„Na już” nic nigdy nie odpali

Drugi raz z rzędu Podbeskidzie wygrywa bardzo przekonująco na własnym stadionie.
Kamil WIKTORSKI: Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo złapaliśmy dobrą ligową dyspozycję. Odwróciliśmy słabe początki na naszym stadionie. Śmiało możemy zaprosić wszystkich na następny mecz.

Dla pana ważne, poza strzelonymi przez kolegów golami, jest fakt, że zachowaliście czyste konto, a na dodatek rywal Wam nie zagrażał.
Kamil WIKTORSKI: Rzeczywiście przeciwnik nie stworzył zbyt wielu sytuacji, ale trzeba było być ciągle skoncentrowanym, bo w tej lidze każdy przeciwnik jest trudny. Tym bardziej cieszy, że nie tracimy goli. Jesteśmy ciągle skupieni, zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie koncentrujemy się wyłącznie na jednym elemencie. Cała drużyna zasługuje na pochwały, bo bronimy dobrze i strzelamy sporo bramek.

Skończyliście rundę na piątym miejscu. Wysoko, bo przecież początki były różne.
Kamil WIKTORSKI: Prawda, ale żadnej drużyny nie można przekreślać po kilku meczach. Po poprzednim sezonie zespół się zmienił, przyszedł nowy trener i wszystko potrzebowało czasu. Nic nigdy „na już” nie odpali. Teraz pojawiły się dobre rezultaty wspólnej pracy. Mam nadzieję, że nadal będziemy to utrzymywać.

Do końca roku pozostały cztery mecze. Wszystkie z zespołami z dolnej części…
Kamil WIKTORSKI: Nikogo nie można lekceważyć, bo teoretycznie słabsze zespoły mogą namieszać. Różnice punktowe są minimalne. Ktoś może doskoczyć do góry. Inny zespół może znaleźć się na dole i jest to kwestia kilku, czy nawet jednego meczu. Spotkanie z Chrobrym było tego najlepszym przykładem. Każde starcie trzeba grać na 100 procent. Żeby wygrywać i nie tracić bramek.

 

Czy Lewandowskiemu można więcej niż innym reprezentantom?