Ze sportu do samorządu. Wenta ma prezydenta

Wenta na prezydenta! – rzucano tu i ówdzie, niby żartobliwie, gdy wyciągnął męską reprezentację z zaścianka na salony, zdobywając z nią dwa medale mistrzostw świata – srebrny w 2007 roku i brązowy dwa lata później. To wtedy do języka potocznego weszła „jedna Wenta”: „Panowie, spokojnie, mamy 15 sekund, to dużo czasu”. I faktycznie, w ciągu tych 15 sekund Polacy odebrali piłkę Norwegom, a Artur Siódmiak trafił do pustej bramki rzutem przez całe boisko, co dało drugi z rzędu półfinał MŚ.

Na polskiej piłce ręcznej nikt w historii nie odcisnął większego piętna. Polska się więc doczekała, no, może jeszcze nie cała. – To jest historyczny moment dla Kielc. Jeżeli prezydentem ma być fajny facet z jajami, jakim jest Bogdan, to może być prezydentem. W życiu mieliśmy wiele wyzwań i to jest następne – mówiła w niedzielę wieczorem cytowana przez portal onet.pl żona, Iwona Wenta. Świętowanie wyborczego sukcesu w niedzielny wieczór odbywało się w kieleckim hotelu Binkowski. Tuż po godzinie 21.00 w tym miejscu zapanowała prawdziwa euforia.

Brudy były, ale szacunek też

Małżeństwem z Iwoną, trenerką fitnessu, są od 1984 roku. Roku igrzysk olimpijskich w Los Angeles, na które rozgoryczony 23-letni wówczas sportowiec nie poleciał, bo ówczesne władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, na polecenie „wielkiego brata”, najważniejszą imprezę czterolecia zbojkotowały. Olimpijskie niespełnienie miało stać w latach 90. za kontrowersyjną decyzją Wenty, zmiany obywatelstwa na niemieckie. W obecnej kampanii wyborczej miano mu to wypomnieć.

Startujący z własnego komitetu „Projekt Świętokrzyskie” 57-letni Wenta wygrał jednak zdecydowanie drugą turę wyborów na prezydenta Kielc, uzyskując 61,25 proc. głosów. Jego kontrkandydat, urzędujący od 2002 roku Wojciech Lubawski (popierany przez Zjednoczoną Prawicę), otrzymał 38,75 proc. Wenta był także lepszy w pierwszej turze (37 do 29 proc.).

Wcześniej obaj kandydaci zarzucali sztabom przeciwnika zagrania nie fair. Wencie odkurzono wspomniane zrzeczenie się polskiego obywatelstwa, a także fakt, że w PRL-u należał do okrytego złą sławą ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, używane najczęściej do brutalnego rozpędzania wieców opozycji). Lubawski skarżył się z kolei, że Kielce zasypano anonimowymi ulotkami z hasłami: „Mistrz rozrzutności”, „Grzechy Lubawskiego”, „Koniec Lubawskiego”.

Kampania była więc brudna, ale „po meczu” były sportowiec potrafił oddać szacunek przeciwnikowi. – Dobre pomysły prezydenta Lubawskiego też będą realizowane, więc pozwólcie, że podziękuję panu prezydentowi za wiele lat pracy dla Kielc – dodał Wenta.

Cztery języki

Przed wyborami, na pytanie Polskiej Agencji Prasowej, dlaczego kandyduje na prezydenta, Wenta odpowiedział: – Moja decyzja jest efektem spotkań i rozmów, które odbyłem przy okazji licznych przedsięwzięć i akcji działającego w regionie od prawie dwóch lat Stowarzyszenia Projekt Świętokrzyskie. W swojej karierze byłem trenerem, menedżerem i coachem. Mam doświadczenie w pracy z ludźmi. Budowanie i zarządzanie zespołem, motywowanie i rozwiązywanie problemów jest częścią mojej codzienności. Dziś oferuję swoją wiedzę, doświadczenie, charakter oraz system wartości do wykorzystania dla dobra tego miasta i jego mieszkańców. Nie bez znaczenia są moje szerokie kontakty w całej Europie, a także bardzo dobra znajomość czterech języków obcych, które umożliwiają mi rozmowę z każdym ewentualnym partnerem naszego miasta, regionu czy jego przedsiębiorców. Uważam, że potrafię sprostać kolejnemu wyzwaniu w moim życiu, szybko się uczę, mam charakter zwycięzcy.

Nie przeciwko Polsce

Do 2014 roku życiorys Wenty, urodzonego w Szpęgawsku koło Starogardu Gdańskiego, to nieodłącznie piłka ręczna; uważany był za jednego z najwybitniejszych zawodników w rodzimej historii, ale przez 13 lat gry w reprezentacji sukcesów z nią nie odniósł. Debiutował w 1981 roku, ale nie załapał się do drużyny Zygfryda Kuchty, która rok później w Niemczech zdobyła brązowy medal mistrzostw świata. Swój medal – brązowy mistrzostw Europy – zdobył w 1998 roku z reprezentacją Niemiec. Gdy dwa lata wcześniej przyjmował obywatelstwo zachodniego sąsiada, zastrzegał, że nie zagra przeciwko Polsce.

W Polsce jego jedynym klubem było Wybrzeże Gdańsk, po nim grał w Hiszpanii i w Niemczech, sięgał po klubowe puchary, a w 2000 roku – jako 39-latek – wystąpił z Niemcami na igrzyskach w Sydney i zajął 5. miejsce. Po powrocie z Australii zakończył karierę.
W 2004 roku został trenerem biało-czerwonych, a w 2008 roku odzyskał polskie obywatelstwo. Wtedy trafił do zespołu z Kielc i na dobre związał się ze stolicą Świętokrzyskiego. Z zawodnikami z miejsca przechodził na „ty”, ale taryfy ulgowej nie było – miał wybuchowy charakter (łagodzony przez spokojnego asystenta, inną legendę z boiska, Daniela Waszkiewicza), a wkurzony potrafił podopiecznych zrównać z ziemią.

Pomysłu nie było

Po rezygnacji z prowadzenia reprezentacji po nieudanych kwalifikacjach do igrzysk w Londynie, a potem zwolnieniu z Vive w styczniu 2014 roku, polska piłka ręczna nie miała na Wentę pomysłu. Politycy szybko to wykorzystali.

Kuszony był przez wszystkie obozy, ale w maju 2014 r. w wyborach do Parlamentu Europejskiego wystartował z listy Platformy Obywatelskiej. Otrzymał blisko 40 tys. głosów i został wybrany z regionu małopolsko-świętokrzyskiego; w Brukseli dołączył do grupy Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) oraz został członkiem Komisji Kultury i Edukacji oraz Komisji Rozwoju. Po pracy prowadził zajęcia fizyczne dla dzieci pracowników parlamentu.

– Sport pewne rzeczy mi ułatwia. Z kolegami z innych ugrupowań prowadzimy przecież pewną rywalizację. Operując językiem sportu, muszę być zawsze dobrze przygotowany, bo oni chcą mnie pokonać, tak jak ja ich. Jednocześnie trzeba liczyć się z porażką – mówił rok później w wywiadzie dla „Sportu”.

Z wyborem Wenty na prezydenta spore nadzieje wiążą miejscowe kluby sportowe – futboliści Korony, a przede wszystkim piłkarze ręczni Vive. Latem prezes tego drugiego Bertus Servaas prosił prezydenta Kielc i radę miasta o wsparcie w wysokości 4,5 mln złotych. Lubawski odmówił. Czy były trener zespołu i podwładny Holendra będzie łaskawszy?