Słowo żołnierza!

Marcin Lewandowski (na zdjęciu), biegacz Zawiszy Bydgoszcz i jednocześnie zawodowy żołnierz Wojska Polskiego, jest profesjonalistą w każdym calu. 8 lat temu w Barcelonie był mistrzem Europy na 800 m, zaś przed startem w Berlinie przeżywał rozterki. Bliższy sercu jest mu dystans 800 m, ale teraz zdecydował się na 1500 m. „Lewy” (nie mylić z piłkarzem) zrealizował swoje marzenie i, jak przystało na żołnierza, zrealizował zobowiązanie – zdobył srebro! To już 6. krążek biało-czerwonych w mistrzostwach Europy w Berlinie, a przecież medalowych szans mamy jeszcze sporo!

Ryzyko opłaciło się!

„Lewy” zaryzykował, bo przecież na 1500 m może będzie biegać w Tokio z myślą o medalu igrzysk olimpijskich. Berlin to ledwie przedbiegi – tak sądziliśmy gdy biegacz z Bydgoszczy wybrał ten dystans. Jednak podopieczny swojego brata Tomasza okazał się wytrawnym strategiem i w finale pokonał nie tylko koalicję braci Ingebrigstenów (przegrał tylko z Jakobem), ale również Brytyjczyków.

– Pokazałem swoją moc i to nie jest ostatnie moje słowo. Utwierdziłem się w przekonaniu, że moja praca nie idzie na marne. Przede mną kolejne wyzwania – powiedział twardy jak skała średniodystansowiec Zawiszy.

Tuż za podium

Na razie nie mogę się pochwalić wartościowym rekordem życiowym (45,15 – przyp. red.), ale obiecuję, że zamierzam walczyć o jak najwyższe miejsce w Berlinie – zdradził na naszych łamach

Karol Zalewski, który w tym sezonie debiutował na dystansie jednego okrążenia.

Sprinter AZS AWF Katowice w półfinale poprawił rekord życiowy 45,11 sek. i wygrał swoją serię, ale rywale biegali nieco szybciej. – W finale będzie się działo – takiego smsa napisał do nas Zalewski po półfinale.

I się działo Zalewski pobiegł zgodnie ze swoją taktyką, ale trzymał się mistrza Europy na 400 m ppł. Norwega Karstena Warholma, a tymczasem on po 250 m nie wiedział gdzie się znajduje, bo tak osłabł. Zalewski, tak przynajmniej się wydawało, biegł po brązowy medal, a tymczasem Jonathan Borlee nieoczekiwanie skutecznie finiszował. Zalewski wynikiem 45,34 zajął 4. miejsce, bo uległ Natthew Hudsonowi-Smithowi 44,78 oraz braciom Borlee: Kevinovi – 45,13 i Jonathanowi – 45,19.

Anna Sabat, rewelacja tegorocznego sezonu, przebojem znalazła się w finale 800 m. W półfinale poprawiła rekord życiowy 2:00,32, ale w finale – zgodnie z przewidywaniami – nie pobiegła już tak szybko. Jednak dzielnie walczyła i zajęła 5. lokatę – 2:01,26. Jednak rywalki były nieco lepsze, choć wyniki medalistek nie były rewelacyjne. Jednak postawa Sabat zaskoczyła wszystkich i to niezły prognostyk przed kolejnym sezonem. Ten biegaczka zaliczy do niezwykle udanych.

Wyborowy tercet

Adam Kszczot, w przeciwieństwie do poprzednich sezonów, na początku nie biegał tak szybko jak nas do tej pory przyzwyczaił. Jednak podopieczny trenera Zbigniewa Króla im bliżej mistrzostw w Berlinie, tym czuł się pewniej. W krajowych mistrzostwach wybrał świadomie 1500 m, bo treningowo chciał sprawdzić wytrzymałość i po tym występie był niezmiernie zadowolony. W biegu półfinałowym zaprezentował się wyśmienicie, bo wszystko odbywało się pod jego kontrolą. Uzyskał 1:46,11 i to niewątpliwie sygnał, że jest głównym kandydatem do złotego medalu. Byłoby to trzecie złoto z rzędu.

