Wygrani i przegrani. Od bezczelnego Piasta po utopionego w pochwałach
3. kolejka Lotto Ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył
Wygrani…
„Bezczelny” Piast
Dziennikarz sportowy z TVRegionalna.pl zamieszkały w Lubinie (imię i nazwisko znane redakcji) w sondzie przed sezonem wskazał jako spadkowiczów z ekstraklasy Zagłębie Sosnowiec i Piasta Gliwice. Tymczasem drużyna trenera Waldemara Fornalika po trzech kolejkach „ośmieliła się” usadowić na fotelu lidera! Nie wiem, jakie będą dalsze losy „Piastunek”, ale za dotychczasowe dokonania zasłużyli na… serdeczny uścisk dłoni za wykonanie dobrej roboty.
Hiszpańscy inkwizytorzy
Piłkarzy Górnika Zabrze skazywano w Legnicy na pożarcie. W dwóch pierwszych kolejkach wypadli mało przekonująco, a na dodatek mieli w nogach czwartkowy mecz w Lidze Europy. Początkowo zanosiło się na taki właśnie scenariusz, ale po przerwie do szturmu ruszyli hiszpańscy inkwizytorzy w barwach ekipy z Roosevelta. Zafundowali oni rywalom taką rozrywkę, przy której hiszpańska inkwizycja to dziecinna igraszka.
Pierwszy krok
Podobno najtrudniejszy jest pierwszy krok, czegokolwiek by to dotyczyło. Zagłębie Sosnowiec na pierwszą wygraną czekało do 3. kolejki, ale kiedy ona w końcu nadeszła, to osiągnięto ją z przytupem. Pogoń popłynęła do Szczecina z bagażem trzech goli. Styl był nieistotny, bo wynik poszedł w świat. Jeżeli farta przyniósł beniaminkowi starszy brat trenera, to działacze z Kresowej powinni nosić go na każdy mecz w lektyce.
Przegrani…
Trafieni – zatopieni!
Kiedy w trzech meczach drużyna nie zdobywa punktu, ba – nie strzela choćby jednej bramki, to nie może to być przypadek. Szczecińska Pogoń znalazła się na samym dnie i nie pomogą żadne tłumaczenia, że pech, przypadek itp. Trener „portowców” Kosta Runjaic po meczu w Sosnowcu przyznał, że „wieczór był do dupy”. Ale nie tylko ten, dwa poprzednie również. Niemiecki trener wyglądał na tak zdenerwowanego, jakby się dowiedział, że jego brat poddał się operacji zmiany płci.
Utopiony w pochwałach
Po meczu z „Miedzianką” na bramkarza „Białej gwiazdy”, Michała Buchalika, spadł deszcz pochwał. Chyba poczuł się już zbyt pewnie w siodle (przepraszam, w bramce), bo w Białymstoku osłabił swoją drużynę. Ta przez pół godziny musiała sobie radzić w dziesiątkę i nie utrzymała korzystnego remisu.
Rekord w ofsajdach
Niewiele brakowało, by piłkarze Śląska Wrocław pobili rekord świata w liczbie skutecznych pułapek ofsajdowych, jakie udało się na nich zastawić przeciwnikowi. Podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego wpadali do sieci niczym młode karpie do podbieraka doświadczonego rybaka. Niemal wszyscy zastanawiali się, czy wrocławianom uda się osiągnąć magiczny pułap 20 spalonych? Nie udało się, ale jeszcze nie wszystko stracone, wszak za tydzień kolejny mecz.