Motyka: Rachunki do wyrównania

Kto jest w pańskiej opinii faworytem niedzielnego meczu Cracovii z Wisłą?
Marek MOTYKA: – Przed meczem Wisły w Kielcach powiedziałbym, że Cracovia. Zimą Wisła straciła przecież siedmiu piłkarzy z podstawowego składu, a to nie są przelewki. Po wygranej 6:2 w Kielcach twierdzę, że szanse są wyrównane, choć teoretycznie Cracovia ma solidniejszy skład. Wisła przechodziła ostatnio przez bardzo duże perturbacje i wszyscy cieszymy się, że przystąpiła do rundy wiosennej, ale teraz jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gramy u siebie, nie jesteśmy więc bez szans, wierzę, że Wisła może sprawić psikusa. W derbach liczy się nie tylko siła kadry, ale równie ważne są psychika i szczęście. Wisła z pewnością jest podbudowana niesamowitym zwycięstwem w Kielcach, świetnie zagrał Jakub Błaszczykowski, a Krzysztof Drzazga ustrzelił pięknego hattricka. Wlali w nasze serca dużo nadziei.

Pan grał w przeszłości i w Wiśle i w Cracovii, ale jednak sercem jest za Wisłą?
Marek MOTYKA: – W Wiśle spędziłem 12 lat, a w Cracovii byłem tylko 1,5 roku. To było tak, że wróciłem właśnie z Norwegii, a w Wiśle mnie nie chcieli, bo uznali, że jestem już za stary. Żałowałem, bo wciąż miałem świetną sylwetkę, po pobycie w Norwegii wróciłem najedzony rybkami, po wielu treningach na siłowni, zdrowy jak koń. Rękę wyciągnął do mnie inny wiślak, Lucjan Franczak, który akurat był w Cracovii. „Gdzie będziesz się włóczył, tu jest druga liga, mamy fajny zespół, chodź do nas” – namawiał i tak się stało.

Niewielu jest zawodników, którzy grali po obu stronach krakowskich Błoń. Teraz Michał Probierz zdradził, że chciał wyciągnąć z Wisły Vullneta Bashę i Jesusa Imaza. Zaskakuje pana to?
Marek MOTYKA: – Niespecjalnie, bo to obcokrajowcy, dla których mecz derbowy nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Dla mnie prawdziwe derby były wtedy, gdy składy obu drużyn były typowo krakowskie. Dziś taki profesjonalista przychodzi i za określone pieniądze wykonuje swoją pracę. Podchodzą do tego wszystkiego znacznie mniej emocjonalnie. Wisła zimą miała spore kłopoty, a jakość tych piłkarzy jest wysoka, więc w sumie dziwię im się, że nie chcieli iść do Cracovii.

Mimo to ocenia pan, że „Pasy” mają mocniejszy skład.
Marek MOTYKA: – Na papierze tak jest. Trener Probierz solidnie zbudował ten zespół i ta runda pokazuje, że ich wysoka pozycja w tabeli to nie jest przypadek. Mierzą w pierwszą trójkę i wcale im się nie dziwię. Grają fajnie, a po piłkarzach widać, że czują swoją moc. Być może dla nich to jedyna okazja, by ukłuć Wisłę na jej stadionie, teraz, gdy jest trochę jak zranione zwierzę. Siłą Wisły będą trybuny.

Jestem pozytywnie zaskoczony postawą fanów, którzy swoją obecnością na meczach chcą pomóc klubowi. Takie wsparcie to prawdziwa mobilizacja dla piłkarzy, prawdziwy wiatr w żagle. Z drugiej strony jest trener Probierz, który ma do wyrównania rachunki z Wisłą, jego pobyt w tym klubie z różnych względów nie był zbyt udany. W Cracovii dostał perfekcyjne warunki do pracy i teraz zaczyna przekładać to na wynik. W Cracovii marzą o pierwszej trójce, ale też ważne jest dla nich, by Wisła była niżej, najlepiej w dolnej części tabeli.

Michał Probierz uczula sędziego na zagrania Marcina Wasilewskiego i Macieja Sadloka. To próba wywarcia presji?
Marek MOTYKA: – W dobie VAR-u o sędziów bym się nie bał. Generalnie chciałbym, aby derby przestały być traktowane jak wojna. Niech to będzie mecz, nieco ważniejszy, ale jednak po prostu mecz. Niech obie drużyny pokażą, jak potrafią grać w piłkę zamiast skupiać się na faulach czy głupich zagrywkach. Niech kibice skupią się na wspieraniu swojej drużyny, a nie na rozbijaniu stadionu. A prezesi obu klubów niech siedzą ramię w ramie, jak prezesi Barcelony i Realu Madryt.

Ciekawie będzie też w Poznaniu, gdzie Lech podejmie Górnika Zabrze.
Marek MOTYKA: – Będzie bardzo ciekawie, bo Adamowi Nawałce leży na sercu dobro Górnika. Z drugiej strony sam ma problemy w klubie, bo porażka z Miedzią z pewnością bardzo go zabolała. Górnik musi uważać, by na dobre nie zaplątać się w walce o utrzymanie, bo może być spory problem. Na papierze Lech ma przewagę nad Górnikiem pod każdym względem, ale przed piątkowym meczem nie skazuję ich na porażkę.

 

Na zdjęciu: Marek Motyka ekstraklasę zna od podszewki. Grał w niej jako piłkarz i pracował jako trener.