PHL. Srogi odwet jastrzębian. Niespodzianka w Krakowie

Następny1 z 3
Użyj strzałek ← → do nawigacji

W piątek jastrzębianie przegrali w Opolu 2:3 i wziąć rewanż na drużynie Jacka Szopińskiego, który miał do dyspozycji tradycyjnie tylko trzy pełne formacje. Gospodarze musieli sobie radzić bez kontuzjowanych obrońców Jakuba Grofa (staw skokowy) i Macieja Sulki (więzadła) oraz napastnika, Artema Dubinina (bark). W składzie JKH po raz pierwszy pojawił się 18-letni napastnik Kamil Wałęga, który do tej pory występował tylko w Kadrze PZHL U-23. Radzi sobie w niej bardzo dobrze – w 11 meczach zdobył 8 goli.

Podopieczni Roberta Kalabera bardzo szybko złapali dwie kary, na „odpoczynek” udali się Jan Homer i Jakub Gimiński (Orlik przez 22 sek. grał w podwójnej przewadze), lecz nie ponieśli strat. Sami natomiast zadali zabójczy cios – spod niebieskiej strzelał Tobiasz Bigos, lot krążka zmienił Tomasz Kulas i Tuomas Tolonen skapitulował.

W II tercji przewaga JKH wzrosła do trzech bramek. Gdy na ławce kar „odpoczywał” Martin Kasperlik, gospodarze przeprowadzili błyskawiczną kontrę. Tomasz Kominek obsłużył swojego imiennika, Kulasa, a ten popędził na bramkę Orlika. Nie oddał strzału, bo został z tyłu sfaulowany przez Mateusza Wojdyłę i sędzia Tomasz Radzik podyktował rzut karny. Ponieważ poszkodowany był opatrywany w boksie, wykonawcą karnego był Peter Fabusz. Słowak wymanewrował Tolonena,  strzelił w odsłoniętą część bramki i podwyższył prowadzenie. Potem obejrzeliśmy fantastyczną akcję Kasperlika, który przejechał z krążkiem 2/3 tafli i strzałem z nadgarstka zaskoczył bramkarza Orlika.

W ostatniej odsłonie byliśmy świadkami dobijania rannej zwierzyny. Jastrzębianie mieli mnóstwo okazji do zdobycia gola i mogli zwyciężyć nawet w dwucyfrowych rozmiarach. Godny odnotowania jest fakt, że od niepamiętnych czasów zespół z Jastrzębia zdobył gola w… liczebnej przewadze.

– Tak nie można grać, miałem wrażenie, ze jestem na ślizgawce, a nie na meczu hokejowym – irytował się trener Orlika, Jacek Szopiński. – Moi zawodnicy grali bardzo beztrosko, trzeba mieć ambicję i honor, a moim hokeistom tego zabrakło. To była żenada.

– Spotkanie nie zaczęło się dla nas dobrze, bo złapaliśmy dwie kary – zaznaczył szkoleniowiec JKH, Robert Kalaber. – Po zdobyciu trzeciej bramki zaczęliśmy grać na luzie, dla kibiców. Na pewne zagrania, które moi zawodnicy zaprezentowali w III tercji, nie pozwoliliby sobie, gdyby wynik był na styku.

JKH GKS JASTRZĘBIE – PGE ORLIK OPOLE 6:0 (1:0, 2:0, 3:0)

1:0 – Kulas – Bigos – Kominek (9:00), 2:0 – Fabusz (26:51, karny, w osłabieniu), 3:0 – Kasperlik (31:56), 4:0 – Nahunko – Świerski – Jarosz (45:19), 5:0 – Paś – Fabusz – Kasperlik (47:32, w przewadze), 6:0 – Kominek – R. Nalewajka – Gimiński (55:27, w osłabieniu).

Następny1 z 3
Użyj strzałek ← → do nawigacji