Piast zmierza chorzowskim tropem

Kibice każdego klubu żyją plotkami, spekulacjami i giełdą nazwisk. Od pewnego czasu kilka nazwisk wyjątkowo często i mocno jest łączonych z gliwickim zespołem.

Unieruchomione skrzydła

Tak jest w przypadku Łukasza Monety i Kamila Mazka. Obaj skrzydłowy grali w Ruchu i obaj ostatnio bronili barw Zagłębia Lubin. Obaj też praktycznie nie grali. 24-letni Moneta, który przy Cichej występował w latach 2016-2017, rok temu został wypożyczony do „miedziowych” z Legii. Na Dolnym Śląsku różowo jednak nie było, bo „Monet” w lidze wystąpił tylko 3 razy, łącznie zbierając… 7 minut. Regularnie piłkarz grał w trzecioligowych rezerwach. Nic więc dziwnego, że lubiński klub tej zimy nie skorzystał z opcji wykupu i po wygaśnięciu wypożyczenia, piłkarz wrócił do Legii. W Warszawie raczej nie zostanie, bo tam szans na grę nie ma. Czy wobec tego ze strony gliwiczan wyszły jakiekolwiek konkrety? – Prowadzimy zaawansowane rozmowy na temat przyszłości Łukasza – mówi nam Paweł Staniszewski, który reprezentuje piłkarza.

– Piast nie kontaktował się z nami w kwestii pozyskania Łukasza, także nie mogę potwierdzić zainteresowania tego klubu. Trener Fornalik bardzo dobrze zna Łukasza, więc możliwe zastanawiano się nad tą możliwością ale konkretów za strony Piasta nie było – przyznaje agent. Według naszych informacji Moneta ma ofertę m.in. z pierwszoligowej Stali Mielec. W mniejszym stopniu łączony z Piastem był także Mazek, który najczęściej występuje na prawym skrzydle, gdzie akurat gliwiczanie mają większą konkurencję. On także w Lubinie nie grał, ale m.in. z powodu kłopotów zdrowotnych. – Do mnie też dotarły takie plotki, ale nikt nie zadzwonił i nic na ten temat więcej nie mogę powiedzieć – przyznaje nam Kamil Mazek, który w Ruchu, w latach 2015-2017, tak naprawdę pokazał się całej piłkarskiej Polsce. Jesienią w Zagłębiu zaliczył jedynie 6 meczów, ale w zespole rezerw.

Kwestia priorytetów

Ogromne kłopoty właścicielsko-organizacyjne Wisły Kraków sprawiły, że Piast podobnie jak wiele innych drużyn zainteresował się zawodnikami „Białej gwiazdy”, którzy już wysłali wezwania do zapłaty, a w dalszej kolejności planują odejść z winy klubu, jeśli przy Reymonta nic się nie zmieni. W tym gronie jest obrońca Maciej Sadlok. Doświadczony stoper 12 lat temu trafił z Pasjonata Dankowice do Chorzowa, i w Ruchu, z małą przerwą, grał przez 7 sezonów. Jego rozwój miał miejsce głównie pod okiem Waldemara Fornalika. Nic więc dziwnego, że teraz gliwiczanie ustawili się w kolejce po Sadloka. Problem w tym, że w tej kolejce sami nie stoją, a ich propozycja kontraktowa, jest mniejsza, niż wynosi obecna umowa z Wisłą (pomijając fakt, że w Krakowie ostatnio nie płacili). Poza tym w gronie chętnych na usługi tego zawodnika są zamożniejsze kluby, które mogą zaoferować więcej, jak choćby Jagiellonia Białystok. Jeżeli ostatecznie dojdzie do rozwiązania kontraktu z winy klubu, to sam zainteresowany będzie musiał zdecydować, które argumenty zaważą o przeprowadzce.

 

Na zdjęciu: Łukasz Moneta (z lewej) najlepiej prezentował się w Ruchu pod wodzą… trenera Waldemara Fornalika.