19 długich miesięcy

Jakub Błaszczykowski czekał ponad półtora roku, by znów wybiec na boisko. Na razie w sparingu, na występ w meczu o stawkę jest jeszcze za wcześnie.


W piątek piłkarze Wisły Kraków rozegrali sparing z Odrą Opole. Przegrali 1:3, ale nikt się tym specjalnie nie przejął, bo w lidze mają za sobą sześć kolejnych zwycięstw i za te wyniki są rozliczani. Po przerwie na murawę weszło trzech piłkarzy, którzy nie byli dostępni z powodu kontuzji. Największym wydarzeniem był oczywiście powrót 37-letniego Jakuba Błaszczykowskiego. Jeden ze współwłaścicieli „Białej gwiazdy” (od grudnia mniejszościowy, gdy akcje Tomasza Jażdżyńskiego przejął Jarosław Królewski) wystąpił w meczu po raz pierwszy od 21 sierpnia 2021 roku. Wisła była wtedy na początku sezonu, który skończył się dla niej sportową katastrofą i spadkiem z ekstraklasy. Zespół z ławki prowadził Słowak Adrian Gula, a skrzydłowy wszedł na ostatni kwadrans wyjazdowego starcia z Górnikiem Łęczna.

Półtora roku katorgi

Osiem dni później krakowianie wygrali u siebie z Legią Warszawa, a Błaszczykowski całe spotkanie spędził wśród rezerwowych. 2 września przekazał fatalną wiadomość. – Na wczorajszym treningu zerwałem więzadło krzyżowe. Zdaję sobie sprawę, że bardzo ciężkie chwile przede mną. Wszystkim tym, którzy będą po raz kolejny kończyć moją karierę, przypominam, że wstałem sto razy, wstanę i sto pierwszy. Tym, którzy mnie wspierają, bardzo serdecznie dziękuję – powiedział na nagraniu opublikowanym na Facebooku. Utytułowany siostrzeniec Jerzego Brzęczka postanowił, że drugą tak poważną kontuzję kolana będzie leczył bez zabiegu. Plan się nie powiódł i 17 marca ubiegłego roku położył się na stole operacyjnym. Był to dla niego podwójnie trudny okres. Jako sportowca, który bezradnie musiał patrzeć na kolejne niepowodzenia kolegów, i współwłaściciela klubu odpowiedzialnego za fatalne zarządzanie klubem. Prezesem był jego brat, Dawid, a po Guli stanowisko trenera objął wujek Brzęczek.

Jak zapowiadał, tak zrobił. Wrócił na boisko, choć na razie w meczu o pietruszkę. – Niewielu w to wierzyło, natomiast najważniejsze, że Kuba wierzył. Bardzo mocno pracował przez ten okres, był skupiony na powrocie do gry i pomocy zespołowi. Podobnie jak Alan Uryga i Zdenek Ondraszek, potrzebuje jeszcze dość dużo czasu, by wrócić do optymalnej formy. Trzeba być ostrożnym. Nie chcę deklarować przedziału czasowego (kiedy może znaleźć się w kadrze na spotkanie ligowe – przyp. MK), bo może być różnie – podkreśla trener Radosław Sobolewski.Według wciąż nieoficjalnych informacji w czerwcu kadra Fernando Santosa ma zagrać sparing z Niemcami, w czasie którego ma dojść do oficjalnego zakończenia reprezentacyjnej kariery przez Błaszczykowskiego. Był jej kapitanem, w koszulce z orzełkiem na piersi zagrał 108 razy.

Dostali w kość

W piątkowym sparingu Wisła nie błyszczała. Uległa Odrze 1:3, a gol dla krakowian padł po samobójczym trafieniu Piotra Żemły, jej byłego zawodnika. W II połowie straty mógł zmniejszyć Ondraszek, ale źle uderzył po akcji, w której brał udział także Błaszczykowski. Trener Sobolewski spodziewał się, że to spotkanie tak może wyglądać. Zapowiadał, że pierwszy tydzień przerwy zespół będzie bardzo mocno trenował i nie był „świeży”. – Było to widać długimi momentami. Potraktowaliśmy ten mecz jako bardzo mocną jednostkę treningową. Bardzo się cieszymy, że udało się zorganizować sparing z takim rywalem i tak nastawionym. Ważne, że odbył się przy Reymonta, bo zależy nam, by zespół jak najczęściej tu przebywał i poznawał okoliczności gry w takiej przestrzeni – powiedział szkoleniowiec krakowian.

W kadrze na mecz z opolanami zabrakło Alana Urygi, który w tym roku miał już na koncie kilka występów w sparingach i był w meczowej „dwudziestce”. Jak się okazało, środkowy obrońca ma drobne problemy zdrowotne. – Jak się dochodzi po tak długo trwających kontuzjach i bardzo mocno się pracuje, to mogą się pojawiać inne problemy – wyjaśnił „Sobol”.


Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski wielokrotnie mówił, że o końcu kariery zdecyduje sam.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus