Ligowiec. Barwy ochronne

Bardzo lubię obecnego trenera Górnika Zabrze, Marcina Brosza, ale przede wszystkim szanuję go jako trenera i doceniam osiągnięcia w tym fachu. Marcin Brosz to fachowiec pełną gębą.

Młodym lub niezorientowanym kibicom przypomnę, że wywalczył z Polonią Bytom awans do II ligi (sezon 2005-2006), z Koszarawą Żywiec awans do III ligi (2006-2007), awans do ekstraklasy z Piastem Gliwice (2011-2012) i awans do ekstraklasy z Górnikiem Zabrze (2017-2018). Do ekstraklasy wprowadziłby również w sezonie 2007/2008 Podbeskidzie, gdyby nie kara sześciu ujemnych punktów nałożona na bielszczan za udział w korupcji.

Lista sukcesów „Broszki” oczywiście na tym się nie kończy, wykonał kawał dobrej roboty z Koroną Kielce, a eksplozję Górnika Zabrze w poprzednim sezonie mamy jeszcze żywo w pamięci. Słynny grecki filozof, Heraklit z Efezu, znany jest z powiedzenia „Panta rhei”, czyli „Wszystko się porusza”. Dłuższy fragment tego aforyzmu brzmi „Wszystko płynie i nic nie pozostaje takie samo”, co oznacza, że wszystko jest zmienne i nietrwałe. Te słowa idealnie korespondują z obecną sytuacją Górnika i Marcina Brosza jako sternika drużyny.

Sukcesy już były, teraz proza życia jest bardziej brutalna. Nie ma się co czarować, widmo spadku zagląda zabrzanom głęboko w oczy i nikt nie będzie się przejmował ich losem, ani wcześniejszymi zasługami dla polskiego futbolu. Nikt nie roztoczy nad 14-krotnym mistrzem Polski parasola ochronnego, Górnik, jego piłkarze i trenerzy, muszą sobie pomóc sami.

Przed sobotnim meczem z Piastem Gliwice Marcin Brosz przekonywał: „Nie patrzymy w przeszłość, liczy się dla nas to, co nas czeka. Kluczem jest nasz pomysł na mecz”. Drużyna z Roosevelta pomysł na grę miała, ale wykonanie było niewystarczające, by uzyskać korzystny wynik.

Z pewnością dla kilku piłkarzy Górnika ekstraklasa to w tej chwili zbyt wysokie progi, a nauka drogo kosztuje. Nikt nie potraktuje jako alibi tłumaczeń, że piłkarze z Zabrza są młodzi, niedoświadczeni itp. Nie wiek bowiem decyduje o wartości piłkarza, lecz jego umiejętności. Bez względu na wiek.

Na barwy ochronne nie mogą liczyć również piłkarze Zagłębia Lubin. Po kompromitacji w Pucharze Polski z Huraganem Morąg na „miedziowych” spadł grad dotkliwych ciosów. Piłkarze mają pokryć koszt karnetów na następny sezon tym kibicom, którzy wybrali się na pucharowy mecz do Morąga. Ponadto mają zostać pozbawieni premii, która jest im wypłacana w zależności od miejsca drużyny w tabeli. Sankcje finansowe nie ominęły również sztabu szkoleniowego. Trener Mariusz Lewandowski i jego współpracownicy mają pokryć koszty zgrupowania zespołu w Gniewinie.

Jakby tego było mało, Zagłębie na własnym boisku nie sprostało szczecińskiej Pogoni i los szkoleniowca „miedziowych” wisi na przysłowiowym włosku. – Moi zawodnicy mieli w głowach to, co się ostatnio działo i mentalnie nie byli gotowi na to spotkanie – powiedział Mariusz Lewandowski. Będą gotowi dopiero po zmianie trenera?