Już nie są tak konsekwentni

Porażka 1:2 z Odrą Opole oraz dwa remisy (po 1:1) z Chrobrym Głogów i Katowicami – pierwszy raz w tym 18-leciu zdarzyło się, by GKS nie wygrał ani jednego z trzech pierwszych meczów sezonu. Oczywiście, sporą część tego okresu tyszanie spędzili w niższych klasach rozgrywkowych, gdzie o zwycięstwa było łatwiej. Zazwyczaj było też tak, że przechodzili do kolejnych rund Pucharu Polski, który w tym sezonie został przez PZPN przesunięty na wrzesień. Fakt jest jednak faktem. Już wiadomo, że na pierwszą w rundzie jesiennej wygraną tyskim kibicom przyjdzie poczekać najdłużej w XXI wieku – bo co najmniej do jutrzejszej konfrontacji z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, a więc meczu nr 4 w tym sezonie.

Wypuszczają z rąk

GKS wiosną imponował konsekwencją w działaniach defensywnych. Wiele spotkań „przepychał” dzięki dyscyplinie w grze obronnej. Nie było fajerwerków, ale solidność, dzięki której drużyna trenera Ryszarda Tarasiewicza zanotowała kilka skromnych, jednobramkowych zwycięstw. Pełną pulę w ubiegłym półroczu tyszanie zgarnęli w aż 11 z 15 spotkań. Jako pierwsi strzelali gola w 10 meczach. I zwyciężyli w każdym z nich! Prowadzenie dali sobie wypuścić z rąk jedynie z Chojniczanką (od 0:1, przez 2:1, do 2:2). Teraz? We wszystkich trzech dotychczasowych starciach trafiali na 1:0. Tak było z Odrą, Chrobrym i Katowicami. Nie byli jednak w stanie dowieźć trzech punktów do końca. I – co za tym idzie – Konrad Jałocha, tak dobrze dysponowany w ubiegłotygodniowych derbach przy Bukowej, wciąż czeka na pierwszy występ z czystym kontem. Wiosną miał takich osiem. Wtedy drużynie ani razu nie zdarzyła się też seria trzech meczów bez zwycięstwa. Wcześniej zanotowali taką w końcówce fatalnej ubiegłorocznej jesieni.

Trener uspokaja

Patrząc na powyższe statystyki, trudno dziwić się rozczarowaniu kibicom w Tychach, którzy -przystępowali do sezonu z nadzieją, że to mogą być historyczne miesiące, naznaczone szczęśliwą walką o powrót po wielu latach do elity. Tym bardziej – w obliczu faktu, że z klubem nie rozstał się w letnim okresie przygotowawczym ani jeden znaczący zawodnik. Oczywiście, odbieranie komukolwiek szans po trzech kolejkach byłoby nonsensem, ale rzeczywistość na razie okazuje się brutalna. Będzie znacznie trudniej niż wyobrażali to sobie optymiści…

– Z remisu w Katowicach byłem zadowolony. Wcześniej? Punkt straciliśmy z Odrą, dwa – u siebie z Chrobrym. Gdyby nie to, byłaby dziś zupełnie inna rozmowa, inna sytuacja. Szkoda, że traciliśmy gole w momencie, w którym trudno już później zareagować. Bardziej jednak bym się martwił, gdybyśmy źle funkcjonowali pod względem organizacji gry, pod względem motorycznym. Życie pokazuje, że od tej strony jest dobrze. Na tej bazie będziemy mogli wykrzesać z zawodników więcej. Nie jestem rozczarowany. Kompletnie. Rozniosłoby mnie, gdyby do końca sezonu zostały cztery czy pięć kolejek, a my musielibyśmy gonić rywali, by osiągnąć cel – uspokaja trener Ryszard Tarasiewicz.