Mężczyźni po przejściach

Janusz PINDERA: Nie brakuje głosów, że to może być zbyt trudny rywal, jak na debiut w nowej kategorii. On w tej wadze walczy już kilka lat, Ty debiutujesz …

Andrzej FONFARA: – Nigdy nie szukałem przysłowiowych bokserskich leszczy, by poprawić sobie rekord. Wiem co Siłłach potrafi, oglądałem jego zwycięskie i te przegrane pojedynki, ostatnio uważnie raz jeszcze przyjrzałem się jego walce z Mateuszem Masternakiem, którą stoczył w ubiegłym roku na Polsat Boxing Night i zdania nie zmieniam. Ukrainiec potrafi boksować.

Czyli zgadzasz się z opinią, że ryzykujesz ?

Andrzej FONFARA: – Nie pierwszy i ostatni raz. Najgorzej kiedy nie zdajesz sobie sprawy, że ryzyko jest duże. Tak było w moim przypadku, gdy walczyłem z Joe Smithem Jr. Sądziłem, że dam sobie radę bez większych problemów i zabrakło koncentracji, a on to wykorzystał. Jedno mogę obiecać, z Siłłachem tego błędu nie popełnię, jest zbyt niebezpieczny, potrafi mocno uderzyć.

Rozmawiałeś na jego temat z Mateuszem Masternakiem ?

Andrzej FONFARA: – Tak, skorzystałem z okazji i długo rozmawialiśmy. Masternak miał wiele ciekawych spostrzeżeń, które postaram się wykorzystać. Ostrzegał, że kiedy zmienia pozycję na mańkuta, trzeba uważać na jego prawą ręką, bo dobrze kontruje.

Ale nie lubi presji. Na pewno oglądałeś walki, które przegrywał przed czasem …

Andrzej FONFARA: – Tak, presji nie lubi, ale nie można atakować na wariata. Wiem jak mam z nim walczyć, przerabialiśmy to na zgrupowaniach w Kalifornii i ostatnio w Zakopanem. Dużo lewych prostych, kombinacje prawy prosty, lewy sierpowy powinny przynieść spodziewany efekt. Mam nadzieję, że jeśli go czysto trafię, to zmuszę do kolejnych błędów. Atakowany opuszcza ręce, więc trzeba będzie to wykorzystać.

Obaj macie za sobą przegrane przed czasem. Ty swój ostatni pojedynek przegrałeś z mistrzem świata Adonisem Stevensonem, on został błyskawicznie zdemolowany przez mistrza świata w kickboxingu, Aleksieja Papina. Na warszawskim Torwarze zobaczymy więc „mężczyzn po przejściach” …

Andrzej FONFARA: – Coś w tym jest, choć mimo wszystko nie porównywałbym mojej porażki ze Stevensonem, z tym co zafundował mu Papin. Rosjanin prawie go zabił, zdemolował. Przy okazji trochę zaspał sędzia ringowy i Siłłach w efekcie został bardzo ciężko znokautowany. Takie nokauty zostają w głowie.

A mnie w rewanżu ze Stevensonem zniszczyła waga, zbijałem kilkanaście kilogramów i byłem cieniem samego siebie.

Tomek Adamek po przegranej walce z Chadem Dawsonem mówił mi, że Amerykanin ocalił mu karierę zmuszając do zmiany kategorii. „Góral” przeszedł wtedy z półciężkiej do junior ciężkiej, a następnie do ciężkiej, stoczył wiele wspaniałych pojedynków i zarobił kupę forsy. Ty też jeszcze liczysz na wielkie sukcesy ?

Andrzej FONFARA: – Nie myślę w ten sposób. Chcę się sprawdzić w nowej wadze, zobaczyć na co mnie stać. Fizycznie czuję się znakomicie, ale nie wybiegam w przyszłość. Najważniejsza jest sobotnia walka z Ismaiłem Siłłachem. Po niej będę mógł powiedzieć coś więcej. Ja już nic nie muszę. Mam szczęśliwą rodzinę, biznesy które pozwalają godnie żyć i ciekawą bokserską przeszłość za sobą. Potrafiłem wyjść z kryzysu, gdy dziesięć lat temu przegrałem przed czasem z Derrickiem Findleyem, podjąłem wtedy ważne decyzje i osiągnąłem sukces, wygrywałem z byłymi mistrzami świata, dwukrotnie walczyłem o mistrzowskie pasy i zarobiłem sporo pieniędzy. Jak zaczynałem boksować nie liczyłem na tak wiele.
Ale jestem jeszcze młody, mam dopiero 30 lat i chcę jeszcze spróbować. Zawsze marzyłem o walce w Warszawie. I spełniam to marzenie. „Torwar” stoi naprzeciwko stadionu warszawskiej Legii, której gorąco kibicuję. To dodatkowy smaczek, podobnie jak to, że wracam, by walczyć w Polsce po dwunastu latach.

Dlaczego walka z Siłłachem zostanie rozegrana w umownym limicie 193 funtów a nie 200 funtów (90,7 kg), czyli tyle ile wynosi górna granica kategorii junior ciężkiej ?

Andrzej FONFARA: – To inicjatywa z jego strony. Nie dociekaliśmy dlaczego chciał niższego limitu. Ja byłem przygotowany na oba warianty. Z tym niższym, umownym, też nie mam żadnego problemu. Nic dziwnego, że czuję się wspaniale. Mogę jeść, pić, nie to co kiedyś, gdy do ostatniej chwili zbijałem zbędne kilogramy i głodowałem. Dziś mogę już powiedzieć, że to była katorga.

Jak będzie wyglądała Twoja sobotnia walka z Siłłachem na Warsaw Boxing Night, masz jakieś przeczucia ?

Andrzej FONFARA: – Mam nadzieję, że będę ją kontrolował od początku do końca. Czuję moc, a to pachnie mi nokautem.