Po słonecznych Karaibach, ponura północ

Jak na razie mistrzostwa świata w wykonaniu biało-czerwonych przebiegają zgodnie z planem. Dwa pierwsze mecze, z Kubą i Portoryko, wygrali pewnie, za trzy punkty, tracąc w nich tylko jeden set. Z kompletem punktów przewodzą stawce w grupie D.

Zablokowane Karaiby

Nie było to arcytrudne wyzwanie. Obie ekipy z Karaibów nie zaliczają się bowiem do światowej czołówki. Kubańczycy napsuli jednak naszym siatkarzom trochę krwi. Dzięki fantastycznej zagrywce wygrali trzeciego seta, a w czwartym prowadzili 8:4. Na szczęście Polacy w porę opanowali sytuację. Mocne i precyzyjne serwisy Michała Kubiaka oraz Fabiana Drzyzgi załatwiły sprawę. Portoryko było natomiast bladym tłem dla naszych siatkarzy. – Wszystko się dobrze układało, więc mogliśmy sobie pozwolić na elementy fantazji, radości. Fajnie wyszło. Najważniejsze, że mamy zwycięstwo 3:0, bo to się liczy. Czy wygramy sety do 23 czy tak jak z Portoryko do 14, 12, i 15, to nie ma to żadnego znaczenia. Ważne, że nie tracimy seta i jedziemy dalej – podsumował pierwsze mecze Aleksander Śliwka, przyjmujący kadry. – A co było przyczyną straty seta z Kubą? – Nie wiem, czy była to kwestia utraty koncentracji? Faktem jest, że rywale dobrze zagrywali. Ale nie ma co tamtego meczu już roztrząsać. Ważne, że mamy dwa zwycięstwa za trzy punkty – odparł Śliwka.

23-letni zawodnik przyznał, że z kolei przeciwko Portoryko kluczem do sukcesu był serwis. – Ustawił nam mecz. Odrzuciliśmy rywali od siatki, co pozwoliło nam ustawiać szczelny blok i wtedy łatwiej się gra, wszystko się układa. Potwierdziło się powiedzenie kto zagrywa, ten wygrywa – podsumował.

W Bułgarii biało-czerwoni imponują grą w bloku. – Patrząc też na wcześniejsze mecze sparingowe, to ten element dobrze u nas funkcjonował i cały czas tak jest. Na pewno liczymy na to, że będzie nam pomagał w zwycięstwach – zaznaczył Śliwka, który w czwartkowym starciu zadebiutował w mistrzostwach świata. I od razu zagrał całe spotkanie. Zdobył też najwięcej punktów w zespole – 13. – Czułem się bardzo dobrze na boisku, cieszyłem się grą. Nie ma nic lepszego niż zadebiutować w MŚ i wygrać 3:0. Naprawdę bardzo się cieszyłem, że mogłem zagrać, bo to moja pasja – zapewnił.

Eksperymenty trenera

Trener biało-czerwonych, Vital Heynen, odkąd zaczął w maju pracę dał się poznać jako specjalista od rotacji w składzie i eksperymentów. Potwierdził to na samym początku mundialu. W spotkaniu z Kubą zszokował siatkarską Polskę. Przyjmującego Bartosza Kwolka oddelegował do roli drugiego libero, a pełniącego na co dzień tę funkcję Damiana Wojtaszka wysłał na boisko do przyjęcia. Wśród dziennikarzy i ekspertów pojawiły się głosy, że Kwolek, który w środę nie wyszedł ani na chwilę na boisko, mógł się poczuć dotknięty takim ruchem Belga.

– Nie sądzę, żeby Bartek był rozczarowany tym, że został wtedy przesunięty. Trener przedstawił swój plan i każdy musi zaakceptować jego wolę. Nikt się nie obraża. Każdy robi to, co ma robić i taka jest jego rola. W środę jego zadaniem było założyć koszulkę libero, dzień później wyszedł na przyjęciu, swojej nominalnej pozycji i zagrał niezłe zawody. Tak jak mówimy, każdy dostanie szansę i będzie mógł dołożyć cegiełkę do sukcesu. Mamy do rozegrania jeszcze 10 spotkań i mocno wierzę, że ta liczba będzie właśnie taka, a nie inna – podkreślił Michał Kubiak, kapitan naszego zespołu.
Czym zaskoczy Heynen w dalszej części turnieju?

Waleczni i zaangażowani

Przed Polakami dzisiaj kolejny test, mecz z Finlandią. Są faworytami. Finowie to typowy europejski średniak. Głośno o nich jest dopiero od kilkunastu lat. Wypłynęli dzięki rozgrywkom Ligi Światowej, w których prezentowali się całkiem przyzwoicie i niejednokrotnie zaskakiwali rywali. Do tej pory wielkich sukcesów jednak nie odnosili. Ich najlepszym wynikiem jest 4 miejsce w mistrzostwach Europy w 2007 roku. Kilku świetnych siatkarzy z Finlandii się jednak wywodzi, choćby rozgrywający Mikko Esko, atakujący Mikko Oivanen czy Tuomas Sammelvuo, który teraz prowadzi reprezentację Suomi, a przed laty grał m.in. w Kędzierzynie-Koźlu. W pewnym okresie klubu PlusLigi zresztą chętnie sięgały po Finów. W naszym kraju występowali m.in. Olli Kunnari (AZS Olsztyn), Antti Siltala (Delecta Bydgoszcz), Lassepetteri Laurila (Jastrzębski Węgiel), Mikko i Matti Oivanen (Trefl Gdańsk i Indykpol AZS Olsztyn) czy w ostatnim sezonie Eemi Tervaportti (Stocznia Szczecin).

Drużyna Finlandii słynie z waleczności i zaangażowania, jednak nie wystarcza to, by nadrobić braki techniczne, które pozwoliłby walczyć z silniejszymi drużynami. Było to widać chociażby w meczu otwarcia mistrzostw świata, w którym Finowie gładko przegrali z Bułgarią. Ich celem jest jednak awans do kolejnej rundy i – mimo wszystko – nie powinni mieć problemów z wyprzedzeniem Kuby i Portoryko. – Finowie na pewno mają bardzo dobrego rozgrywającego, który jest dużo lepszy niż zawodnicy występujący na tej pozycji w reprezentacji Kuby czy Portoryko. Będzie trochę inaczej, ale jeśli zagramy taką siatkówkę, jak w spotkaniu z Portoryko, to wynik powinien być podobny – ocenił rywali Kubiak.

 

SIATKÓWKA – Mistrzostwa świata mężczyzn

15 września 2018

Polska – Finlandia (g. 20.30)

 

(mib, mic)