20 lat minęło…

Dopiero co zakończyłem karierę, więc jeszcze nie wiem, jak to jest. Czuję się spełniony – podsumował Łukasz Koszarek swoje występy w biało-czerwonych barwach.


Łukasz Koszarek, to legenda polskiej koszykówki. Niedzielnym meczem ze Szwajcarią pożegnał się z występami w reprezentacji Polski. Z polskimi kibicami pożegnał się natomiast kilka dni wcześniej, w Sosnowcu w starciu z Austrią. Przed rozpoczęciem spotkania odebrał z rąk prezesa Polskiego Związku Koszykówki, Radosława Piesiewicza, pamiątkową koszulkę z numerem 55, z jakim zawsze gra. Kibice nagrodzili go owacją na stojąco, a po chwili wyszedł na parkiet w pierwszej piątce. Zdobył nawet dwa punkty. – Zazwyczaj to się nie zdarzało, bo byłem podającym. Dobrze, że jeden rzut trafiłem, więc jest OK – stwierdził. – Czuję trochę ulgi, radości i dumy. Nie korciło mnie, by zagrać w ME, ale chcę być przy tej kadrze jak najdłużej – dodał. Przyznał, że czuł podczas pożegnalnego meczu spełnienie. – Nie miałem już planów zasilenia kadry na boisku. W głowie pożegnałem się z zespołem, kiedy świetnie grał na ubiegłorocznym EuroBaskecie (Polska zajęła czwarte miejsce – przyp. red.). Byłem dumny z chłopaków i nie było myślenia, że jeszcze spróbuję – zaznaczył.

W sumie występował w biało-czerwonych barwach przez 20 lat, rozgrywając 212 meczów i zdobył w niej 1242 punkty. Jest piąty na liście zawodników z największą liczbą spotkań. Wyprzedzają go jedynie takie koszykarskie osobowości jak: Mieczysław Łopatka i Dariusz Zelig (po 236), Janusz Wichowski (224) oraz Eugeniusz Kijewski (220).

Choć na parkiecie 39-latka w reprezentacji już nie zobaczymy, nie oznacza to, że definitywnie się z nią pożegnał. Wciąż jest blisko niej. Od października 2021 pełni funkcję dyrektora sportowego kadry i wciąż występuje w Legii Warszawa. – To fajnie być blisko drużyny, coraz lepiej się odnajduję. Na boisku byłem czasem cholerykiem, a tu jest bardzo spokojny i myślę, że to odpowiada moim cechom charakteru – zakończył.

Uśmiechnięty Łukasz

Koszarek urodził się we Wrześni. Początkowo trenował koszykówki i piłkę nożną. W 2003 roku został zawodnikiem Polonii Warszawa. – Pierwszy sezon w Polonii siedział na ławce, ale w drugim był już jednym z ważnych zawodników, obok Erika Elliotta i Waltera Jeklina, bardzo doświadczonych koszykarzy. Było po prostu widać, że mimo młodego wieku ma zadatki na bycie istotnym graczem. Zawsze grał głową, a nie ciałem. Boiskowa inteligencja, z którą po prostu się urodził, dawała mu przewagę. To ona jest kluczem do długowieczności na parkiecie. Łukasz nie zmienił się mentalnie – cały czas to ten sam uśmiechnięty człowiek, chętny do pracy, budzący pozytywne emocje. 20 lat temu był uśmiechniętym Łukaszkiem, teraz jest uśmiechniętym Łukaszem.

Miał i ma dobry rzut, szczególną umiejętność trafiania w końcówce naprawdę trudnych prób – tłumaczył Wojciech Kamiński, jeden ze szkoleniowców, który zna Koszarka od 20 lat i współpracował z nim w klubach i reprezentacji. Jak dodał, w kadrze pracował bardzo ambitnie i ciężko od początku, ale… – Pamiętam taką sytuację z początków jego reprezentacyjnej kariery, gdy po kolacji byliśmy z Łukaszem i Krzyśkiem Roszykiem umówieni na dodatkowe zajęcia. Poszedłem do sali, czekam pięć minut, 10, a ich nie ma. Poszedłem do pokoju chłopaków, wchodzę, a oni leżą na łóżkach i mówią: Nie mamy siły, trenerze, nie jesteśmy się w stanie ruszyć. Odpuściłem – zdradził Kamiński.

Wzloty i upadki

Koszarek przygodę z kadrą seniorów rozpoczął jako 19-latek. Był wtedy uczniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warce. Został powołany przez trenera Dariusza Szczubiała na dwa ostatnie mecze w eliminacjach ME 2003 z Francją i Białorusią. W pierwszym nie „załapał się” do 12-osobowego składu, a w drugim nie wszedł na parkiet podczas meczu w Bydgoszczy (Polska przegrała 68:70).

