Valtonen: Potrzeba nam cierpliwości

Włodzimierz SOWIŃSKI: Czy tak pan sobie wyobrażał stan naszego hokeja przed przyjazdem do Polski?

Tomasz VALTONEN: – Nie ukrywam, że chciałem pracować w kraju mojego miejsca urodzenia, choć miałem propozycje ze Szwecji, Danii czy Niemiec. Powiedziałem sobie: pojedziesz, popracujesz i może coś dobrego z tego wyniknie. Do pracy nie należy mnie nakłaniać, bo jest moim żywiołem. Ponadto chciałem lepiej poznać Polskę i przy okazji podszkolić się językowo. Niby sporo wiedziałem o polskim hokeju, ale po kilku miesiącach doszedłem do wniosku, że… niewiele wiedziałem. I co rusz mnie coś dziwi czy zaskakuje. Może po kolejnych kilku miesiącach powiem, że nic o nim nie wiedziałem. Na razie wszystko poznaję, chłonę i wyrabiam zdanie nie tylko o kwestiach sportowych.

Co najbardziej uderzyło pana w ekstralidze?

Tomasz VALTONEN: – W Polskiej Hokej Lidze jest za dużo obcokrajowców, a przepis o płaceniu 7500 złotych za dodatkowych jest absurdalny. Swego czasu płacono 25000 i to ograniczało zakusy działaczy. Nowy przepis uwalnia limit i sprawia, że kluby przestaną interesować się szkoleniem młodzieży, tylko będą szukać zawodników po ościennych krajach.

Niektóre kluby zapatrzone są tylko w wynik i sprowadzają takich sobie hokeistów, którzy chcą nieźle zarobić przez sezon, a na kolejny szukają innego miejsca. Gdybym był kibicem określonej drużyny i byłoby w niej tylu obcokrajowców, to nie chodziłbym na mecze, bo chciałbym oglądać chłopaków ze swojego miasta. Krótkowzroczna polityka do niczego dobrego nie prowadzi. Boli mnie, że tylko w określonych kręgach mówi się o szkoleniu młodzieży. Jeżeli jego zabraknie, nie będziemy mogli mówić o jakimkolwiek postępie.

A co najbardziej pana zdziwiło czy zirytowało na początku pracy?

Tomasz VALTONEN: – Otrzymałem warunkową licencję na prowadzenie Podhala, zaledwie na jeden miesiąc! Mam za sobą 6 sezonów w lidze fińskiej, prowadziłem samodzielnie reprezentacje do 18 i 20 lat. Do tej pory nikt nie kwestionował mojego certyfikatu, a w Polsce trafiłem na problemy. Gdy zadzwoniłem do fińskiego związku z prośbą o przesłanie niezbędnych papierów, to po drugiej stronie słuchawki usłyszałem śmiech i pytanie: mówisz poważnie? Niebawem moje dokumenty zostaną przetłumaczone na polski i może zostanę pełnoprawnym trenerem.

Nie dziwię się, że w ekstralidze pracuje zaledwie trzech polskich trenerów: Marek Ziętara, Jacek Szopiński i Marcin Kozłowski. Dwóch pierwszych będzie ze mną współpracowało w reprezentacji, więc będzie okazja do wymiany doświadczeń oraz wzajemnej nauki. Nigdzie w świecie nie ma takiej biurokracji jak w Polsce. Najpierw pokaż papier, a potem możesz zostać trenerem – takie obowiązują zasady. Za to w Finlandii, gdy czołowy gracz kończy karierę, to kluby o niego zabiegają, by podjął u nich pracę. Gdyby, dla przykładu Leszek Laszkiewicz czy Krzysztof Zapała, na stałe chcieliby się związać z hokejem jako szkoleniowcy, musieliby zacząć edukację i upłynęłoby kilka lat. Jeżeli „papier” jest najważniejszy, to długo będziemy czekać na kolejnych trenerów. Ktoś może mieć „papier”, a nie nadawać się na trenera.

W sierpniu zebrał pan wielu młodych zawodników, potencjalnych kandydatów do reprezentacji na zgrupowaniu i nie szczędził im słów uznania. Kurtuazja?

Tomasz VALTONEN: – Nie. Naprawdę byłem miło zaskoczony, jak prezentowali się ci chłopcy. Miałem sześciu czy siedmiu zawodników z Jastrzębia i jestem przekonany, że gdyby wszystkie kluby tak szkoliły, polski hokej byłby w innym miejscu. Na pewno kilku zawodników z tej grupy niebawem znajdzie się w kadrze.

W debiucie trafia pan na niezwykle wymagających rywali.

Tomasz VALTONEN: – Zabiegałem, by podczas listopadowego turnieju EIHC w Gdańsku zmierzyć się z rywalem z elity. Chcę się bowiem przekonać, w jakim miejscu jesteśmy. Dlatego podejmiemy Danię, Norwegię oraz Austrię. Były propozycje gry z nieco słabszymi rywalami, ale z punktu widzenia szkoleniowego nic by nam one nie dały. Poprzez towarzyskie spotkania chcemy dojść do celu, jakim są mistrzostwa świata Dywizji IB w Tallinie. W grudniu będziemy mieli kolejne zgrupowanie oraz wyjazd do Finlandii na dwa sparingi, a kolejne planujemy w lutym.

Jak będzie prezentowała się karda w Gdańsku?

Tomasz VALTONEN: – Będzie w niej 3 bramkarzy, 10 obrońców oraz 15 napastników. Będziemy mieli 5 formacji, bo czekają nas 3 trudne mecze i każdy dostanie szansę. Sporo jeżdżę i obserwuję kandydatów do kadry. Na pewno nie będzie się ona składała z najlepszych zawodników z poszczególnych klubów. Obserwuję hokeistów pod kątem ról, jakie mają odgrywać w reprezentacji. Każdy otrzyma zadanie, z którego powinien się wywiązać. Przede wszystkim musimy dobrze się zaprezentować jako zespół, ale potrzebujemy trochę czasu. Mamy nowy sztab i dopiero się poznajemy.

Ma pan obawy przed debiutanckim turniejem?

Tomasz VALTONEN: – Optowałem za takim rywalami, więc się nie boję. Chcemy wygrywać, ale nie wiemy, jak potoczą się losy meczów. To dopiero pierwszy etap przygotowań.

Kiedy poznamy kadrę?

Tomasz VALTONEN: – Nie chciałbym na razie mówić o nazwiskach. Wiem jednak, że będzie trochę młodych zawodników. Kadrę ogłosimy najpóźniej na 2 tygodnie przed zgrupowaniem w Gdańsku, które rozpoczniemy 5 listopada. Wyniki będą ważne, ale naszym celem jest powrót do Dywizji IA. To wbrew pozorom nie będzie łatwe, bo w Tallinie będziemy faworytami i zagramy pod presją. Spaść jest łatwo, a iść w górę – trudniej. Nie zamierzam tylko opędzić tego sezonu, tylko chcę stworzyć solidne podstawy do dalszej pracy. Jeżeli będzie odpowiednie szkolenie młodzieży, efekty mogą przyjść po 5 latach. Potrzeba zatem cierpliwości, by właściwie zaczęło to funkcjonować.