Kobryn: To koniec! Przemyślałam to

Sezon koszykarki w pełni, a pani nie związała się do tej pory z żadnym klubem. Czy to oznacza koniec kariery?

Ewelina KOBRYN: – Tak. Może to nie zostało oficjalnie ogłoszone, ale to już koniec mojej profesjonalnej gry w koszykówkę. To była przemyślana decyzja, planowałam ją od ponad roku. Poza tym spodziewam się dziecka, a więc to wszystko się fajnie złożyło.

Koniec kariery skłania do podsumowań. Jak ocenia pani swoje koszykarskie dokonania?

Ewelina KOBRYN: – Wydaje mi się, że dopiero teraz przyjdzie czas na przemyślenia i refleksje. Na pewno jednak trofea, które miałam możliwość wywalczyć z różnymi drużynami i przeżycia z tym związane, zostaną we mnie na zawsze. A jest co wspominać.

W rywalizacji klubowej osiągnęła pani praktycznie wszystko, bo były mistrzowskie tytułu w WNBA, Eurolidze, Polsce, Rosji i Hiszpanii oraz Puchar Europy. Niewiele koszykarek na świecie może się pod tym względem z panią równać…

Ewelina KOBRYN: – Na pewno był to dla mnie piękny czas i jak wynika z tej wyliczanki bardzo owocny w sukcesy. Można powiedzieć, że wykorzystałam go w stu procentach. To jednak samo nie przyszło, ale było poparte ciężką pracą. Tych tytułów nie wywalczyłabym bez pełnego zaangażowania i skupienia się na koszykówce, a także wsparcia rodziny oraz najbliższych.

Które z tych trofeów ceni pani najbardziej?

Ewelina KOBRYN: – Każdy mistrzowski tytuł był dla mnie bardzo cenny, choć wygranie ligi WNBA z Phoenix Mercury było o tyle ważne, że byłam i jestem do tej pory jedyną Polką, której się to udało. To zostanie w historii. Ale powtarzam – każde mistrzostwo tak samo smakowało, było oblane łzami i dawało wielką radość.

Dzięki mistrzostwu WNBA miała pani okazję wraz z koleżankami z Phoenix Mercury odwiedzić Biały Dom na zaproszenie ówczesnego prezydenta Baracka Obamy. Duże przeżycie?

Ewelina KOBRYN: – To było wielkie wyróżnienie. Co tu dużo mówić – głowa tak wielkiego państwa jak USA zaprasza do siebie. Można było zobaczyć na własne oczy to, co normalnie tylko ogląda się w telewizji czy na filmach.

Jeśli chodzi o karierę klubową, to jest pani w pełni spełniona, ale z reprezentacją nie udało się odnieść znaczącego sukcesu…

Ewelina KOBRYN: – To prawda, ten fakt cały czas gdzieś we mnie siedzi i pozostawia uczucie niedosytu. Z drugiej strony dla kadry, w której grałam, sukcesem były już same awanse na mistrzostwa Europy. Myślę, że nie byłyśmy w stanie osiągnąć więcej.

Kariera dobiegła końca, jakie ma pani plany na przyszłość?

Ewelina KOBRYN: – Chcę pozostać przy koszykówce. Jestem w trakcie kursu trenerskiego i chciałabym się kiedyś zająć pracą szkoleniową. Moja wiedza koszykarska, choć jest bardzo duża, musi zostać usystematyzowana. Teraz jednak skupiam się przede wszystkim na tym, co jest we mnie, żeby ten pierwszy okres, po długich latach kariery, był spokojny, żebym mogła się zrelaksować, aby potem ruszyć do innych wyzwań z kopyta.

Komentowała pani w telewizji mecze niedawnych mistrzostw świata koszykarek. Może zatem praca komentatorki?

Ewelina KOBRYN: – Jeśli będzie taka możliwość, chętnie bym się w tym realizowała. To była dla mnie miła przygoda, ale to jednocześnie naprawdę ciężki kawałek chleba. Trzeba być trochę aktorem, mieć pomysł na komentarz. Ale posmakowałam tego i mi się spodobało.

Rozmawiał
Grzegorz Wojtowicz

 

MISTRZYNI WNBA

36-letnia Ewelina Kobryn może pochwalić się triumfami we wszystkich najważniejszych rozgrywkach klubowych. W 2014 roku została mistrzynią WNBA z Phoenix Mercury. Rok wcześniej z UMMC Jekaterynburg zwyciężyła w Eurolidze, a ostatnio w kwietniu wraz z Galatasaray Stambuł zdobyła Puchar Europy. Ponadto ma w swoim dorobku cztery tytuły mistrza Polski (jeden z Lotosem Gdynia i trzy z Wisłą CanPack Kraków) oraz dwa mistrzostwa Rosji i jedno Hiszpanii (z Salamanką). W 2003 r. wraz z reprezentacją Polski wywalczyła czwarte miejsce w mistrzostwach Europy.

 

Na zdjęciu: Ewelina Kobryn mimo zakończenia kariery o piłce do koszykówki nie zapomni.