Wreszcie nastąpiło wyjście z szafy

Bardzo dobrze spisała się cała linia obrony, ale po jednym zwycięstwie nie możemy mówić, że wszystko jest pięknie i cacy – podkreśla Adam Żak, napastnik katowickiego II-ligowca.

Ten gol był tyleż istotny, co ładny. Adam Żak w końcówce sobotniego meczu Rozwoju z GKS-em Bełchatów (1:0), nic nie robiąc sobie z towarzystwa obrońcy, przebiegł z piłką kilka metrów i płaskim uderzeniem zza pola karnego ulokował ją w siatce, zapewniając drużynie cenne zwycięstwo na inaugurację wiosny. – Bardzo mnie ucieszył ten gol, bo wygraliśmy, a ja mogłem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy po okresie przygotowawczym podtrzymałem dyspozycję z końcówki rundy jesiennej. Ale nie będę mówił o sobie. To była sytuacja, w której napastnik powinien oddać strzał – opowiada 24-latek.

Nie rzucał rękawicy

Ten mecz potwierdził, że Rozwój chyba już na dobre „odzyskał” Żaka. Wychowanek klubu z ul. Zgody przed czterema laty, jesienią 2014 roku, grał kapitalnie, trafiał do siatki raz za razem, na testy zaprosiło go nawet Zagłębie Lubin. Walnie przyczynił się do tego, że finalnie katowiczanie awansowali do I ligi. Tyle tylko, że równie dobry okres już mu się nie przytrafił. Był wypożyczany do III-ligowych Karpat Krosno i Pniówka Pawłowice, a gdy wracał, nie był w stanie potwierdzić swej przydatności. Jesienią też długo pozostawał rezerwowym, aż wreszcie wywalczył sobie miejsce i się przełamał. Teraz ma na koncie 4 gole.

– W tamtej rundzie byłem „schowany do szafy”, trochę na boku, ale nie poddawałem się. Stwierdziłem w sierpniu, że nie ma co iść na wypożyczenie. Miałem już takie dwa epizody i nie wychodziło to za dobrze. Dlatego w Rozwoju nie rzucałem rękawicy, a walczyłem o swoją pozycję. Wiedziałem, że jeśli będę dobrze pracował, to w końcu wskoczę do składu. Tak się też stało. Moim zadaniem było potem dobre przepracowanie zimy, by wiosnę zacząć jako podstawowa „dziewiątka” – mówi Żak, który na tle rywali z Bełchatowa prezentował się dobrze fizycznie.

– Jako napastnik muszę skupiać się też na tym, by w przodzie utrzymać piłkę, nie tracić jej zbyt szybko. Zimą pracowałem nad sobą i starałem się poprawić również ten element. Utrzymanie piłki, zastawienie się, walka fizyczna z obrońcami… Na treningach czy sparingach koncentrowałem się na tym, by nie oddawać zbyt szybko piłki. Nie odgrywać z „klepki”. Wiedziałem, że nawet gdy przyjmę i stracę, to wyciągnę z tego jakąś naukę. Jak wyjdzie to w następnych meczach – tego nie wiem, ale mam nadzieję, że pod tym względem trochę się poprawiłem – tłumaczy napastnik Rozwoju.

Jest monolit

Już jutro o 16.00 katowiczan czeka kolejny ważny mecz – wyjazdowy z Legionovią, która w miniony weekend, wskutek wygranej Rozwoju, osunęła się pod kreskę tabeli II ligi. – Z rywalami ze strefy spadkowej zwycięstwa są najcenniejsze, bo punktujesz i uciekasz. Nie jest jednak tak, że skoro ktoś jest nisko w tabeli, to spodziewamy się z nim łatwej przeprawy. Musimy do bólu konsekwentnie robić to, co wychodziło nam z Bełchatowem. Bardzo dobrze spisała się cała linia obrony, ale też po jednym zwycięstwie nie możemy mówić, że wszystko jest pięknie i cacy. W końcówce GKS miał sytuacje i mógł wyrównać. Na pewno nie możemy dopuszczać już do powtórki z poprzedniej rundy, gdy za darmo oddawaliśmy w końcówkach punkty.

Zimą wrócił do nas jednak Tomek Wróbel, doszedł Seweryn Gancarczyk. Oni swoim doświadczeniem mogą wiele pomóc; zarówno młodszym, jak i tym starszym zawodnikom. Tworzymy jako całość większy monolit niż w poprzedniej rundzie – przekonuje Adam Żak, który na Legionovię ma patent. Na tamtejszym stadionie strzelił łącznie już 3 gole.

 

LICZBA

19 GOLI na boiskach II ligi uzbierał łącznie przez kilka lat gry na tym szczeblu Adam Żak.