespołu. To były odważne zmiany, a być może nawet zapowiedź kolejnej rewolucji w kadrze zespołu. W trakcie rundy jesiennej, też przy okazji meczu z Górnikiem, Probierz poszedł jeszcze dalej, kilku piłkarzy na dobre odsuwając od składu, wtedy jednak efekt był natychmiastowy – Pasy wygrały w Zabrzu 4:0.

Trzy miesiące bez wygranej
Teraz na te efekty trzeba było czekać nieco dłużej, bo do drugiej połowy spotkania. W ciągu kilkudziesięciu sekund Cracovia zdobyła dwa gole i… było po wszystkim. Najpierw zamieszanie pod bramka wykorzystał Airam Cabrera, a chwilę później bezpańską piłkę zgarnął Hernandez i ustalił wynik spotkania. W samej końcówce Pasy raz jeszcze trafiły do siatki – sytuację sam na sam wykorzystał Filip Piszczek, ale gol został anulowany, bo piłkarz Pasów był na pozycji spalonej.

Górnik nie był w stanie się odgryźć. W Krakowie nie szło nawet Szymonowi Żurkowskiemu, który w pewnym momencie aż krzyknął z bezsilności. Górnik po raz ostatni wygrał na początku sierpnia, gdy w Legnicy pokonał Miedź 3:1. To już dziewięć meczów bez wygranej, trudno więc dziwić się, że zabrzanie są już na ostatnim miejscu w tabeli.

Cracovia – Górnik Zabrze 2:0 (0:0)
1:0 Cabrera, 62 min
2:0 Hernández, 63 min

CRACOVIA: Peszkovicz – Ferraresso, Dytiatjew, Datković, Siplak – Gol, Dąbrowski (61. Budziński) – Wdowiak (76. Strózik), Hernandez, Zenjov – Cabrera (83. Piszczek). Trener: Michał Probierz. Rezerwowi: Gostomski, Helik, Serderow, Serafin.

GÓRNIK: Loska – Michalski, Suarez, Bochniewicz, Liszka – Ambrosiewicz (65. Matuszek), Żurkowski – Smuga (65. Ł. Wolsztyński), Jimenez, Zapolnik (77. R. Wolsztyński) – Angulo. Trener: Marcin Brosz. Rezerwowi: Bielica, Wiśniewski, Nowak, Ryczkowski

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) – 6 Asystenci: Paweł Sokolnicki (Płock) i Bartosz Kaszyński (Bydgoszcz).

Widzów: 4078. Czas gry: 100 (51 + 49). Żółte kartki: Zenjov (31. faul), Hernandez (45. niesportowe zachowanie), Siplak (56. faul), Datković (72. faul), Piszczek (87. niesportowe zachowanie) – Michalski (35. faul), Zapolnik (45. faul), Bochniewicz (45. faul)
Piłkarz meczu: Javi HERNANDEZ