Wyścig z czasem przed walką o medale

Praktycznie przez całą fazę zasadniczą drużyna Jastrzębskiego Węgla nie musiała, w przeciwieństwie do kilku innych ekip Plus Ligi, zmagać się z problemami zdrowotnymi. Na krótko z gry wypadł jedynie chory Piotr Hain. Tymczasem tuż przed zakończeniem sezonu regularnego jastrzębianie „posypali się”. Najpierw, z uwagi na dyskopatię w odcinku piersiowym kręgosłupa, wypadł Lukas Kampa, a w poprzednim tygodniu kontuzji doznał Julien Lyneel, który w tym sezonie często bywał liderem zespołu. Dzień później na treningu poważniej ucierpiał jeszcze drugi rozgrywający „pomarańczowych”, Nikodem Wolański.

Piłkarska kontuzja

Lyneel miał prawdziwego pecha. Podczas gry treningowej francuski przyjmujący chciał nogą podbić piłkę i nagle poczuł silne ukłucie w okolicach wewnętrznej strony uda. Wykonane badanie wykazało naderwanie mięśnia przywodziciela. To typowo piłkarska kontuzja, która wśród siatkarzy zdarza się rzadko. Diagnoza okazała się poważna i zakładała trzytygodniową przerwę. Oznacza to, że zawodnik do gry gotów będzie pod koniec marca – nie wystąpi zatem w dwóch ostatnich meczach fazy zasadniczej. W najbliższą niedzielę jastrzębianie zagrają z ONICO Warszawa na wyjeździe, a dwa dni później zmierzą się w „Spodku” z GKS-em Katowice.

Faza play off Plus Ligi rozpoczyna się 27 marca, zatem w Jastrzębiu-Zdroju trwa wyścig z czasem. – Obecnie naszym celem jest doprowadzenie, aby zawodnicy, którzy zmagają się z urazami, całkowicie się wyleczyli. Nie będziemy niczego przyspieszać, żeby nie ryzykować nawrotu kontuzji. Ich powrót do zdrowia ma odbyć się w sposób naturalny. Zależy nam, aby na play off drużyna była gotowa w stu procentach – zapowiada trener Roberto Santilli.

Perfekcjonista Kampa

Na chwilę obecną najpoważniej wygląda sytuacja zdrowotna Juliena Lyneela. Tymczasem szybciej niż się spodziewano do siebie dochodzi Lukas Kampa. Niemiecki rozgrywający podobno rwał się do gry już na mecz z Cuprum Lubin. Santilli nie chciał jednak ryzykować.

Skąd u Niemca taka zdolność do radzenia sobie z urazami? Kampa należy bowiem do tych sportowców, którzy do swoich obowiązków podchodzą w sposób więcej niż profesjonalny. Jest perfekcjonistą w każdym calu, dlatego w momentach kryzysowych jego organizm szybciej się regeneruje. Nie wiadomo, czy Niemiec zagra w niedzielę w Warszawie, ale nie ma obaw, że będzie gotów na play off.

Warto zaznaczyć, że tydzień temu w meczu z Cuprum, pod nieobecność niemieckiego rozgrywającego, lepiej niż przyzwoicie poradził sobie Nikodem Wolański. Mimo iż zagrał na lekach przeciwbólowych (wybity kciuk) 25-latek pokazał, że jest w stanie zastąpić pierwszego rozgrywającego. Dla niego to też szansa, bo wcześniej nie miał zbyt wielu okazji, aby pojawiać się na parkiecie.

 

Na zdjęciu: Julien Lyneel (w środku) leczy uraz mięśnia przywodziciela i do pełni sprawności wróci później od Lukasa Kampy (z lewej).