Marek Koniarek w Łodzi miał bardzo miły wieczór

Dla jednego z trenerów Rozwoju, był to bardzo miły wieczór. Przed pierwszym gwizdkiem z rąk Przemysława Klementowskiego, prezesa Widzewa, Marek Koniarek odebrał pamiątkową koszulkę z nr 65, symbolizującym liczbę goli, które strzelił dla łódzkiego klubu. „Kolejna bramka po strzale Marka Koniarka” – zaśpiewała niczym za dawnych lat 17-tysięczna publiczność, długo skandując też nazwisko swojego dawnego idola.

Marek Koniarek otrzymuje pamiątkową koszulkę na stadionie Widzewa
Marek Koniarek na stadionie przywitany był ze wszystkimi honorami. Foto Tomasz Blaszczyk / PressFocus

– Dziękuję wszystkim za tak fantastyczne przyjęcie – uśmiechał się Marek Koniarek, który „zapozował” tego dnia do co najmniej kilkudziesięciu zdjęć, rozdał wiele autografów, a autokar z drużyną Rozwoju na pokładzie jeszcze długo nie ruszał spod stadionu, czekając na szkoleniowca.

Gdyby tylko powiedział słowo, mógłby zabawić w Łodzi jeszcze przez kilka dni. Wracając tam, 56-latek młodnieje w oczach. Na konferencji prasowej długo rozmawiał z łódzkimi dziennikarzami, z większością „nestorów” widzewskich mediów będąc po imieniu. – Pamiętam, jak GKS Katowice robił awanse. Wielu rywali przegrywało mecze z nim już w szatni, bo nie wytrzymywali presji. Mieliśmy obawy, jak chłopcy zachowają się przy tej łódzkiej publiczności, ale zdali egzamin. Cały tydzień tłumaczyliśmy im, że trzeba się nastawić na to, by przebiec od Widzewa więcej kilometrów i tym niwelować braki. Nie mówiliśmy nawet o dobrym wyniku, a tym, by po prostu dobrze się pokazać. Dla wielu był to pierwszy, a dla niektórych może ostatni występ przy takiej publiczności – nie ukrywał Marek Koniarek, chwaląc też drużynę gospodarzy. – Gdy ostatni raz występowałem w Widzewie, po rundzie jesiennej miałem 16 bramek i Franz Smuda powiedział, że może mi pogratulować króla strzelców. Może będę pierwszą osobą, która to robi, ale ja już mogę dziś pogratulować awansu do I ligi – mówił „Koniar”.

Rozwój Katowice zremisował z Widzewem Łódź 1:1, choć katowiczanie byli bardzo blisko wygranej. Od niemal samego początku II połowy – po sprawnie przeprowadzonej kontrze i strzale z bliska Mateusza Września – katowiczanie prowadzili z liderem. Zabrakło im niewiele, by stać się pierwszym w 2018 roku zespołem – a trzecim historii (po Drwęcy i Łomży) – który zdołał wygrać w zmodernizowanym „Sercu Łodzi”. Widzew długo walił głową w mur, wyrównując dopiero w 84 minucie.

Skrót meczu Widzew Łódź – Rozwój Katowice. Marek Koniarek może być zadowolony.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego remisu. Mogło skończyć się jeszcze piękniej, ale wtedy wynik byłby niesprawiedliwy – przyznawał Marek Koniarek.