Rekiny najadły się strachu

Ostatecznie wygrały 52:38, ale mają o czym myśleć przed finałowym dwumeczem ze Speed Car Motorem Lublin. Własny tor nie stanowi ich wielkiego atutu, a jeden z liderów – Troy Batchelor kompletnie zawodzi, gdy przychodzi mu rywalizować pod presją.

W maju, w rundzie zasadniczej, gnieźnianie przegrali w Rybniku sromotnie 22:68. Kompletnie dali się wówczas zaskoczyć przyczepnym torem. Gospodarze chcieli powtórzyć ten manewr w niedzielę. W piątek i w sobotę trenowali na przyczepnej nawierzchni i taką też przygotowali na mecz. Goście jednak już w niedzielny poranek przekonali sędziego i komisarza, że nawierzchnia jest nieregulaminowa i od wczesnych godzin trwało jej intensywne ubijanie.

W efekcie na twardym torze goście w pierwszych biegach byli lepiej dopasowani niż miejscowi i objęli niespodziewane prowadzenie 13:11, a potem dzielnie się trzymali aż do 10. wyścigu (29:31). – Wtedy dopiero sytuacja się zmieniła. Po polewaniu na torze pojawiło się dużo wody i żużlowcy ROW-u zaczęli lepiej startować, a potem nam odjeżdżać – przyznał jeden z liderów Startu, Jurica Pavlić. – I tak jednak jesteśmy z siebie zadowoleni. Do sezonu przystępowaliśmy jako beniaminek, nikt na nas nie stawiał, a pokazaliśmy, że potrafimy walczyć – dodał.

– Być może faktycznie koledzy dali się zaskoczyć torem. Ja nie, bo nie zdążyłem dojechać na trening – zdradził uśmiechnięty Andriej Lebiediew, który razem z Kacper Woryną poprowadził rybniczan do końcowego zwycięstwa. Już po 12. biegach gospodarze byli go pewni!

Gdy wynik był rozstrzygnięty przebudził się też w końcu lider Rekinów – Troy Batchelor. Wcześniej, w trzech startach, uzbierał ledwie 3 punkty i był najsłabszym seniorskim ogniwem zespołu. – Miał problem ze sprzętem. W sobotę na treningu prezentował się świetnie, ale w niedzielę nawierzchnia była zupełnie inna. To go zaskoczyło i połapał się w ustawieniach dopiero w końcówce. Wiem, że mówi się o nim, iż nie potrafi jeździć skutecznie w play offach, ale jestem przekonany, że z Lublinem nam pomoże. Nie boję się o niego w kontekście tego dwumeczu – stwierdził menedżer rybniczan, Jarosław Dymek. – Po zakończeniu meczu ze Startem poczuliśmy ogromną ulgę, ale już o nim zapominamy. Koncentrujemy się na Lublinie. Tylko awans nas interesuje – dodał Dymek.

 

Półfinały Nice 1.LŻ

ROW Rybnik – Car Gwarant Start Gniezno 52:38

ROW: Batchelor 9+1 (1*, 1, 1, 3, 3 ); Karpow 8 (2, 3, 0, 3, d); Lebiediew 12+1 (3, 1, 3, 3, 2*); Mat. Szczepaniak 6+1 (0, 3, 2*, 1); Woryna 13+1 (3, 2, 3, 2*, 3); Chmiel 2+1 (d, 1*, 1); Skupień 2 (2, 0, u). Menedżer Jarosław Dymek.

START: Berntzon 9 (3, 2, 1, 2, 1); Krcmar 3 (0, 0, 2, 1); Nowak 7+2 (1*, 3, 2*, 0, 1); Pavlic 7 (2, 0, 3, 0, 2); Gała 6+1 (1*, 2, 1, 2, 0); Krakowiak 1 (1, 0); Bogdanowicz 5 (3, 2, 0, 0). Rafael Wojciechowski.

Sędziował: Paweł Słupski (Lublin). Widzów 10 000 (komplet). Najlepszy czas: 64,68 s. – Andriej Karpow (7. bieg). Pierwszy mecz: 45:45. Awans: ROW.

Bieg po biegu: 3:3, 2:4 (5:7), 3:3 (8:10), 3:3 (11:13), 4:2 (15:15), 3:3 (18:18), 4:2 (22:20), 3:3 (25:23), 1:5 (26:28), 5:1 (31:29), 5:1 (36:30), 4:2 (40:32), 4:2 (44:34), 3:3 (47:37), 5:1 (52:38).