Zaczęli, jak należy

Polacy wypełnili w Ostrowcu Świętokrzyskim obowiązek, bo rywal to europejski kopciuszek, choć w styczniowym meczu w Portugalii, w turnieju prekwalifikacji do mistrzostw świata, napsuli naszym sporo krwi, schodząc do szatni z nadziejami na sensację (przegrywali tylko 1 bramką).

Wczoraj w Ostrowcu Świętokrzyskim biało-czerwoni nie zostawili złudzeń drużynie z Bałkanów, prowadząc po kwadransie 10:1. – Najważniejsza była koncentracja, żeby nie pozwolić rywalom nawet pomyśleć, że mogą o coś z nami powalczyć – mówił po meczu skrzydłowy Arkadiusz Moryto.

– Mogę tylko przeprosić polskich kibiców, że to spotkanie tak wyglądało. Polska była zdecydowanie lepsza i zasłużyła na tak wysokie zwycięstwo – przyznał trener gości Taip Ramadani, tłumacząc drużynę plagą kontuzji; Kosowianie wystawili do meczu tylko 13 zawodników.

W bramce bez zarzutu spisywał się Adam Malcher, a jego koledzy skutecznie kończyli kontry i akcje ofensywne. Rywale nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnej polskiej defensywy. Impet zgasł po 15 minutach, gdy przez następne 10 minut biało-czerwoni nie zdobyli bramki. – Panowie, mecz sam się nie wygra, nie będzie ciągle 9:1 – strofował podopiecznych na krótkiej przerwie trener Piotr Przybecki. Poskutkowało – ostatnie minuty pierwszej połowy to znów dominacja Polaków i prowadzenie 15:5.

W drugiej połowie nasz zespół zagrał jeszcze bardziej konsekwentnie, w bramce godnie Malchera zastąpił Mateusz Kornecki, w szybkim ataku popisywali się Michał Daszek i Jan Czuwara. Przybecki, po przetestowaniu wielu nazwisk, w końcu znalazł też chyba środkowego rozgrywającego w osobie Adriana Kondratiuka, choć należy poczekać, jak zawodnik Wybrzeża Gdańsk poradzi sobie w meczach z lepszymi rywalami. Biało-czerwoni wygrywali już 20 bramkami (28:8), które zdołała jeszcze powiększyć.

Polacy zostali pierwszym liderem grupy 1, bo Niemcy pokonali w Wetzlar Izrael „tylko” 37:21; w niedzielę biało-czerwoni zagrają w Tel Awiwie. Do turnieju finałowego ME – po raz pierwszy z udziałem 24 drużyn – zakwalifikują się po 2 najlepsze zespoły z każdej z ośmiu grup plus cztery z najlepszym dorobkiem z trzecich miejsc. W tej sytuacji nie zagrać w styczniu 2020 w Austrii, Norwegii oraz Szwecji byłoby sztuką…

Polska – Kosowo 37:13 (15:5)

POLSKA: M. Kornecki, Malcher – Krajewski 2, Walczak, P. Krupa 1, Łangowski 4, Czuwara 5, Majdziński 1, Syprzak 1, Potoczny, Moryto 5, Daszek 5, Kondratiuk 5, M. Gębala 2, Paczkowski 6, Chrapkowski. Kary: Trener Piotr PRZYBECKI.

KOSOWO: Curri, Berisha – Syla, Jupa 3, Krasniqi 1, Hoxha 1, Fetahu 1, Ahmeti 1, Terziqi 4, Beshiri, Quni, Tahirukaj 2, Cimili. Kary: 10 min. Trener Taip RAMADANI.

Sędziowali: Rusłan Łoszak i Artem Szajbakow (Ukraina).

Widzów: 2500.

W innym meczu: Niemcy – Izrael 37:21 (19:9).

1. Polska 1 2 37:13

2. Niemcy 1 2 37:21

3. Izrael 1 0 21:37

4. Kosowo 1 0 13:37

Do rozegrania – 28.10: Izrael – POLSKA (18.45), Kosowo – Niemcy (19.30); 10-11.04.2019: Kosowo – Izrael, POLSKA – Niemcy; 13-14.04: Izrael – Kosowo, Niemcy – POLSKA; 12-13.06: Kosowo – POLSKA, Izrael – Niemcy; 15-16.06: POLSKA – Izrael, Niemcy – Kosowo.