Rozsądek nad temperamentem

Dorota Brommer, Krzysztof Brommer

Piast od dawna może uchodzić za klub przyjazny obcokrajowcom, a zwłaszcza Hiszpanom. Do niedawna z hiszpańskiej kolonii ostał się jedynie Gerard Badia, ale tego lata do Katalończyka dołączył… człowiek ze stolicy. Jeżeli ktoś jednak myśli, że Jorge Felix i „Badi” to bardziej konkurenci niż przyjaciele, ten grubo się myli. – Gerard to Katalończyk, a ja „Madridista”, ale… to nie ma dla nas żadnego znaczenia. On kibicuje Barcelonie a ja Atletico, ale w Gliwicach jesteśmy przyjaciółmi – przyznaje Jorge Felix.

– Zanim trafiłem do Piasta grałem w zespole Lleida Esportiu, czyli katalońskim klubie. Trochę poznałem ten region – dodaje 27-latek, którego początki w gliwickim klubie były trudne i to z kilku powodów. – Dopiero drugi rok jestem poza rodzinnym Madrytem. Wcześniej całe życie spędziłem w stolicy Hiszpanii. Tam się uczyłem, dorastałem i grałem – mówi pomocnik, który wyjaśnia nam, jak zwrócił na siebie uwagę skautów gliwiczan. – Ludzie z Piasta przyjechali obserwować nasz mecz w Segunda B i się spodobałem. Gliwicki klub się ze mną skontaktował i zaproponowali przyjazd do Polski. Dopiero co wróciłem z wakacji i nic nie zapowiadało takich wielkich zmian w moim życiu. Od razu musiałem wziąć się za treningi a na urlopie… nie robiłem nic, bo sezon w Hiszpanii zaczyna się znacznie później. Dodatkowo w hotelu miałem problem ze spaniem, bo nie było żaluzji a w Hiszpanii to standard. Na szczęście po kilku dniach przeniosłem się do wynajmowanego mieszkania z żaluzjami – opowiada z uśmiechem Jorge, który chciałby komunikować się tak, jak Gerard.

– Uczę się polskiego, już mam za sobą kilka lekcji. Na własną rękę także się staram dokształcać. Oglądam np. lekcje na youtubie. Znam coraz więcej słówek i zwrotów – chwali się Felix. – Zawsze są wątpliwości przed wyjazdem zagranicę. Zastanawiałem się czy sprostam oczekiwaniom stawianym przez klub. Carles Martinez i Gerard dobrze mówili o Piaście i przekonali mnie. Piast jest świetnie poukładanym klubem. To poziom europejski. Po tych dwóch miesiącach spędzonych w Gliwicach myślę, że dobrze się zaadoptowałem i fizycznie podciągnąłem.

Pociąg do liczb

Hiszpan zapał do nauki miał od zawsze. Dlatego nawet grając w piłkę nie porzucił jej w kąt. – Studiowałem w Madrycie ekonomię. Jestem z wykształcenia księgowym i analitykiem finansowym – zdradza. – Zawsze miałem na uwadze to, że w futbolu coś może pójść nie tak i muszę mieć dodatkowy atut w postaci wykształcenia. Dlatego do niedawna dzieliłem swój czas pomiędzy piłką, uczelnią a pracą jako konsultant finansowy. Warto pamiętać, że 6-8 lat temu Hiszpania była w kryzysie i zarobki piłkarzy w lidze w której grałem oscylowały w granicach 1000 euro. Jeżeli ktoś miał pomoc ze strony rodziców to jeszcze jakoś dawał radę. Teraz sytuacja się poprawiła i już spokojnie można utrzymać się tylko z piłki. Jak przychodziłem do Lleidy to wszyscy już utrzymywali się z grania w piłkę, również i ja. Mam jednak na uwadze, że kariera zawodnika nie trwa zbyt długo. Za kilka lat mogę już nie grać na wysokim poziomie. Wtedy będę musiał zająć się czymś innym, np. ekonomią, do której mogę wrócić – obrazuje swój plan na przyszłość Jorge.

