Jastrzębski Węgiel lepszy od mistrza Polski

Pierwszą partię lepiej rozpoczęli przyjezdni. Po dwóch dobrych serwisach Milada Ebadipoura, Skra objęła prowadzenie 5:2. Ale środkowa faza seta zdecydowanie należała do jastrzębian. Gospodarze wzmocnili zagrywkę, a pierwsze skrzypce grał Dawid Konarski, który łącznie zdobył w tej partii 7 punktów. Kiedy gospodarze objęli prowadzenie 17:11 wydawało się, że wygrają pewnie. Bełchatowianie zaczęli jednak mozolnie odrabiać straty. Zbliżyli się nawet na dwa punkty, ale miejscowi doprowadzili sprawę do końca. Seta, wybijając piłkę po bloku, zamknął Christian Fromm.

Do absurdalnej wręcz sytuacji doszło na początku drugiej partii, przy stanie 1:1. Sędziowie, po wideoweryfikacji, odgwizdali błąd przełożenia ręki na stronę rywala Lukasowi Kampie. Wyświetlona na telebimie sytuacja nie pozostawiła wątpliwości, że niemiecki rozgrywający zrobił wszystko zgodnie z przepisami. Jastrzębscy kibice gwizdami dali dowód na to, co myślą o niezrozumiałej decyzji sędziów. Sytuacja ta zdeprymowała nieco gospodarzy i Skra, przez dłuższy czas, znajdowała się o 2-4 punkty z przodu.

Dzięki temu goście poczuli się pewnie, a od stanu 13:15 wykonali niesamowitą serię. Najpierw skończyli atak, a później zaliczyli trzy bloki punktowe z kolei, a w elemencie tym brylował Karol Kłos. To nie wszystko, bo jastrzębianie pierwsze „oczko” od dłuższego czasu, czyli czternaste, zdobyli w momencie, kiedy na koncie rywali były… 22 punkty. Tego nie dało się już uratować i Skra bez większych problemów doprowadziła do remisu w spotkaniu, kiedy Milad Ebadipour przedarł się przez jastrzębski blok.

Zażarta walka trwała od początku trzeciej odsłony, choć to przyjezdni nieznacznie prowadzili. W drużynie Skry ciężar gry na swoje barki brał Artur Szalpuk. Po drugiej stronie siatki moc pokazywali Konarski i Fromm. Zagrywka Niemca spowodowała, że jastrzębianie objęli prowadzenie 12:10, ale chwilę później zrobiło się 13:17. Skra zaliczyła kolejną imponującą serię dzięki dobrej grze blokiem i w obronie. Gospodarze nie złożyli jednak broni i zdołali doprowadzić do stanu po 22 i to musiało skończyć się niesamowitą końcówką. Jakub Popiwczak obronił dwa razy znakomicie, ale Konarski huknął w aut. Piłkę setową miała Skra, a po chwili… Jastrzębski Wegiel, bo Grzegorz Kosok skończył przechodzącą piłkę…

Gospodarze wykorzystali trzeciego setbola, bo potrójny blok zatrzymał Milada Ebadipoura. Kiedy jastrzębianie świętowali wygraną partię coś odwidziało się jednak arbitrom i sędzia główny, Paweł Burkiewicz, zasygnalizował… dotknięcie siatki po stronie gospodarzy. Dobrze, że znajdujący się na hali najmłodsi zaopatrzeni są w specjalne słuchawki, bo takich gwizdów dawno w Jastrzębiu-Zdroju. Ostatecznie rozjemcy utrzymali w mocy pierwszą decyzję i gospodarze objęli prowadzenie w meczu, ale niesmak pozostał.

Wygrana w takich okolicznościach partia uskrzydliła gospodarzy. Od początku czwartej partii mieli inicjatywę. Kosok w imponującym stylu zatrzymał na siatce Jakuba Kochanowskiego, a ważną kontrę skończył Julien Lyneel i JW miał 5 punktów przewagi, która… błyskawicznie stopniała do „oczka”. Przestój w grze gospodarzy spowodował, że Skra wróciła do gry i znów zanosiło się na nerwową końcówkę. Dawid Konarski zadbał jednak o to, aby do niej nie doszło. Posłał asa, skończył dwa niezwykle ważne ataki i „Pomarańczowi” pokonali mistrza Polski za trzy punkty.

Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:22, 17:25, 27:25, 25:21)

Sędziowali Paweł Burkiewicz i Tomasz Flis. Widzów 3000.

JW: Kampa, Lyneel, Hain, Konarski, Fromm, Kosok, Popiwczak (libero), Rusek, Oliva, Wolański, Gunia. Trener Ferdinando DE GIORGI.

SKRA: Łomacz, Ebadipour, Kochanowski, Wlazły, Szalpuk, Kłos, Piechocki (libero), Teppan, Fiel. Trener Roberto PIAZZA.

I set: 10:9, 15:11, 20:17, 25:22
II set: 7:10, 11:15, 13:20, 17:25.
III set: 8:10, 13:15, 17:20, 25:24, 27:25.
IV set: 10:7, 15:10, 20:17, 25:21.