Hiszpan Hiszpanowi… wilkiem. Górnik wygrywa w Legnicy

Spotkanie w Legnicy w wykonaniu „górników” przypominało nieco ich ubiegłotygodniowe starcie z Wisłą Płock. Przez zdecydowaną większość czasu to gospodarze – drastycznie górujący nad nad zabrzanami doświadczeniem i dorobkiem ekstraklasowym swych graczy – mieli przewagę: i w posiadaniu piłki, i w stwarzanych okazjach. Gdyby szukać zagrożeń ze strony gości, trzeba by odnotować celne – choć niezbyt trudne do obrony dla Łukasza Sapeli – próby zza „szesnastki” w wykonaniu Daniela Smugi i Jesusa Jimeneza. No i błyskawiczną kontrę, rozpoczętą i zakończoną przez Konrada Nowaka, po strzale którego bramkarz Miedzi musiał się już nieco napocić, by piłkę sparować.

 

W tym momencie było już jednak 1:0 dla gospodarzy, a sama akcja bramkowa sprawiła, że każdemu z obecnych na stadionie ręce musiały się złożyć do oklasków. Prostopadłe podanie [Fabiana Piaseckiego] dotarło do Mateusza Piątkowskiego, który strzałem „zza zasłony” wykonanej przez inicjatora akcji, Wojciecha Łobodzińskiego, zupełnie zaskoczył Tomasza Loskę. – Kątem oka widziałem, że wbiega w pole karne „Łobo”, i że pokazuje mi się też Mateusz. Więc… podawałem w ciemno, na wolne pole – Piasecki, który przez kilka lat (ale przed epoką Marcina Brosza!) dobijał się do ligowej kadry Górnika, i w końcu – zniechęcony – ruszył w Polskę. – Ech, dawno to było i w końcu na dobre mi wyszło – tłumaczył… klubowy kolega Rafała Kurzawy z chłopięcych lat kopania piłki w Świbie i Olszowej w Kaliskiem…

 

Ostrzeżenie rutyniarza

Objęcie prowadzenia przez Miedź było logicznym ukoronowaniem przewagi miejscowych, którzy już wcześniej „rozklepywali” defensywę Górnika, zawodzili jednak snajpersko. Chybił Frank Adu Kwame, wspomniany Piasecki „przywalił” w boczną siatkę, wreszcie golkiper zabrzan „na raty” łapał strzał debiutującego (w dobrym stylu!) w ekstraklasie Adriana Purzyckiego. Wydawało się, że beniaminkowi – w kontekście jego kontroli nad meczem – nic złego się już nie przydarzy. Co prawda nie potrafił podwyższyć prowadzenia – choć okazje były i po zmianie stron – ale goście nie sprawiali wrażenia drużyny mogącej zrobić mu przykrość. Jakby… zapomnieli/nie słyszeli słów wypowiedzianych przez [Łukasza Gargułę] w przerwie przed kamerami Canal+. – Gramy dobrze, utrzymujemy się przy piłce, zdobyliśmy bramkę. Ale to… niebezpieczny wynik; starczy jeden stały fragment gry – przestrzegał doświadczony pomocnik.

 

Hiszpański kwadrans zwieńczony „Żurkiem”

Gdyby w II połowie Garguła podniósł się z ławki, być może skończyłoby się inaczej. Tymczasem… W 74 min Dani Suarez – oczywiście po rzucie rożnym! – niczym w podwórkowym graniu przerzucił piłkę nad głową Jonathana De Amo, a potem uderzył pod poprzeczkę nie do obrony. Kiedy 60 sekund później Piasecki zmarnował okazję „jeden na jeden” z Loską (pudło), coś w legniczanach „pękło”. A festiwal z udziałem Hiszpanów w rolach głównych trwał: tym razem Igor Angulo uciekł Franowi Cruzowi, a on akurat w sytuacjach „sam na sam” wie, co robić. No i w końcu w absolutnie hiszpańskim (a może brazylijskim?) stylu w pojedynkę rozjechał obronę Miedzi (z odrobiną szczęścia) Szymon Żurkowski!

Górnik – po dwóch domowych remisach – w ciągu 20 minut zapewnił sobie pierwsze w tym sezonie trzy punkty. Ta wygrana to bezcenny środek do odzyskania przez zabrzańską młodzież pewności w grze, nadszparniętej nieco czwartkowym laniem na Słowacji…

 

Miedź Legnica – Górnik Zabrze 1:3 (1:0)

1:0 – Piątkowski, 27 min (asysta Piasecki),

1:1 – Suarez, 74 min (asysta Smuga),

1:2 – Angulo, 76 min (asysta Żurkowski),

1:3 – Żurkowski, 87 min (asysta)

MIEDŹ: Sapela – Bartczak (60. Cruz), De Amo, Bożić, Adu Kwame (84. Forsell) – Purzycki – Łobodziński (74. Ojamaa), Marquitos, Santana, Piasecki, – Piątkowski. Trener Dominik NOWAK.

GÓRNIK: Loska  – Michalski, Wiśniewski, Suarez, Gryszkiewicz – Smuga (86. Wolniewicz), Matuszek, Żurkowski, Liszka (19. K. Nowak, 66. Ambrosiewicz) – Jimenez, Angulo. Trener Marcin BROSZ.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) – 8. Widzów 5614.

Żółte kartki: Purzycki (82. faul) – Suarez (24. faul), Żurkowski (68. faul)