Nie żałuję przeprowadzki do Chorwacji

Krzysztof BROMMER: Za panem pierwszy okres pobytu w Dinamie Zagrzeb. Jak wrażenia?
Damian KĄDZIOR: – Można powiedzieć, że każdy mecz Dinama w lidze chorwackiej wygląda tak, jak ten Polski z Irlandią. Za każdym razem musimy grać w ataku pozycyjnym i burzyć mury obronne stawiane przez przeciwników. Ale ogólnie dobrze nam to wychodzi. Czuję się w Zagrzebiu bardzo dobrze, w klubie nie mam problemów z aklimatyzacją. Wierzę, że to był bardzo dobry krok, który wykonałem w swojej przygodzie z piłką. Rozwijam się i cieszę się, że dane mi było w końcu wyjechać zagranicę. Według mnie zrobiłem spory krok do przodu, bo Dinamo to bardzo silny klub i jest silniejszy niż jakikolwiek polski klub.

A jakby pan mógł porównać ekstraklasę z ligą chorwacką?
Damian KĄDZIOR: – Powiem tak. W ekstraklasie dominuje fizyczność, a w Chorwacji jest zupełnie inaczej. Tam bardziej stawia się na futbol techniczny. Tam piłkarza częściej starają się grać na fantazji, jest więcej gry w piłkę niż taktyki.

Nie udało wam się awansować do Ligi Mistrzów, ale nagrodą pocieszenia będzie faza grupowa Ligi Europy. W Dinamie można jednak było odczuć spore rozgoryczenie?
Damian KĄDZIOR: – Oczywiście, że każdy chciałby zagrać w elicie, czyli w Lidze Mistrzów, ale my podchodzimy bardzo poważnie do każdego meczu, niezależnie czy to jest liga, Puchar Chorwacji, czy tym bardziej Ligia Europy, w której zagramy z silnymi przeciwnikami. Fenerbahce, Anderlecht czy Spartak Trnawa, który przecież ograł Legię, to są naprawdę wymagający rywale. Naszym celem jest jednak wyjście z grupy.

Po odejściu z Lecha na temat trenera Nenada Bjelicicy pojawiały się różne zdania i komentarze. Jak panu się współpracuje w Zagrzebiu z tym szkoleniowcem?
Damian KĄDZIOR: – Ja o trenerze Bjelicy mogę mówić tylko w samych superlatywach. Bardzo dobrze mi się z nim współpracuje, on na mnie postawił i wie, jak wyciągnąć ze mnie wszystko, co najlepsze. Muszę korzystać z danej szansy i pracować, żeby robić postęp.

Na zgrupowaniu kadry spotkał się pan z byłym kolegą z Górnika, Rafałem Kurzawą. Była okazja porozmawiać o wynikach zabrzan w tym sezonie?
Damian KĄDZIOR: – Tak. Od razu jak spotkaliśmy się po przyjeździe to wymieniliśmy się spostrzeżeniami z naszych nowych klubów, poopowiadaliśmy sobie o sytuacji w nowych zespołach, ale też szybko zeszliśmy na temat Górnika. Osobiście trzymam mocno kciuki za każdą drużynę w której grałem. Czy to są Wigry Suwaki czy Górnik Zabrze. Staram się oglądać każdy mecz zabrzan i wierzę, że zaczną grać na takim samym poziomie, jak w poprzednim sezonie.

Mecz we Wrocławiu będzie pan pewnie pamiętał do końca życia, bo wreszcie udało się zadebiutować w biało-czerwonych barwach. Odczuwał pan stres i tremę przed wejściem na boisko?
Damian KĄDZIOR: – Nogi nie zadrżały. Stresu nie było, tylko radość i duma, bo że robię to co kocham i zagrałem w najważniejszej drużynie w kraju. Cieszę się, przede wszystkim z tego, że bardzo długo pracowałem na ten debiut i na danie mi szansy. Musiałem dużo poświęcić, żeby trafić do tej reprezentacji. Trochę się naczekałem, ale gdy czeka się długo na coś, to potem to jeszcze lepiej smakuje. Wiadomo, że przede mną jeszcze dużo pracy. Wracam teraz do klubu i będę walczył o to, żeby wrócić do reprezentacji w październiku.

Miał pan wcześniej sygnały, że nie przyjechał pan po raz kolejny na zgrupowanie „na darmo”?
Damian KĄDZIOR: – Rozmawiałem z trenerem i po części wiedziałem, że może tak się stać, iż otrzymam swoją szansę gry w meczu reprezentacji Polski. Dostałem 45 minut i jestem zadowolony.

Jak ocenia pan debiutancki mecz z Irlandią?
Damian KĄDZIOR: – To był trudny mecz. Ciężka walka z Irlandczykami, trochę wyspiarski futbol. Myślę, że w pierwszej połowie nie graliśmy tego, co powinniśmy. Za bardzo operowaliśmy piłką w środku, zamiast budować przewagę na skrzydłach. Fajnie, że na koniec udało nam się strzelić bramkę na 1:1. Pozostaje lekki niedosyt po tym remisie, ale na pewno jest to dla nas lekcja na przyszłość. Wygląda na to, że przed nami jeszcze dużo roboty przed nami, żeby uczyć się gry w ataku pozycyjnym. Jesteśmy przekonani do filozofii trenera i wierzymy w to, że będziemy grać coraz lepiej.

Kibice i eksperci byli jednak zawiedzeni waszą postawą zwłaszcza w pierwszej połowie. Dlaczego po dobrym meczu z Włochami zagraliście tak sennie i bezbarwnie?
Damian KĄDZIOR: – Trudno mi powiedzieć, bo w pierwszej połowie nie przebywałem na murawie, ale z tego co zaobserwowałem z ławki rezerwowych, to brakowało tempa, zrywu. Wygląda na to, że jeszcze jest dużo do zrobienia i nauczenia się gry w ataku pozycyjnym.

Był pan na zgrupowaniach trenera Adama Nawałki, a teraz ma pan za sobą pierwsze zgrupowanie pod wodzą nowego selekcjonera. Znacie już filozofię trenera Jerzego Brzęczka?
Damian KĄDZIOR: – Trener przekazał nam swoją filozofię i jesteśmy do niej przekonani. Uważam, że będziemy grać coraz lepiej pod jego wodzą. To nie jest tak, że z dnia na dzień można wszystko zmienić i momentalnie wdrożyć. Trener chce dla nas jak najlepiej i to co chce nam zaszczepić nie stanie się po tygodniu czy kilku tygodniach. Na kadrze trudniej się trenuje niż w klubie.

Trener Brzęczek odważnie stawia na piłkarzy z ekstraklasy. To dobrze czy źle?
Damian KĄDZIOR: – Wiem jak to jest i trzymam kciuk i za każdego chłopaka, który z ligi polskiej ma szansę dostać się do reprezentacji Polski, tak jak ja trafiłem z Górnika do kadry trenera Nawałki, choć ja na debiut musiałem trochę poczekać. Niektórzy mają więcej szczęścia i było im dane od razu zagrać przy pierwszym zgrupowaniu.