Jestem fanem reprezentacji Polski!

Można zaryzykować twierdzenie, że reprezentacja Holandii była rewelacją mistrzostw świata, zespołem, który postraszył faworytów. W jaki sposób stworzył pan tak ciekawą ekipę, która bez wielkich indywidualności awansowała pewnie do drugiej rundy?

Gido VERMEULEN: – Byłem przekonany, że wyjdziemy z grupy i może nawet uda nam się awansować do czołowej szóstki. Niewiele brakowało, byśmy zagrali z najlepszymi, ale porażka 0:3 z Rosjanami okazała się kluczowa. Rosja jest zresztą zwycięzcą Ligi Narodów, latem grała na niewiarygodnym poziomie. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych reprezentacji w mistrzostwach świata i niewykluczone, że stanie na najwyższym podium.

Z wrodzoną skromnością nie mówi pan o swojej reprezentacji, czy też są inne powody?

Gido VERMEULEN: – Nie ma innych powodów. Nie wiem, czy to Holandia była rewelacją mistrzostw świata, gdyż było kilka innych zespołów, nie będących w roli faworytów, które pokazały atrakcyjną siatkówkę. Chociażby Kanada czy też Belgia. Momentami mogła się podobać Słowenia. A co do nas, to ciężko pracowaliśmy w okresie przygotowawczym, poza tym miałem fajną grupę ludzi, która potrafiła z uśmiechem na ustach wytrzymywać najcięższe treningi. Jeden wspierał drugiego, nie było zazdrości, że ktoś gra, a ktoś wchodzi z ławki. To był kolektyw, z którym aż chciało się pracować.

Wygrana 3:1 z Brazylią to było jedno z większych zaskoczeń siatkarskiego mundialu. Nikt nie stawiał na Oranje…

Gido VERMEULEN: – Może to i dobrze, bo znacznie lepiej się gra, gdy nie jest się faworytem. Łatwiej jest zaskoczyć faworytów. Z Brazylią nie gra się łatwo, ale mieliśmy swoją taktykę i konsekwentnie ją realizowaliśmy. W sumie jesteśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ znaleźliśmy się w najlepszej dziesiątce na świecie, a to więcej niż się spodziewaliśmy. To coś znaczy… Nie da się ukryć, że w ostatnim secie meczu z Włochami moi zawodnicy już wyraźnie czuli trudy tego turnieju. A można było sprawić kolejną niespodziankę i wygrać z gospodarzami turnieju. W przyszłym roku będziemy współgospodarzami mistrzostw Europy, co oznacza ogromną motywację do dalszej pracy, szansę na rozwój i kolejny krok do przodu.

Jak oceni pan występy Polaków, którzy zaczęli mistrzostwa fantastycznie, ale w drugiej rundzie zdarzyła im się wpadka, za jaką uznać należy porażkę z Argentyną?

Gido VERMEULEN: – Jestem fanem reprezentacji Polski, która pod wodzą Vitala Heynena zrobiła dalsze postępy. Była jakość siatkarska, w drużynie pokazało się kilku nowych, młodych zawodników. Bardzo mi się podobał Jakub Kochanowski, którego poznałem w poprzednim sezonie PlusLigi. Ale były też błędy, brakowało stabilności i spokoju w grze. Wygrany 3:0 mecz z Serbią na koniec drugiej rundy pokazał, że Polacy przełamali kryzys i wrócili do swojej gry. Trzymam za was kciuki i życzę obrony mistrzostwa świata. Nie będzie jednak ławo.

Po mistrzostwach świata wraca pan do klubowej codzienności, czyli pracy w MKS-ie Będzin. Co chce pan osiągnąć z tym zespołem w nowym sezonie?

Gido VERMEULEN: – Przede wszystkim chodzi o stabilizację gry i wywalczenie bezpiecznego miejsca w tabeli. Skład został gruntownie zmieniony, odeszło kilku zawodników z pierwszej szóstki. Nie ma już Marcina Walińskiego czy Jonaha Seifa, ale mamy nowych, ciekawych zawodników. W okresie przygotowawczym drużynę prowadził mój współpracownik Emil Siewiorek i wykonał świetną robotę. No i wyniki gier sparingowych były obiecujące. Wkrótce rozpocznę treningi z zespołem, z którym zamierzam zająć bezpieczne miejsce, by nie denerwować się walką o utrzymanie, tak jak to było w poprzednim sezonie.