Przybecki: Nie ma mowy o lekceważeniu rywala

Kwalifikacje do turnieju Euro, którego gospodarzem w styczniu 2020 roku będą Austria, Norwegia oraz Szwecja, są dla reprezentacji pod wodzą Piotra Przybeckiego szansą rehabilitacji po styczniowym falstarcie w eliminacjach mistrzostw świata – wówczas w Portugalii remis z gospodarzami oznaczał tylko drugie miejsce w turnieju i pożegnanie z szansami występu na mundialu już w przedbiegach.

Ważna dobra koncentracja

W ostatecznym bilansie Polacy byli gorsi od Portugalii o dwie bramki, których zabrakło choćby w meczu z Kosowem. Reprezentacji tego kraju daleko do swoich utytułowanych bałkańskich sąsiadów – Chorwacji, Słowenii czy Serbii – ale przez pierwsze 30 minut biało-czerwoni nie potrafili zdominować rywala (wygrywali tylko 13:12). Po przerwie było już lepiej, ale wygrana 11 bramkami (30:19) w ostatecznym rozrachunku okazała się niewystarczająca i nie pomogło rekordowe w historii zwycięstwo – nad Cyprem (46:13).

Dlatego przed inauguracją eliminacji ME selekcjoner podkreśla wagę koncentracji od pierwszej minuty. – Podstawowa rzecz: respekt przed przeciwnikiem i wejście w mecz. Mieliśmy z tym problem w Portugalii. Kosowo prezentuje bałkański styl grania, mają zawodników, którzy potrafią zaskoczyć rzutem z podłoża, akcją indywidualną, grają też agresywnie w obronie. Jedno jest pewne, nie ma mowy o lekceważeniu rywala – przekonuje Piotr Przybecki.

Genda złamał nos

Kadra przystąpi do meczu z marszu, gracze z Bundesligi przyjechali na zgrupowanie w poniedziałek, a grający we Francji Rafał Przybylski nawet dzień później. Wypadł rozgrywający Paweł Genda, który w weekend na treningu VfL Luebeck-Schwartau złamał nos; w jego miejsce Przybecki sięgnął po skrzydłowego Górnika Zabrze Jana Czuwarę. – Pawła szkoda, bo w klubie regularnie robi postęp. Ale kłopotu nie ma, bo mamy na lewym rozegraniu jeszcze Antka Łangowskiego i Pawła Chrapkowskiego – mówi Przybecki.

Innego wyniku niż zwycięstwo polskiej drużyny nie dopuszcza Patryk Walczak. – Ten mecz po prostu trzeba wygrać i wykorzystać go do przećwiczenia i poprawienia pewnych elementów w naszej grze. Musimy być skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty i pokonać rywala w możliwie najlepszym stylu – zaznaczył obrotowy TuS N-Luebbecke.

Stałe postępy

Pozostałymi rywalami Polaków w grupie 1 są Izrael – w niedzielę Polacy zagrają z nim w Tel Awiwie – oraz Niemcy, z którymi dwumecz odbędzie się w kwietniu przyszłego roku; eliminacje zakończą rewanże w czerwcu z Izraelem i Kosowem. W związku z tym, że w Euro 2020 po raz pierwszy zagrają aż 24 drużyny, nie awansować na turniej byłoby dużą sztuką: z każdej z ośmiu grup promocję uzyskają po dwa najlepsze zespoły i cztery z trzecich miejsc z najlepszym współczynnikiem.

– Nie dopuszczam scenariusza, że mogłoby nas zabraknąć na Euro. Uważam, ze nasz zespół czyni postępy i w tych spotkaniach będziemy chcieli to potwierdzić – zapewnia Walczak.

 

 

Grupa 1: Polska – Kosowo (18.00, TVP Sport), Niemcy – Izrael (19.00)

 

POLSKA

Bramkarze: Adam Malcher (Gwardia Opole), Piotr Wyszomirski (TBV Lemgo, Niemcy), Mateusz Kornecki (NMC Górnik Zabrze); rozgrywający: Paweł Krupa (Sandra Spa Pogoń Szczecin), Piotr Chrapkowski (SC Magdeburg, Niemcy), Antoni Łangowski (Gwardia), Adrian Kondratiuk (Energa Wybrzeże Gdańsk), Michał Potoczny (MMTS Kwidzyn), Paweł Paczkowski (Motor Zaporoże, Ukraina), Rafał Przybylski (Fenix Toulouse, Francja), Maciej Majdziński (Bergischer HC, Niemcy); skrzydłowi: Michał Daszek i Przemysław Krajewski (obaj Orlen Wisła Płock), Jan Czuwara (NMC Górnik), Arkadiusz Moryto (PGE Vive Kielce); obrotowi: Kamil Syprzak (FC Barca Lassa, Hiszpania), Maciej Gębala (SC DHfK Lipsk, Niemcy), Patryk Walczak (TuS N-Luebbecke, Niemcy).

 

Na zdjęciu: Michał Daszek w polskiej lidze rzucał już w tym sezonie po 16 bramek. Jego skuteczność może być w cenie także w reprezentacji.