Z grą i punktami zadebiutował u nowego szkoleniowca kadry Andrzeja Kowalczyka w meczu towarzyskim z Izraelem rozegranym w sierpniu 2003 roku w Naharyi. Zdobył pięć punktów. Przez sześć lat 2012-2018 (z przerwami) był kapitanem seniorskiej drużyny narodowej. Miał udział w ostatnich sukcesach i porażkach kadry. Po jednej z nich, w 2013 roku, gdy Polacy m.in. z Marcinem Gortatem i Maciejem Lampe w składzie, mieli się bić o podium mistrzostw Europy, a tymczasem nie wyszli nawet z grupy, zastanawiał się nawet nad zakończeniem reprezentacyjnej kariery. Ostatecznie wytrwał.

Koszarek w sumie uczestniczył w sześciu EuroBasketach jako zawodnik, a w siódmym ubiegłorocznym jako dyrektor reprezentacji. Wystąpił również jako koszykarz w MŚ 2019 w Chinach, gdzie biało-czerwoni pod wodzą trenera Mike’a Taylora zajęli wysokie ósme miejsce.

Spotkanie z gwiazdami

I właśnie mundial oraz dwa pierwsze mistrzostwa Europy wspomina szczególnie. W debiucie w EuroBaskecie 2007 w Hiszpanii, był najdłużej grającym zawodnikiem zespołu trenera Andreja Urlepa. W trzech meczach w 96 minut miał 19 pkt, 13 asyst i dziewięć zbiórek. Gwiazdami zespołu walczącego z kontuzjami (zabrakło m.in. Marcina Gortata i Michała Ignerskiego) byli Adam Wójcik i Andrzej Pluta. Polska uległa Francji (66:74), Słowenii (52:70) i Włochom (70:79), ale Koszarek miał możliwość rywalizacji z takimi koszykarzami jak Tony Parker czy Laka Jaković. W spotkaniu przeciw Italii 23-latek miał 11 asyst czym ustanowił indywidualny rekord ME. Efektem tego występu był kontrakt na kolejny sezon z włoską Pepsi Caserta.

– W Alicante mieliśmy skład budowany na kolanie, bo w kadrze było mnóstwo kontuzji. Dla mnie ten turniej to było niesamowite przeżycie, jak dla dziecka pierwsza wizyta w Disneylandzie. Dostaliśmy w grupie trzy bardzo silne drużyny, każda z nich miała gwiazdy – Francja Tony’ego Parkera i Borisa Diawa, Słowenia – Rasho Nesterovicia, Jakę Lakovicia i debiutującego 21-letniego Gorana Dragicia, Włosi – Gianlucę Basile i Marco Bellinellego. To był dla mnie pierwsze spotkanie z gwiazdami. Pierwszy EuroBasket – mimo że bardzo krótki – był świetnym przeżyciem – wspominał w rozmowie z Polską Agencją Prasową podczas ostatniego EuroBasketu.

Dla takich chwil warto żyć

Gospodarzem kolejnych mistrzostw był nasz kraj. Zespół trenera Mulego Katzurina zajął dziewiąte miejsce, ale potrafił pokonać bardzo silną Litwę. – Mistrzostwa w Polsce to chyba najlepsze przeżycie dla zawodnika. Pełna Hala Stulecia we Wrocławiu – zawsze będę to pamiętał, ale był to też turniej niewykorzystanych szans, choć… w drugiej fazie mieliśmy w grupie Serbów, którzy grali potem w finale, Hiszpanów z Pau Gasolem, którzy zdobyli złoto i Słoweńców – przypomniał.

O występie na MŚ w Chinach mówił, że to była podróż w inną koszykarska bajkę.

– Dla takich chwil warto żyć. W Chinach mieliśmy przygodę, graliśmy do końca turnieju i to ósme miejsce było niespodzianką dla nas. Ludzie zatrzymywali się, pozdrawiali, gratulowali, że super wynik, super gra – mówił.

opr. mic


Mike Taylor, były trener reprezentacji Polski

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Łukasz jest legendą polskiej koszykówki. Zawsze doceniałem jego postawę, byłem i jestem z niego bardzo dumny. Przez 20 niesamowitych lat był liderem reprezentacji, a jego dokonania jako rozgrywającego uzupełniają osiągnięcia całej kariery sportowej. To, co najbardziej w nim lubiłem i doceniałem, to stawianie na pierwszym miejscu dobra zespołu. Był całym sercem związany z drużyną. Wszyscy widzieli również jego wyjątkową koleżeńskość. Jestem wdzięczny, że mogłem liczyć na jego przywództwo w reprezentacji, także podczas pamiętnych mistrzostw świata w Chinach.

Lubiłem nie tylko pracować z Łukaszem, ale spędzać z nim czas, rozmawiać. Zawsze mówiłem mu, że jest jednym z istotnych zawodników w drużynie, ale teraz, gdy kończy występy w reprezentacji, wszyscy możemy powiedzieć: Łukasz Koszarek jest jednym z wielkich w historii kadry.


Na zdjęciu: Łukasz Koszarek na pamiątkę występów w kadrze otrzymał pamiątkową koszulkę.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus