Lyneel przybył z Szanghaju i gra jak trzeba

Kiedy na początku maja br. okazało się, że francuski przyjmujący Julien Lyneel, który ma na swoim koncie mistrzostwo Europy i dwa triumfy w Lidze Światowej został zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla, kibice tego zespołu ucieszyli się zgodnie. A eksperci zaczęli się dopatrywać w tym transferze jednej z najciekawszych transakcji w przerwie między dwoma sezonami PlusLigi. Wiadomo było, że do drużyny „Pomarańczowych” trafił zawodnik znakomicie wyszkolony technicznie. Dysponujący dobrą, zmienną zagrywką. Potrafiący skutecznie obijać blok, dynamiczny i dobrze radzący sobie zarówno w przyjęciu, jak i w obronie. Etatowy reprezentant swojego kraju, który poprzedni sezon spędził w… największym mieście świata.

Trafił z obliczeniami

Z drużyną Fudan University Shanghai wywalczył mistrzostwo Chin, a ekipa ta wygrała krajowe rozgrywki po raz czwarty z kolei. Dzięki temu, że najlepsza była w poprzednim sezonie, Lyneel w zeszłym roku wystąpił z nią na klubowych mistrzostwach świata rozgrywanych w naszym kraju. Polskę francuski siatkarz znał już jednak wcześniej. Bo w sezonie 2015/16 był zawodnikiem Asseco Resovii. Nękały go jednak wówczas kontuzje i nie mógł tamtego czasu zaliczyć do udanych. Teraz ma apetyt na znacznie więcej.

– Trudno jest porównywać Szanghaj do Jastrzębia-Zdroju. Tam mieszka 25 mln ludzi. Tutaj znacznie mniej, chyba jakieś 100 tysięcy – powiedział nam Julien Lyneel i trzeba przyznać, że w obliczeniach nie był zbyt odległy od rzeczywistości, bo najnowsze dane wskazują na to, że miasto zamieszkuje niespełna 90 tysięcy ludzi. – Jestem jednak bardzo szczęśliwy, że trafiłem z powrotem do PlusLigi. Wprawdzie nie minęło zbyt dużo czasu od momentu, kiedy opuściłem Polskę, ale wydaje mi się, że liga jest obecnie bardziej wyrównana. Nieco ponad dwa lata temu podział na czołówkę i grupę słabszych drużyn był znacznie bardziej widoczny. Teraz każdy rywal jest groźny. Co tydzień, albo nawet częściej, trzeba walczyć o zwycięstwo z całych sił. Rozgrywki są dzięki temu bardzo interesujące – podkreślił przyjmujący jastrzębskiego zespołu.

W dobrej kondycji fizycznej

Lyneel przyznaje również, że sam poziom sportowy naszej ligi jest zdecydowanie wyższy, aniżeli w Chinach. Niemniej jednak 28-latek mierzy w tym sezonie wysoko. – Cel sportowy jest dla mnie niezwykle istotny, a w Jastrzębskim Węglu wszyscy myślą o najwyższych laurach. Mamy dobry zespół. Na pewno musimy się jeszcze lepiej poznać i razem pracować. Wtedy, z dnia na dzień, będziemy coraz lepsi. Ja sam dopiero niedawno dołączyłem do zespołu. Przyjechałem do Jastrzębia-Zdroju trzy tygodnie temu, a mamy za sobą już cztery mecze ligowe. Takie jest jednak życie reprezentanta kraju. Sezon kończy się późno, ale gra w narodowym zespole, to zaszczyt dla każdego – zapewnił francuski siatkarz, który wraz ze swoją reprezentacją dotarł na mundialu w Bułgarii i Włoszech do najlepszej szóstki.

Awansować do półfinału się jednak nie udało, mimo iż w drugiej fazie turnieju „Trójkolorowi” pokonali późniejszych mistrzów świata, czyli Polaków, 3:1. – Po mistrzostwach świata nie miałem żadnych kłopotów z podjęciem obowiązków klubowych. Jestem w dobrej kondycji fizycznej. Wiadomo, że potrzeba trochę czasu na wypracowanie pewnych automatyzmów – potwierdza Julien Lyneel, który jest bardzo sympatycznym i otwartym człowiekiem.

„Na zdrowie” zna

To z pewnością ułatwia mu adaptację w nowym otoczeniu, chociaż sam przyznaje, że język polski jest niezwykle trudny. – Podstawowe zwroty znam. „Dzień dobry”, „do widzenia”, „jak się masz?” i… „na zdrowie”. Ale słowa oznaczające czasami to samo odmienia się zupełnie różnie. Przykładem jest nasz klub, który nazywa się Jastrzębski Węgiel, a miasto, to przecież Jastrzębie-Zdrój. Ponadto wiele słów kończy się na „cz” lub „sz” i czasami nie mam pojęcia, jak to wymówić – uśmiecha się siatkarz rodem z Montpellier. – Język polski jest na pewno bardzo różny od francuskiego – dodaje, a podczas rozmowy z nim bez trudu da się zauważyć, że dobrze radzi sobie z angielskim i posługuje się tym językiem swobodnie, co u Francuzów wcale nie jest takie oczywiste.

Na parkiecie tymczasem Julien Lyneel powinien stanowić dla jastrzębskiej drużyny wzmocnienie, co zresztą już udowodnił. W naszej opinii zasłużył na miano bohatera inauguracyjnego meczu, w którym Jastrzębski Węgiel pokonał 3:0 Cerrad Czarnych Radom. Statuetkę MVP za tamto spotkanie odebrał jednak Lukas Kampa. – Dziękuję za wyróżnienie, ale Lukas zagrał wówczas bardzo dobrze. Zresztą dla mnie, a także dla moich kolegów, indywidualne laury nie mają większego znaczenia, bo liczy się zespół. Najważniejsze, żeby Jastrzębski Węgiel wygrywał – zakończył francuski przyjmujący „Pomarańczowych”.

 

Czy wiesz, że…

Julien Lyneel jest czwartym w historii Francuzem w drużynie Jastrzębskiego Węgla. Pierwszym, w latach 2008-09, był Guillaume Samica. Pięć lat później, również na jeden sezon, do klubu trafił Nicolas Marechal, a w sezonie 2014/15 przyjmującym „Pomarańczowych” był Guillaume Quesque.

46
Tyle punktów w czterech meczach PlusLigi uzyskał w tym sezonie Julien Lyneel. Najlepszym pod tym względem był dla Francuza mecz przeciwko Aluronowi Virtu Warcie Zawiercie, w którym zdobył 16 „oczek”.

Na zdjęciu: Julien Lyneel jest sympatycznym i otwartym człowiekiem. A do tego bardzo dobrym siatkarzem, który będzie stanowił wzmocnienie dla Jastrzębskiego Węgla.