Z drugiej strony. Gorzej od San Marino…

Henryk Górecki

Na początek „czarno widzę”, czyli 0:1 z Nigerią. Potem niepowodzenia w Lidze Narodów z Portugalią 2:3 i Włochami 0:1 sprawiły, że przeszliśmy do historii nowych rozgrywek – pierwsi zostaliśmy zdegradowani do niższej dywizji. Wisienką na zakalcowatym torcie było 0:1 z Czechami, które w ubiegłym roku doznały dwóch najwyższych porażek w historii „kopanej”. Powoli wychodzą z kryzysu, my im w tym pomogliśmy. Kto nam pomoże?

Bilans roku fatalny. Dwa razy więcej porażek niż zwycięstw, ale bardziej od statystyk martwił niski poziom gry. Przyczyn upatrywano w ustawieniu zespołu, jednak najlepszy schemat jest na nic bez odpowiedniego wykonania. To raczej kwestia mentalności, odporności psychicznej, motywacji, także umiejętności, formy, często braku ogrania. Dużo tego.

Przykro patrzeć, jak rywale kręcą naszymi obrońcami, a napastnicy są odcinani od podań. Po zdobyciu prowadzenia nie potrafiliśmy utrzymać przewagi (czterokrotnie), tracąc gola nie zdołaliśmy odpowiedzieć (pięciokrotnie). Z sześciu porażek pięć było różnicą jednej bramki. Zabrakło szczęścia? Trzeba mu pomagać! Skoro najlepszy snajper nie trafia z metra do pustej bramki, to jak ma być dobrze?

Po udanych eliminacjach Euro i mundialu, gdy po raz pierwszy awansowaliśmy do dwóch turniejów z rzędu, a Robert Lewandowski w obu kwalifikacjach był najlepszym strzelcem, miniony rok był jak sole trzeźwiące. „Lewy” wystrzelał się już na wiosnę w meczach towarzyskich, uzbierało się tego cztery trafienia. Potem „flintę wyrzucił do żyta”, jak mawiają nasi południowi sąsiedzi, i do końca roku gole strzelał już tylko dla Bayernu. Nie wyrobił w kadrze nawet 50 procent normy z 2017 roku.

Najlepsi zawiedli, a o braku solidnego zaplecza pisaliśmy dokładnie rok temu klasyfikując piłkarską Europę. Mieliśmy wtedy pozytywny bilans, ale problemy we wszystkich formacjach toczyły nas przez kolejne miesiące jak rak i jazda w dół w rankingu FIFA pokazała, że tylko bawiliśmy się w numerki, niemające wiele wspólnego z rzeczywistością.

Czy marzeniem tak wysoko klasyfikowanej reprezentacji może być zagranie czterech meczów na mundialu? Dalej to już jakieś zaklęte rewiry? Nawet to się nie udało, kolejny raz. W Lidze Narodów szczytem możliwości okazały się dwa punkty zapewniające rozstawienie w losowaniu Euro 2020. Straciliśmy rok, w nowym trudno oczekiwać zdecydowanej poprawy. Pozostaje wierzyć, jak zawsze…