Piast Gliwice nie wykorzystał szansy. Bolesna porażka we Wrocławiu

Wspomniani piłkarze Śląska mogliby grać z Piastem co kolejkę. Trudno się dziwić skoro łącznie strzelili gliwiczanom aż 13 goli! W dzisiejszym meczu Śląsk Wrocław – Piast Gliwice dołożyli po trafieniu, choć trzeba przyznać, że szczęście było po ich stronie.

Pich paf!

Zanim Robert Pich otworzył wynik pod koniec pierwszej połowie na boisku we Wrocławiu… wiało nudą. Kibice czekali na pierwszy celny strzał, a tych niecelnych także nie było za wiele. Śląsk, który doznał wstydliwej porażki 0:4 w derbach Dolnego Śląska, co prawda od początku grał wysokim pressingiem i prezentował spore zaangażowanie, ale goście długimi fragmentami nie mieli problemu z rozbijaniem ataków gospodarzy. Problem w tym, że sami w ataku byli jacyś, tacy… niemrawi. Niby ofensywne trio Badia, Valencia, Felix robiło sporo szumu, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Gdy wydawało się, że do przerwy utrzyma się bezbramkowy remis, indywidualną akcję przeprowadził Marcin Robak. Dzięki niefortunnej interwencji kilku piłkarzy Piasta, piłka dotarła do Pich, a ten ze spokojem pokonał Frantiszka Placha. – Nie gramy tak, jak ostatnio. Śląsk zaczął bardzo agresywnie i jest ciężko. Potrafimy grać lepiej – przyznał w przerwie Gerard Badia, który zapowiedział klasyczne „męskie słowa” i poprawę w drugiej części.

Kara za pudła

I faktycznie nadszedł lepszy moment gry gliwiczan, ale… wtedy gliwiczanie przegrywali już 0:2. Pierwszy rzut rożny po przerwie przyniósł od razu gola autorstwa kapitana wrocławian, Piotra Celebana. Gong nie załamał gości, a wręcz przeciwnie, zadziałał mobilizująco. Gliwiczanie przejęli kontrolę i momentalnie zaczęli stwarzać sobie sytuacje. Joel Valencia otrzymał dobre podanie od Michala Papadopulosa, lecz z kilku metrów trafił w bramkarza Śląska. Lepszym celownikiem popisał się jednak Jakub Czerwiński, który doprowadził do wyrównania po rzucie wolnym. Piast poczuł wiatr w żagle i po chwili nie mogło, a wręcz powinno być 2:2, lecz Valencia fatalnie spudłował w sytuacji sam na sam z Jakubem Słowikiem. Piłkarskie zasada mówi, że „niewykorzystane sytuacje się mszczą” i tak też było we Wrocławiu. W narożniku pola karnego na strzał zdecydował się Pich, lecz piłka przypadkowo trafiła pod nogi Robaka, a snajper Śląska umieścił piłkę w bramce. – Pokazaliśmy, że potrafimy zdobywać bramki. Cieszę się, że w tak trudnym momencie pokazaliśmy charakter. Mam nadzieję, że teraz w kolejnych spotkaniach pójdzie nam równie dobrze – przyznał [Marcin Robak]. – Dobrze mi się gra przeciwko Piastowi. Dziś znów strzeliłem. Dopiero w końcówce pierwszej połowy lepiej zaczęliśmy grać – przyznał z kolei Robert Pich.

Pobudka przed derbami?

Trzeci gol odebrał już gliwiczanom resztki nadziei, którzy co prawda starali się atakować, ale w zamian dostali czwarty cios i niedzielne popołudnie zakończyło się bardzo wielkim rozczarowaniem. Okazję do rehabilitacji piłkarze Piasta będą jednak mieli znakomitą, bo w sobotę śląskie derby z Górnikiem Zabrze!

Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 4:1 (1:0)

1:0 – Pich, 42 min (bez asysty),

2:0 – Celeban, 47 min (głową, asysta Chrapek),

2:1 – Czerwiński, 60 min (głową, asysta Badia),

3:1 – Robak, 75 min (asysta Pich),

4:1 – Cholewiak, 87 min, (asysta Pich).

ŚLĄSK: Słowik – Broź, Celeban, Golla, Czotra – Dankowski (74. Cholewiak), Łabojko, Chrapek (84. Ahmadzadeh), Pałaszewski (67. Radecki), Pich – Robak. Trener Tadeusz PAWŁOWSKI.

PIAST: Plach – Pietrowski, Korun, Czerwiński, Kirkeskov – Badia (80. Jagiełło), Hateley, Dziczek (56. Jodłowiec), Valencia, Felix (72. Mak) –  Papadopulos.  Trener Waldemar FORNALIK.

Sędziował Krzysztof Jakibik (Siedlce). Widzów: 7613.

Żółte kartki: Łabojko (60. faul), Radecki (83. niesp.zach.) – Papadopulos (39. faul), Valencia (79. faul).