Mógł liczyć na mamę

– Wychowywała mnie tylko mama. Nie wiem czy mój ojciec miał coś wspólnego z piłką. Od małego grałem z kolegami na podwórku w piłkę i czułem, że mam talent do futbolu. Najważniejszym momentem była możliwość gry w Atletico Juvenil – mówi. Okres spędzony w drugim po Realu Madryt, największym klubie ze stolicy Hiszpanii, był cennym czasem dla piłkarza Piasta. – W drużynie Juvenil strzelałem dużo goli i pewnego razu przedstawiciele Atletico zaproponowali mi kontrakt na 3 lata. To był ważny moment, bo od małego byłem kibicem Atleti. Dzięki temu miałem możliwość trenowania z takimi piłkarzami, jak Kun Aguero, Diego Forlan, Diego Costa, Jose Antonio Reyes, czy David De Gea. Ten czas będę pamiętał do końca życia, wnukom poopowiadam. Wtedy stałem się profesjonalistą i uwierzyłem w siebie. To się wiązało z poświęceniem, bo zacząłem mieć braki w nauce, zarywałem nocki. To był milowy krok w kierunku piłki – podkreśla. Jorge mamie i cioci jest ogromnie wdzięczy za wszystko, co dla niego zrobiły. Nic więc dziwnego, że gdy tylko zaczął grać w Piaście zaprosił swoich najbliższych do Gliwic. – Mama i ciocia zawsze mnie wspierały, chodziły na niemal każdy mój mecz, więc niemal natychmiastowo przyjechały w odwiedziny – śmieje się piłkarz. – Niedawno przyleciały na tydzień do Polski. Pokazałem im Gliwice. Pojechaliśmy też na wycieczki do Krakowa i Wrocławia. Narzeczona też jest często u mnie, podoba jej się tutaj, ale ona pracuje w Lleidzie i przylatuje od czasu do czasu – opowiada Felix.

Cała prawda o butach

Jak na razie pobyt Hiszpana w śląskim klubie układa się coraz lepiej. Pomocnik przekonał do siebie trenera Waldemara Fornalika, gra w podstawowym składzie a w meczu z Cracovią zdobył pierwszą bramkę na polskich boiskach. – To dla mnie ważny gol i ważny moment. Zawsze gdy zdobywam bramkę podnoszę koszulkę do góry wskazując numer i nazwisko. W Hiszpanii tak robiłem, zrobiłem tak i w Gliwicach – przyznaje Felix, który musiał sprostować informacje rozpowszechniane przez napastnika Piasta, Michala Papadopulosa. Czech bowiem wszystkim dookoła rozpowiada, że Jorge gra w za dużych butach. – To nie jest prawda. To żart Papena. Pierwszego dnia zauważyłem, że Michal ma za wąskie buty. Zacząłem mu mówić, że może zrobić sobie krzywdę, a on powiedział, że tak lubi. Papen poprosił żebym pokazał mu swoje buty i śmiał się, że są za luźne na moją nogę. Tak mi jest wygodnie, ale nie noszę za dużego rozmiaru. Po prostu muszę czuć luz – uśmiecha się pomocnik, którego pytamy czy jest sobie w stanie wyobrazić, że stanie się dla kibiców Piasta kimś podobnym jak Gerard Badia, który gra na Górnym Śląsku od wielu lat i jest uwielbiany przez wszystkich. – Mogę sobie wyobrazić, że spędzę w Piaście wiele lat, bo czuję się tutaj bardzo dobrze, a jak nauczę się jeszcze języka polskiego, to już w ogóle. Na razie mam kontrakt na 2 lata, ale kto wie co będzie potem – analizuje, w swoim stylu, na chłodno Jorge Felix…

 

 

Czy wiesz, że

*Jorge przez kibiców jest porównywany do Gerarda Badii. Trzeba przyznać, że obaj Hiszpanie mają podobną sylwetkę. Felix jest jednak o 4 centymetry niższy od „Badiego” oraz o kilka kilogramów lżejszy.

* Tylko raz Hiszpanowi zdarzyło się nie zdobyć choćby jednej bramki w sezonie. Miało to miejsce w zespole AD Alcorcon B w sezonie 2014/15, gdy Jorge zagrał w 16 meczach ligowych.

 

LICZBY

10 GOLI to najlepszy strzelecki dorobek Jorge. Tyle bramek zdobył w poprzednim sezonie broniąc barw Club Lleida Esportiu.

25 TYSIĘCY euro miał zapłacić Piast za transfer poprzedniemu klubowi Felixa.

415 MINUT w tym sezonie rozegrał Felix. Hiszpan wystąpił w 5 z 6 spotkań, a jedyna absencja była spowodowana drobnym urazem.

 

Na zdjęciu: Jorge Felix myśli także o przyszłości i po zakończeniu kariery wróci do świata finansów i ekonomii.