Nad przepaścią

Od początku przygotowań do sezonu hokeiści Tauronu deklarowali, że interesuje ich tylko gra w finale. Ba, apetyty wzrosły, bo przecież w poprzednich rozgrywakch sięgnęli po srebro, a teraz mierzą w złoto. A tymczasem zespół z Katowic znalazł się w arcytrudnej sytuacji i jest bliski wyeliminowania. Hokeiści z Krakowa po raz drugi zwyciężyli w „Satelicie” i w rywalizacji prowadzą 3-0. Do pełni szczęścia brakuje „Pasom” tylko jednej wygranej.
Najtrudniej jednego zrobić ten ostatni krok – tak mówią znawcy. W środę przekonamy się czy sztuka ta im się powiedzie.

Hokeiści z Katowic stanęli pod ścianą, bo półfinale zaliczyli poważny falstart, przegrywając 2. mecz. W tej sytuacji trener Tom Coolen dokonał kolejnej rewolucji w poszczególnych formacjach. I tak Oleg Jaszyn wylądował w I ataku, Mikołaj Łopuski wystąpił z Grzegorzem Pasiutem i Patrykiem Wronką, zaś Tomasz Malasiński, kapitan drużyny wylądował w IV. Te zmiany miały przynieść poprawę gry i wreszcie upragnioną skuteczność. Bo pod względem katowicki zespół prezentuje się mizernie. Nie jest sztuką dużą sztuką strzelać, ale trzeba tak robić, by wpadało do sieci.

Przed mecze napięcie roslo z minuty na minutę i tuż przed inuaguracyjnym gwizdkiem sędziego hokeistow spotkała przykra niespodzianka. Część świateł zgasła i przerwa trwała akademicki kwadrans. Złośliwi twierdzili, że problemy z oświetleniem były na życzenie telewizji, bo trwał jeszcze konkurs skoków i obie relacje się nakładały. Jedno jest pewne, że to była dyskomfortowa sytuacja dla obu zespołów. Początkowo lepiej prezentowali się goście i Kamil Kalinowski otrzymał krążek w prezencie od Jesse Rohtli i uderzeniem z bekhendu pokonał Kevina Lindskouga. Zdobywca gola okazał się jednym z pechowców, bowiem pod koniec tercji krążek po strzale Filipa Drzewieckiego uderzył go w twarz i musiał opuścić taflę przy pomocy służb medycznych.

Ta strata podziałała mobilizująco na gospodarzy, którzy coraz bardziej naciskali na rywali i częściej przebywali w ich tercji. Ich przewaga została w końcu udokumentowana gole Macieja Urbanowicza, który płaskim strzałem pokonał dobrze spisującego się Miloslava Koprzivę. W 11 min. o sporym pech może mówić Jaakko Turtianen, który uderzył w bramkę i doznał kontuzji kolana. Pierwszy atak został rozbity i w tej sytuacji trener Rudolf Rohaczek musiał dokonać przetasowań.

W II tercji w rolę środkowego wcielił się obrońca Alesze Jeżek, zaś Filip Drzewiecki został przesunięty z IV formacji. Goście lepiej przygotowani fizycznie zaimponowali kosekwencją w grze i już opanowali wydarzenia na lodzie. Kiedy na ławę kar powędrował w 24:56 min. Mateusz Bepierszcz wydawało się, że otwiera się szansa dla katowiczan. A tymczasem był to kluczowy moment tej odsłony. Gdy pozostało jeszcze 52 sek. do „odsiadki” Maciej Kruczek posłał krążek między parkanami Kevina Lindskouga. Gdy Bepierszcz wyjechał z boksu kar otrzymał podanie na niebieską linię i błyskawicznie pomknął na bramkę gospodarzy. Spojrzał na Lindskouga i skopiowal wyczyn Kruczka, posyłając „gumę” między jego parkanami. Chwilę potem Bart.lomiej Bychawski trafił w słupek. W ciągu 64 sek. hokeiści z Katowic zostali mocno „ogłuszeni” i znaleźliw niezwykle trudnej sytuacji.

W 47 min. gospodarze przez 20 sek. grali w podwójnej przewdze (Bryniczka i Noworyta), ale ich starania spełżły na niczym. Owszem, ambicji nie można im odmówić, ale umiejętności były po stronie „Pasów”. Im bliżej końca tercji, tym bardziej było nerwowo. Katowiczanie uporczywie dążyli do zmiany rezultatu, ale goście umiejętnie wybijali ich z rytmu. W końcu ich starania zakończyły się sukcesem i Tomasz Malasiński w zamieszaniu podbramkowym zmniejszył straty do gola. I znów odżyły nadzieje miejscowych kibiców na korzystny wynik. Trener Coolen w ostatnich 2 min. 2 razy ściągał bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł efektu. „Pasy” po poprzednim nieudanym sezonie tym razem prezentują się zupełnie inaczej i są na dobrej drodze do finału. Mają olbrzymią szansę, ale czy ją wykoprzystają?

TAURON KH GKS KATOWICE – COMARCH CRACOVIA 2:3 (1:1, 0:2, 1:0)

Stan rywalizacji (do 4. zwycięstw) 0-3.

0:1 – Kalinowski (3:45), 1:1 – Urbanowicz – Fraszko – Jass (8:20), 1:2 – Kruczek – Domogała (26:05, w osłabieniu), 1:3 – Bepierszcz (27:09), 2:3 – Malasiński – Łopuski – Wanacki (56:11). .

Sędziowali: Michał Baca i Zbigniew Wolas – Mateusz Bucki i Artur Hyliński. b1200.

TAURON: Lindskoug; Deveczka (2) – Czakajik (2), Jyrkkio (2) – Jass (2), Wanacki – Tomasik (2), Tuhkanen; Jaszyn – Rohtla – Laakkonen, Łopuski – Pasiut – Wronka, Fraszko – Starzyński (2) – Urbanowicz, Malasiński – Sawicki – Strzyżowski (2). Trener Tom COOLEN.

CRACOVIA: Koprziva; Kruczek – Charnaok, Noworyta (2) – Rompkowski, Jeżek (2) – Bychawski (2), Gajor; Kapica (2) – Kalinowski – Turtainen, Csamango – Vachovec – Bepierszcz (2), Tvrdoń – Domogała – Svec, Zygmunt – Bryniczka (2) – Drzewiecki, Brynkus. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Tauron – 14 min., Cracovia – 12 min.

 

Na zdjęciu: Maciej Kruczek (w ciemnym stroju) nie tylko umiejętnie blokował rywali przy bandzie, ale również zdobył cenną bramkę.