Woffinden po raz trzeci?

W znacznie korzystniejszej sytuacji jest Brytyjczyk, który przed ostatnią rundą ma nad Polakiem aż 10 punktów przewagi w klasyfikacji generalnej.

– W jednych zawodach odrobić taką stratę będzie niezwykle ciężko. Pamiętajmy, że aby to zrobić, Zmarzlik potrzebowałby aż czterech biegów. Tak naprawdę więc musiałby pojechać turniej bliski ideału. Zdobyć 17-18 punktów, a Woffinden z kolei zaliczyć grubą wpadkę i w ogóle nie awansować do półfinału. Tak naprawdę tylko sprawy losowe mogłyby chyba pozbawić Brytyjczyka złota – ocenił Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń i Włókniarza Częstochowa.

Toruńska MotoArena była już jednak w przeszłości świadkiem sportowego dramatu. W 2016 roku Jason Doyle pewnie zmierzał po mistrzowską koronę, by w przedostatniej rundzie w Toruniu doznać groźnej kontuzji obojczyka, która wyeliminowała go z walki. Tym samym pewny złoty medal dla Australijczyka wpadł w ręce Grega Hancocka, a Doyle skończył ostatecznie skończył sezon poza podium.

– Tyle, że Woffinden to jest zupełnie inny zawodnik niż Doyle. On się nie pcha w niepewne sytuacje. Nawet jak coś nie układa się po jego myśli, to nie wpada w panikę. Jego żużel jest niezwykle wyrachowany. To doświadczony facet. Z dwoma tytułami mistrzowskimi na koncie. Widać to było wyraźnie w poprzedniej rundzie, w Teterow. Jechał bardzo mądrze. W pierwszych biegach zadowalał się drugimi miejscami, a gdy pojawiła się szansa na zwycięstwo, to ją wykorzystał. Najtrudniejsze chwile ma już moim zdaniem w tym sezonie za sobą – stwierdził Gajewski.

Jeśli Woffinden utrzyma swą przewagę, to zostanie pierwszym brytyjskim żużlowcem w historii, który trzy razy wywalczył mistrzostwo świata (po dwa tytuły w dorobku mają: Freddie Williams i Peter Craven – przyp. red.). Zmarzlik z kolei ma szansę zostać trzecim Polakiem (po Jerzym Szczakielu i Tomaszu Gollobie – przyp. red.), który w ogóle zdobył żużlową koronę.

– Jestem skupiony na tym, żeby dobrze zapunktować. W ogóle nie patrzę na różnicę między mną i Tai’em. Koncentruję się na sobie. Jeśli pojadę dobrze, to wtedy będziemy patrzyli jaki to może dać medal. Toruń nie jest dla mnie złym torem. Wręcz przeciwnie, całkiem fajnym. Może nawet najlepszym na świecie do ścigania. Awans do finału w sobotę byłby dla mnie czymś niezwykłym – powiedział Bartosz Zmarzlik.

W tle batalii o złoto będzie się toczyła walka o brąz. Maciej Janowski i Fredrik Lindgren mają po tyle samo punktów w klasyfikacji generalnej. – Nie lekceważyłbym też jednak Grega Hancocka. Amerykanin traci do tej dwójki tylko 5 punktów. Motoarenę zna doskonale, bo całkiem niedawno jeździł przecież w barwach drużyny z Torunia. Może poważnie zamieszczać – zauważył Jacek Gajewski.

W Toruniu na pewno nie wystąpią kontuzjowani: Patryk Dudek i Craig Cook. Polaka zastąpi Niels Kristian Iversen, a Brytyjczyka Vaclav Milik. Polski wicemistrz świata z pewnością będzie jednak bardzo uważnie śledził przebieg turnieju w Toruniu. Obecnie zajmuje 7. miejsce w klasyfikacji generalnej. Jeśli wyprzedzi go dwóch z czterech goniących go zawodników (Emil Sajfutdinow, Artiom Łaguta, Matej Žagar, Nicki Pedersen), to Dudek straci miejsce w przyszłorocznym cyklu. Jeśli jednak tak się stanie, to polscy działacze już zapowiedzieli, że będą walczyli w FIM o „dziką kartę” dla niego.

 

Grand Prix Polski – Toruń

Sobota, 6 października (godz. 19:00, transmisja Canal+)

Pojemność stadionu: 15500. Długość toru: 325 metrów. Rekord toru: 56,4 s. – Greg Hancock. Dzika karta: Daniel Kaczmarek. Rezerwowi: Igor Kopeć-Sobczyński i Dominik Kubera (wszyscy Polska). Sędziuje: Jesper Steentoft (Dania).

 

Klasyfikacja generalna Grand Prix po 9 z 10 turniejów:

1. Woffinden 124, 2. Zmarzlik 114, 3. Janowski 98, 4. Lindgren 98, 5. Hancock 93, 6. Doyle 86, 7. Dudek 84, 8. Sajfutdinow 78, 9. A. Łaguta 77, 10. Žagar 73, 11. Pedersen 67, 12. C. Holder 60, 13. Vaculik 44, 14. Prz. Pawlicki 35, 15. Cook 30, 16. Iversen 26.