Polska broni tytułu, więc… szlachectwo zobowiązuje

Czy podoba się panu praca z kadrą trenera Vitala Heynena?

Radosław PANAS: To niezwykle pozytywna i sympatyczna postać. Miałem okazję przeciwko niemu grać w europejskich pucharach. On w Noliko, ja w AZS-ie Częstochowa. Później również spotykaliśmy się jako trenerzy i również mieliśmy okazję rywalizować. W swojej pracy, przynajmniej dotychczasowej, jest skuteczny, ma nie tylko szeroką wiedzę, ale swoją wizję. Od początku pracy Heynen doskonale zdawał sobie sprawę, że mistrzostw świata nie gra się tylko podstawową szóstką, lecz szerokim składem. Nikt ze szkoleniowców nie zakłada, że w najważniejszym turnieju po igrzyskach olimpijskich po eliminacjach wraca się do domu. Reprezentację czeka impreza, w której rozegra minimum 8 meczów, zaś gdy będzie walczyć o podium, to 12! Każdy z trenerów doskonale wie, że to mordercza dawka i trzeba być gotowym na rotacje w składzie. Heynen dużo gestykuluje i często gada jak najęty, ale to jego styl, wynika z jego charakteru. Niektórzy mogą tego nie akceptować, mnie to akurat nie przeszkadza. Ale też jego poprzednikowi Ferdinando de Giorgiemu zarzucano, że stoi spokojnie przy linii i nie reaguje na wydarzenia na boisku. Taka jest uroda trenerów (śmiech).

Jak pan odebrał dotychczasowe wyniki biało-czerwonych?

Radosław PANAS:  Heynen dokonał przeglądu podczas Ligi Narodów i chwała mu za to, że nie bał się sięgać po młodych zawodników bez żadnego doświadczenia reprezentacyjnego. Ten manewr personalny na pewno będzie procentował przez najbliższe lata. Przed mistrzowskim turniejem wyselekcjonował, moim zdaniem, najlepszą grupę siatkarzy, na jaką nas w tej chwili stać. Skupił się na pracy i krok po kroku wzmacniał zawodników zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Biało-czerwoni fajnie zaprezentowali się w Memoriale Wagnera oraz w dwumeczu z Belgami. Zwycięstwa nad Francją i Rosją po 3:2 mają swoją wymowę oraz wartość dodatkową. Pewne wygrane z Belgią, reprezentacją może nie najmocniejszą, ale zawsze skorą do niespodzianek, również. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że wszystko idzie we właściwym kierunku. Oczywiście, siatkarze nie mogli być jeszcze w optymalnej formy, bo ona przyjdzie w najważniejszych momentach turnieju.

Jaki dostrzega pan największy problem naszej reprezentacji?

Radosław PANAS:  Siatkarze generalnie są w niezłej dyspozycji, ale w porównaniu z najlepszymi reprezentacjami świata mamy zdecydowanie najmniejszą siłę rażenia. Słabsza skuteczność atakujących to bolączka tej drużyny. W tej sytuacji dobrze się stało, że Heynen wziął aż trzech zawodników na tę pozycję, bo będzie mógł reagować, gdy zajdzie konieczność. Niemniej mamy również wiele atutów. Gra blok – obrona u Heynena to podstawa, zwłaszcza przy mniejszej sile uderzeniowej. Środkowi to także nasz silny punkt. Zagrywka, zwłaszcza flot taktyczny, też dobrze funkcjonuje, mieliśmy na to dowody w meczu z Rosjanami. Zagrywka zadaniowa zawsze przydaje się w określonych ustawieniach i może przynieść wymierne efekty.

Czego możemy oczekiwać od biało-czerwonych na mundialu?

Radosław PANAS:  No cóż, szlachectwo zobowiązuje, przecież zagramy w roli obrońcy tytułu mistrzowskiego. Oczywiście, trzeba uwzględnić skład personalny. W tej drużynie jest zaledwie pięciu zawodników, którzy występowali w poprzednich MŚ, dodam, że nie wszyscy z nich odgrywali kluczową rolę. Mamy w zespole młodych, niezwykle perspektywicznych zawodników; spodziewam się, że wniosą do niego powiew świeżości. Pierwsza faza eliminacji nie powinna nam przynieść problemów, bo nie sądzę, by nękani chorobami organizacyjnymi oraz sportowymi gospodarze byli dla biało-czerwonych przeszkodą. Prawdziwe granie rozpocznie się od kolejnej fazy i tutaj trzeba być podwójnie czujnym. Zakwalifikowanie się do czołowej „6” byłoby wynikiem bardzo dobrym, zaś gra o medale –  wielkim sukcesem. Bo pamiętajmy, że obok doświadczonych zawodników, takich jak Kubiak, Zatorski czy rozgrywający, mamy również młodych – Szalpuka, Kwolka czy Kochanowskiego.

A kto jest faworytem do złota?

Radosław PANAS:  Nie ma zdecydowanego, poziom jest wyrównany. Nie będę odkrywcą, jeżeli wskażę na Brazylię, Rosję, Francję, USA, Włochy oraz Polskę. Podczas tak długiej imprezy nie można wykluczyć niespodzianki, bo jakiś zespół może „wystrzelić”. Heynen przywiązuje również uwagę do rozwiązań taktycznych. On każdą drużynę ma rozpisaną na kilkanaście stron i będzie błyskawicznie reagował na poczynania rywali. W tym również trzeba upatrywać źródeł naszych potencjalnych sukcesów.