Kosok: Tak naprawdę wszystko leży w naszych głowach

Jakub KUBIELAS: Za wami ciężki, ale zwycięski bój z mistrzem Polski z Bełchatowa.

Grzegorz KOSOK: – Skra bardzo dobrze radziła sobie w przyjęciu. Jeżeli rywal takiej klasy dobrze radzi sobie w tym elemencie, to gra się z nim bardzo ciężko. Wówczas każda opcja w ataku jest silna. Oczywiście mamy przygotowany klucz jak grać w danych momentach, ale niełatwo jest prowadzić blok. Bełchatów miał bloków więcej od nas i narobili nam dzięki temu sporo szkód. To przełożyło się na grę.

Po pierwszym, wygranym, secie w kolejnej partii to rywal okazał się zdecydowanie lepszy. Z czego to wynikało?

Grzegorz KOSOK: – Czasami zdarzają się nam takie przestoje w grze. Po pierwszej partii chyba zeszło z nas takie ciśnienie, aby wygrać pierwszego seta przed własną publicznością. Dodatkowo pojawiły się nerwy, bo moim zdaniem sędzia popełnił błąd na początku. Nie zmienia to jednak faktu, że przy stanie 2:2 nie powinniśmy się wdawać w taką kłótnię. Nasza gra siadła i to jest obecnie nasz największy problem. Przestaliśmy koncentrować się na kolejnej piłce, tylko myśleliśmy o tym, co było. Punkty bardzo szybko nam wpadały. Na szczęście później wzięliśmy się w garść. Do połowy trzeciego seta partia ta nie szła po naszej myśli, ale staraliśmy się realizować to, co mówi nam trener. Aby nie myśleć o tym co było, tylko o tym, co można zdobyć.

Końcówka, świetnie rozegrana przez was, zaważyła na losach całego spotkania.

Grzegorz KOSOK: – Rywal miał przewagę praktycznie przez całą partię, ale wiedzieliśmy, że jeżeli będziemy robić swoje, to oni tez mogą popełniać błędy, a nam może wydarzyć się fajna seria. Tak się stało. Wielokrotnie grałem w meczach, gdzie przegrywałem przez cały set, a pod koniec kilka piłek zdecydowało o zwycięstwie. Tak samo w drugą stronę, a najlepszym przykładem jest nasz poprzedni mecz we własnej hali, przeciwko drużynie ze Szczecina. Prowadziliśmy przez dwa sety praktycznie od początku do końca, ale w końcówkach to przeciwnik był górą.

Jastrzębski Węgiel wygrał cztery z pięciu meczów w tym sezonie, ale zwycięstwo ze Skrą chyba najlepiej smakuje.

Grzegorz KOSOK: – Zdobyliśmy cenne punkty, podobnie, jak w pierwszym meczu. Na pewno cieszy nas to, że punktujemy mimo iż gra czasami nie wygląda tak, jakbyśmy chcieli. Stać nas na więcej. Jeżeli wejdziemy na ten odpowiedni poziom, to możemy być spokojni o dalszą grę. Liga jest długa i wyrównana. Ale zdajemy sobie sprawę, że każdym meczem możemy polepszyć swoją sytuację. Mecz ze Skrą był ciężki i nie zawsze układał się po naszej myśli. Tym bardziej cieszą te punkty.

Można odnieść wrażenie, że jastrzębska drużyna nie jest jeszcze do końca zgrana.

Grzegorz KOSOK: – Zgadza się, bo każdy z nas jest na trochę innym etapie. Dawid Konarski i Julien Lyneel wrócili niedawno z mistrzostw świata. Lukas Kampa i Christian Fromm nie grali wprawdzie na mundialu, ale dłużej trenowali z reprezentacją. W takich okolicznościach potrzeba trochę czasu, aby wyrównać poziom. Niektórzy zawodnicy muszą trochę dołożyć. Inni zaś powinni nieco zwolnić. Trener stara się to wszystko zbilansować, aby nie „zajechać” tych, którzy trenowali, kiedy my mieliśmy wolne. Wydaje mi się, że to kwestia jeszcze tygodnia, może dwóch. Dwóch, trzech meczów. Wtedy poczujemy się pewniejsi, bo tak naprawdę wszystko leży w naszych głowach.

W środę zagracie w Kędzierzynie-Koźlu. Przeciwko temu rywalowi Jastrzębskiemu Weglowi nie idzie ostatnio wybitnie. ZAKSA pokonała Was 12 razy z rzędu, z bilansem setów 36:7…

Grzegorz KOSOK: – Siłą ZAKSY jest to, że gra bardzo równo. Jako jedyny zespół PlusLIgi utrzymuje bardzo wysoki pułap. Nie ma przestojów w grze. Niewątpliwie czeka nas trudne zadanie. Nie liczę, ile to już spotkań bez naszego zwycięstwa nad tym zespołem, bo nie jest to przyjemne. Jedziemy podbudowani, pokonaliśmy Skrę i wiemy, że możemy z nimi powalczyć. Zrobimy wszystko, aby się skoncentrować na każdej piłce. Nie będziemy myśleć o całym spotkaniu, ale o tym, aby każdą następną akcję wykonać jak najlepiej.

W starciu ze Skrą, konkretnie w czwartej partii, pięknie „zgasił” pan na środku Jakuba Kochanowskiego. Może w końcu wypadałoby „zgasić światło” w Kędzierzynie?

Grzegorz KOSOK: – Bardzo by sobie tego życzył. Na pewno bardzo ciężko się gra jeżeli po drugiej stronie siatki są zawodnicy o takich umiejętnościach. Kuba i Karol Kłos grali przeciwko nam świetnie. Tego drugiego nie mogłem złapać. Czasem udało się dotknąć tej piłki. Cieszy mnie, że ten jeden blok na środku był i oby w Kędzierzynie-Koźlu udało się może dwa razy.

Na zdjęciu: Grzegorz Kosok doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zwycięstwo w meczu ze Skrą było bardzo cenne.