Wolsztyński nie jest zadowolony

W poprzednim sezonie 23-letni piłkarz był jednym z najbardziej wartościowych zawodników Górnika. W rewelacyjnie spisującym się wtedy zespole z Zabrza zdobył cztery bramki i zanotował siedem asyst, będąc pod tym względem jednym z najlepszych zawodników w lidze. Z przodu wspierał jak mógł Igora Angulo. Bez wsparcia silnego jak tur napastnika, który brał na siebie grę i „wiązał” obrońców rywala, z pewnością nie byłoby 23 goli Hiszpana.

Raz wyjdzie, raz nie

Bilans „Wolsztyna” mógł być jeszcze lepszy, gdyby nie koszmarna kontuzja, jakiej doznał 31 marca w meczu przeciwko Sandecji, kiedy zerwał więzadła. Wolsztyński z boisk zniknął na ponad pół roku. Wrócił dopiero na początku października, żeby w swoim pierwszym meczu w trzecioligowych rezerwach trafić do siatki rywala w spotkaniu z Ruchem Radzionków. W ekstraklasie pierwszy mecz po kontuzji zagrał 22 października z Cracovią, zastępując na boisku w drugiej połowie Daniela Smugę.

W kolejnych spotkaniach z Zagłębiem Lubin, Legią i Śląskiem wybiegał już na boisko w wyjściowej jedenastce Górnika. W ostatnim starciu z wrocławianami starał się bombardować bramkę rywala uderzeniami z dystansu, ale Jakuba Słowika nie udało mu się pokonać. Miał potem o to do siebie pretensje mówiąc, że nawet nie dał szansy bramkarzowi, żeby się pomylił…

– Wiadomo, staram się decydować na uderzenie, raz wyjdzie, raz nie. Ze Śląskiem nie wyszło i szkoda bardzo – mówi ambitny zawodnik.

Musi szukać bramek

W tym sezonie, z 15 strzelonych przez „górników” bramek, aż tuzin jest dziełem trójki hiszpańskich graczy zabrzan. 7 goli na koncie ma Angulo, trzy Dani Suarez, a dwa pozyskany latem Jesus Jimenez. Na razie póki co Hiszpanie ratują więc 14-krotnego mistrza Polski…

– Są częścią zespołu i wiadomo, że muszą strzelać te bramki. Jesteśmy drużyną i nie ważne kto trafia. Fajnie że są, pomagają i trafiają. To do nich należy, ale my też musimy pomagać – zaznacza Wolsztyński, który swojego ostatniego gola w ekstraklasie zdobył w lutym, w starciu z Bruk-Bet Termalica Nieciecza w Zabrzu.

– Muszę szukać tych bramek. Na razie jestem zawiedziony, bo kilka meczów, a ja żadnych liczb nie „robię”. Tu mam wiele do poprawy i zdaję sobie sprawę, że to mój obowiązek, żeby było lepiej – podkreśla.

Szlifują formę

Po urazie nie ma już śladu i zawodnik przygotowuje się do serii wyjazdowych meczów Górnika. W ekstraklasie jedenastkę z Zabrza czekają spotkania z Koroną w Kielcach w najbliższą sobotę i z Wisłą w Płocku 1 grudnia. Do tego dochodzi jeszcze mecz w 1/8 Pucharu Polski z Rozwojem Katowice (06.12).

– Czuję się dobrze. Trener daje mi godzinę, czy więcej czasu na to, żeby się pokazać. Rozmawiam z trenerem, wszystko jest monitorowane, a kiedy mam dość, to daję sygnał. Na razie wszystko jest w porządku i oby tak zostało – mówi Wolsztyński.

W Zabrzu wierzą, że reprezentacyjna przerwa pomoże drużynie przed ostatnią serią gier w tym roku. – Wiadomo, im więcej treningu, tym nasza jakość będzie szła w górę. Musimy się skupić na sobie, na tym co robimy na treningach i szlifować te elementy, które szwankują. Z optymizmem podchodzimy do kolejnych spotkań – podkreśla Wolsztyński.

 

Na zdjęciu: Łukasz Wolsztyński liczy na bramki w nadchodzących ekstraklasowych spotkaniach.