24. kolejka PHL. Wyjątkowo łatwa wygrana tyszan z Cracovią

Następny1 z 4
Użyj strzałek ← → do nawigacji

Mecze pomiędzy GKS-em Tychy i Comarchem Cracovia zawsze dostarczały emocje i były pełne agresji. Jednak tym razem nie było napięcia, bo gospodarze szybko objęli prowadzenie i kontrolowali przebieg spotkania.

Gospodarze nadspodziewanie szybko oraz łatwo przejęli inicjatywę i gole były tylko kwestią czasu. Michael Cichy w swoim stylu przejął krążek w neutralnej strefie i pędził z nim na bramkę Miloslava Koprzivy. W bliskim sąsiedztwie bramki zamiast strzelać podał do swojego partnera z ataku Alekas Szczechury, a ten pewnie trafił do siatki.

Drugi gol również był dziełem formacji zza oceanu. Cichy mocno uderzył na bramkę, ale Koprziva odbił krążek przed siebie. Dobitka Christiana Mroczkowskiego do pustej bramki była tylko formalnością.

Druga odsłona była kiepska w wykonaniu obu drużyn. Gra była chaotyczna i obfitowała w wiele fauli. Kiedy w boksie kar przebywał Radosław Galant „Pasy” za sprawą Alesza Jeżka zmniejszył straty. Pod koniec tercji Mateusz Bepierszcz miał okazję do wyrównania, ale nie trafił do pustej bramki. Kibice przeżyli spore rozczarowanie, bo oczekiwali widowiska zdecydowanie lepszej jakości.

Już na początku ostatniej odsłony Cichy popisał się precyzyjnym uderzeniem i jakiekolwiek emocje zmniejszyły się niemal do zera. Gra toczyła się w środkowej strefie, strzałów jak na lekarstwo. Goscie dopiero pod koniec nieco się przebudzili i nieco śmielej zaatkowali. To jednak było stanowczo za mało, by zrobić jakąś krzywdę gospodarzom. Publiczność się ożywiła gdy bramke opuścił Koprziva i przez 1:50 min. tysaanie nie potrafili skierować krążka do pustej bramki.

GKS TYCHY – COMARCH CRACOVIA 3:1 (2:0, 0:1, 1:0)

1:0 – Szczechura – Cichy (2:02),
2:0 – Mroczkowski – Cichy – Szczechura (11:22),
2:1 – Jeżek – Tvardoń – Buchawski (23:26, w prezwadze),
3:1 – Cichy – Klimenko – Komorski (42:02). 

Następny1 z 4
Użyj strzałek ← → do nawigacji