Wyjście z marazmu? PKOl ratuje hokejowy związek

Milionowe długi, a o tym jakie są faktycznie przekonamy się dopiero po audycie, sprawiły, że związkowe konta zostały zablokowane przez komorników. I stąd też pieniądze na bieżącą działalność sportową MSiT kieruje przez Polski Komitet Olimpijski i dotyczy to przede wszystkim przygotowań do najważniejszych imprez. Natomiast nad szkoleniem młodzieży będzie miał pieczę Śląski Okręgowy Związek Hokeja na Lodzie.

Brzmi to sensacyjnie, ale sensacji w tym nie ma. Jeżeli któryś ze związków ma problemy finansowe (m.in. PZKol) wówczas ministerstwo sportu uruchamia również taką ścieżkę przez PKOl, by zaopiekować się najlepszymi zawodnikami przygotowującymi się reprezentowania barw narodowych.

Ile wynoszą długi hokejowego związku? Najwięksi znawcy tej kwestii mówią, że sięgają 15 mln. W PZHL, podobnie jak w Polskiej Hokej Lidze, trwają audyty i one dopiero odpowiedzą na wszystkie wątpliwości. Jedno jest pewne – ministerstwo sportu w ubiegłym roku wsparło hokej kwotą 10 mln zł przeznaczoną na kadrę seniorów oraz młodzieżowe.

Okazało się jednak, że sporo faktur nie zostało uregulowanych, ale są również i takie, które zostały uregulowane niezgodnie z wcześniej przeznaczonymi pieniędzmi. Ten galimatias na pewno jeszcze potrwa, bo przecież trzeba wyjaśnić wszystkie niejasności.

Ostatnio związek otrzymał 200 tys. franków szwajcarskich pożyczki z międzynarodowej federacji (IIHF), by mógł uregulować część zaległości wobec sztabu szkoleniowego męskiej kadry oraz zawodników. Spłacono, podobno, na te chwilę ok. 20% wobec kadrowiczów, zaś reszta ma być przedmiotem negocjacji. Zapisy regulaminowe, naszym zdaniem, należy respektować i nie wydaje się, by hokeiści tak łatwo tę sprawę odpuścili. Zanosi się na twardy bój o każdą złotówkę.

Jakie jest wyjście dla mocno „poturbowanego” PZHL oraz jego zarządu? Komisja Rewizyjna związku wystosowała wniosek do zarządu, by ponownie odbył się zjazd sprawozdawczo-wyborczy. Zarząd ma w ciągu miesiąca odpowiedzieć, ale, jak nam się udało dowiedzieć, nie widzi on możliwości przeprowadzenia wyborów i pewnie do nich nie dojdzie.

Niemniej to byłoby rozsądne rozwiązanie, bo obecny zarządy mógłby się poddać osądowi zjazdu i jeżeli zostałby ponownie wybrany, wówczas miałby legitymację na odbudowanie wiarygodności związku. Jedno jest pewne – potrzeba silnych osobowości, który wyciągnęłyby związek z zapaści finansowej oraz marazmu organizacyjnego.