„Jestem gotów na 90 minut”

Po 211 dniach Łukasz Wolsztyński znów w wyjściowym składzie Górnika. I jak wrażenia?

Łukasz WOLSZTYŃSKI: Nie liczyłem, prawdę mówiąc, tych dni. Ale cieszę się, że wróciłem, że zagrałem – i to chyba dość dobrze. Oczywiście nie jest to jakiś mój szczyt, potrafię grać lepiej. Najważniejsze jednak jest to, że Górnik dopisuje sobie trzy punkty. Odetchnęliśmy, możemy z większym spokojem przygotowywać na następne mecze.

Z trybun wyraźnie widać było, że w grze Górnika wracają automatyzmy – również z pańskim udziałem. Też miał pan takie wrażenie?

Łukasz WOLSZTYŃSKI: Tak. Ja osobiście czułem się znakomicie na boisku. Widziałem w końcu tego Górnika, którego znałem z czasów, gdy doznawałem tej nieszczęsnej kontuzji. Bardzo mnie cieszy, że w tym meczu znów graliśmy w piłkę. Nie kopaliśmy jej, ale staraliśmy się nią grać. I to było widać.

Całkiem niedawno był w Zabrzu mecz, w którym Górnik prowadził 2:0 i go nie wygrał. Rozległ się gdzieś w głowie dzwonek alarmowy, gdy rywal z linii bramkowej wybił piłkę, która miała wpaść na 3:0?

Łukasz WOLSZTYŃSKI: Nie, na boisku nie ma takich myśli. Cały czas przemy do przodu, żeby wygrać mecz. Pod koniec Tomek Loska jeszcze „wyjął” trudną piłkę – arcyważny to był moment, bo po ewentualnym kontaktowym golu Zagłębie pewnie by ruszyło, grało „na aferę”, a kotłowanie w polu karnym mogłoby być niebezpieczne. Dla „Gienka” to też ważne, że wreszcie skończył z czystym kontem.

Te minuty, które dostał pan od trenera, to było „maksimum fizyczne”?

Łukasz WOLSZTYŃSKI: Nie. Ja jestem gotów na cały mecz. Rozmawiałem w przerwie z trenerem. Pytał, czy dam radę. Odpowiedziałem, że na pewno dam z siebie maksa. Ostatecznie zapadła w sztabie decyzja, że mam zejść nieco wcześniej. Nie jestem zły, bo zmienił mnie brat. Dałem mu trochę pograć (śmiech), ale jakby co – jestem gotowy na całe 90 minut!

Wygraliście po długiej przerwie. Teraz przed wami jednak ligowa wyprawa „do jaskini lwa”, czyli na Łazienkowską. To dobrze, że kolejny rywal jest z tak wysokiej półki?

Łukasz WOLSZTYŃSKI: Myślę, że tak. Jesteśmy tym zwycięstwem mocno napędzeni. Pojedziemy tam walczyć o trzy punkty. Owszem, boisko czasem takie chęci weryfikuje, ale mentalnie będziemy na ten mecz na pewno przygotowani najlepiej, jak można.