Ligowiec. Niedzielne derby na pewno nie będą nudne

Za nami 13. kolejka Ekstraklasy i patrząc na postawę Piasta i Górnika w weekendowych spotkaniach, to jednego można być pewnym w niedzielę na Stadionie im. Ernesta Pohla czeka nas interesujące, bardzo interesujące widowisko. Z jednej strony rozpędzony mistrz Polski, który znowu, jak w poprzednim sezonie wygrywa w ekstraklasie spotkanie za spotkaniem. Z drugiej zabrzanie, którzy wprawdzie w lidze nie wygrali już od ponad dwóch miesięcy. Konkretnie od 25 sierpnia, to jednak nie grają źle, co pokazali w Gdańsku. W starciu z sąsiadem zza miedzy na swoim terenie będą podwójnie zmotywowani.

Kiedy w marcu Piast Gliwice wygrywał z Górnikiem na jego terenie sytuacja obu zespołów była podobna. Górnik dołował, a drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika była w czubie ligowej tabeli. Tyle że wiosną zabrzanie mieli spore kłopoty z grą na swoim stadionie. W ogóle w poprzednim sezonie więcej punktów zdobyli na stadionach przeciwników niż u siebie. Teraz jednakże te proporcje się odwróciły. „Górnicy” nie potrafią wygrać meczu na terenie rywala, co w poprzednich rozgrywkach uczynili aż 7 razy, za to nieźle idzie im na Arena Zabrza.

Zobacz jeszcze: Felieton Bogdana Nathera o PKO Ekstraklasie.

Jak będzie teraz? Każde rozstrzygnięcie jest możliwe. Zadecyduje odpowiednia mobilizacja i dyspozycja dnia. Zresztą zanim doczekamy się derbów, to ligowe zespoły czekają jeszcze pucharowe mecze. Ich początek już we wtorek. Górnik jedzie na trudny mecz z ŁKS w Łodzi, a Piast walczy w środę z Pogonią Siedlce. W Pucharze Polski obie śląskie drużyny też mają swoje ambicje.

Co do gliwiczan, to zasiadając pewnie do niedzielnego obiadu trzymali kciuki za postawę Jagi w starciu z niesamowitą w ostatnich tygodniach Wisłą. Strata punktów przez płocczan skutkowałaby tym, że to Piast, a nie zespół z Mazowsza zasiadłby po 13 kolejce na pozycji numer 1. Kto wie, jak wszystko by się potoczyło, gdyby trafienie Patryka Klimali z początku meczu zostało uznane. Tak się nie stało, a uskrzydlona ostatnimi rezultatami drużyna Radosława Sobolewskiego kontynuuje swój zwycięski marsz. I po raz pierwszy w historii, jest na czele ekstraklasy!

Co ciekawe z równym bilansem bramkowy. To chyba jedyny taki lider w Europie, który przypomnijmy, na początku rozgrywek był bity przez innych. W meczu 2 kolejki Wisła przegrała z Lechem w Poznaniu 0:4, a później doznała pogromu z Zagłębiem aż 0:5. Zatrudnienie na początku sierpnia trenera Sobolewskiego odmieniło ekipę z Mazowsza, która zanotowała sześć wygranych z rzędu i utorowała sobie drogę na pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Na jak długo?


Zobacz jeszcze: Rozmowa z Adamem Kompałą o PKO Ekstraklasie