Napastnik z golami tylko na youtube…

Na papierze a także na youtube, gdzie można było oglądać bramkowe popisy, zakontraktowanie takiego napastnika, jak Parzyszek wydawało się znakomitym posunięciem. Napastnik w najlepszym wieku, który w Holandii i Belgii pokazał, że potrafi strzelać i to seriami. Kogoś takiego w Gliwicach brakowało, dlatego fani Piasta, ale także postronni eksperci, zaliczyli ten transfer do tych na plus.

Zaległości nadrobione

Parzyszek dołączył do drużyny późno i musiał nadrabiać zaległości treningowe. Dlatego pierwsze tygodnie w śląskim klubie były dla niego niejako okresem ochronnym i przejściowym.

– Do Gliwic przyjechałem, żeby grać, a nie siedzieć na ławce rezerwowych. Po pierwszym spotkaniu ligowym zrozumiałem jednak, że nie mogłem dać z siebie jeszcze stu procent. Nie byłem w rytmie treningowym. Zacząłem później niż moi koledzy, prawie dwa tygodnie. Dlatego nie byłem jeszcze gotowy, ale teraz jest już wszystko w porządku. Na treningach i w meczach muszę pokazywać trenerowi, na co zasługuję – opowiadał napastnik po pierwszych tygodniach spędzonych w Gliwicach.

Prywatnie wszystko świetnie

Zresztą aklimatyzacja przebiegała w normalny sposób, bo nie dość, że zawodnik należy raczej do wesołych i otwartych ludzi, to jeszcze narzeczona i córeczka napastnika szybko odnalazły się w nowym miejscu i czują się na Górnym Śląsku bardzo dobrze. Zresztą para szykuje się do ślubu. W życiu prywatnym wszystko było świetnie, ale w życiu zawodowym już tak różowo nie było i nie jest. Co prawda już od pierwszej kolejki otrzymywał szanse łapania minut od trenera Waldemara Fornalika, ale aż do tej pory nie strzelił premierowego gola, a co gorsza, nie potrafi wygrać rywalizacji z Michalem Papadopulosem, który nie daje się wygryźć z wyjściowego składu.

Zmarnowana szansa

Światełkiem w tunelu miał być występ w meczu rozgrywek Pucharu Polski z GKS-em Jastrzębie. Parzyszek zagrał od pierwszej minuty wraz z innym nowym napastnikiem Karstenem Ayongiem. Czech strzelił gola, a Piotrowi ta sztuka się nie udała, choć w drugiej połowie miał wymarzoną sytuację. Przebiegł kilkadziesiąt metrów będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem pierwszoligowca i… nie potrafił umieścić piłki w bramce.

Można odnieść wrażenie, że to spotkanie zamiast mu pomóc, jeszcze bardziej utrudniło mu sytuację. Parzyszek w ostatnich trzech ligowych spotkania ani raz nie pojawił się na boisku. Kiedy kibice mogą go zobaczyć w pierwszym składzie?

– Mam nadzieję, że to nastąpi w niedługim czasie, bo też nad tym pracujemy. Z jego transferem wiązaliśmy duże nadzieje. Nie sądzę, by fakt, że nie zdobył bramki w Pucharze Polski nie podziałał na niego deprymująco. Nie widać tego na treningach… – przyznaje Waldemar Fornalik.

Nadzieją dla Parzyszka może być kolejna przerwa ligowa na mecze reprezentacji i planowany na sobotę sparing. Być może w tym czasie przekona do siebie szkoleniowca. Poza tym jesienią Piasta czeka jeszcze trochę meczów i w końcu może otrzymać swoje 5 minut. Oby wykorzystał je lepiej niż ten w Jastrzębiu.

Na zdjęciu: Piotr Parzyszek zdecydowanie wolałby błyszczeć na murawie niż w przedmeczowym studiu telewizyjnym.

 

Minuty Parzyszka w Piaście

  1. kolejka – 27 minut
  2. kolejka – 12 minut
  3. kolejka – 27 minut
  4. kolejka – 18 minut
  5. kolejka – 12 minut
  6. kolejka – cały mecz na ławce
  7. kolejka – 25 minut
  8. kolejka – 13 minut
  9. kolejka – cały mecz na ławce
  10. kolejka – cały mecz na ławce
  11. kolejka – cały mecz na ławce