Takiej postawy biegacza z Łodzi spodziewaliśmy się, ale jego koledzy Mateusz Borkowski oraz Michał Rozmys zadziwili wszystkich obserwatorów. Ten pierwszy, kolega klubowy Kszczota, trenujący pod okiem byłego jego trenera Stanisława Jaszczaka przyjechał do Berlina po naukę, a tymczasem zadziwiał dojrzałą taktyką. W swoim półfinale rezultatem 1:46,54 min zajął 3. lokatę i ustąpił jedynie Szwedowi Andreasowi Kramerowu 1:46,14 min. oraz Duńczykowi Andreasowi Bubbe – 1:46,40. Z kolei Rozmys biegał z Kszczotem oraz aktualnym mistrzem świata z Francuzem Pierrem-Ambrosse Bossem. To jednak Rozmys pokazał skuteczny finisz i już na „kratkach” wyprzedził Francuza, zaś jego czas 1.46,17 min. jest najlepszy w tym sezonie. Trzech biało-czerwonych w finale i już teraz zastanawiamy się jaką obiorą taktykę. Kszczot nie musi się na nikogo oglądać, bo jest niezwykle mocny. Może być jednak powtórka z ME w Zurychu 2014, kiedy to Artur Kuciapski, teraz nękany kontuzjami, sięgnął nieoczekiwanie po srebro. Po tym biegu zapachniało dwoma medalami na tym dystansie.

Wysokie płotki

Damian Czykier po mistrzostwach Polski w Lublinie był niezwykle zadowolony nie tylko ze złota, ale również z formy jaką zaprezentował. – Dotychczas lepiej prezentowałem się w pierwszej części sezonu, a potem forma spadała i w najważniejszej imprezie sezonu nie byłem w najwyższej dyspozycji. A tymczasem teraz jest nieco inaczej i liczę na finał w Berlinie.

Płotkarz Podlasia Białystok uznał, że rywalizować w ostatnim biegu o medale to jego podstawowy obowiązek. Czykier nie zawiódł i z czasem 13,45 sek. awansował do finału. Artur Noga, jego reprezentacyjny kolega, awansował do półfinału, ale w nim zaprezentował się słabiej niż oczekiwano, bo uzyskał 13,66. Tuzy tej konkurencji m.in. Siergiej Szubienkow – 13,24, Hiszpan Orlando Ortega – 13,21 czy Brytyjczyk Andy Pozzi – 13,28 to główni faworyci do podium. Niemniej ta konkurencja to jednak loteria i w finale mogło się co zdarzyć. Czykier, w dniu swoich 26. urodzin w finale spisał się rewelacyjnie, ale wynikiem 13,38 zajął 4. lokatę. Przegrał brąz z Ortegą o 0,04 sek., ale – jak sam zapowiedział – to już taki ostatni bieg bez medalu.

Aplikacja zgłoszona

Po biegach półfinałowych pań na 200 m nie było takiej radości, ale – przyznajemy – jej się nie spodziewaliśmy. Martyna Kotwiła, brązowa medalistka tegorocznych mistrzostw świata juniorów w Tampere, w mistrzostwach krajowych poprawiła po 54 latach rekord juniorek Ireny Szewińskiej, uzyskując 22,99 sek. Teraz 19-latka z Radomia już nie była tak skuteczna, ale trudno się dziwić, bo ma prawo czuć się już zmęczona intensywnym sezonem. W swoim półfinale uzyskała 23,41 sek. i ostatecznie zajęła 16. lokatę. Jednak ani lokatą ani czasem nie była rozczarowana, bo ona w tym sezonie wypełniła swoje zadanie.

Anna Kiełbasińska, nasza najlepsza sprinterka na tym dystansie, miała prawo czuć się nieco zawiedziona. Wynikiem 23,29 w tej półfinałowej stawce zajęła 14. miejsce, ale liczyła na znacznie lepszy czas. Sprinterka z Sopotu nie tak dawno w swoim debiucie na 400 m uzyskała 52,14 sek. i to niezły prognostyk przed kolejnym sezonem. – Mam ambicje sportowe i chyba największe perspektywy są na dystansie jednego okrążenia. Na razie zgłaszam swoją kandydaturę trenerowi kadry Aleksandrowi Matusińskiemu i może znajdzie miejsce dla mnie w reprezentacyjnej sztafecie – śmiała się sympatyczna sprinterka w rozmowie z reporterem TVP.

 

PROGRAM

Sobota, 11 sierpnia

(11 finałów)

  • 9.05 – Chód na 20 km K, F (Katarzyna Zdziebło)
  • 10.55 – Chód na 20 km M, F (Artur Brzozowski, Dawid Tomala)
  • 20.00 – Wzwyż M, F (Sylwester Bednarek)
  • 20.05 – W dal kobiet, F
  • 20.12 – 400 m K, F (Justyna Święty-Ersetic, Iga Baumgart-Witan)
  • 20.20 – Dysk K, F
  • 20.30 – 800 m M, F (Adam Kszczot, Mateusz Borkowski, Michał Rozmys)
  • 20.45 – 200 m K, F
  • 20.55 – 5000 m M, F
  • 21.30 – 4×400 m M, F (Polska)
  • 20.50 – 4×400 m K, F (Polska)