Derby województwa w PlusLidze. Porażka jastrzębian byłaby sensacją.

Mecz Jastrzębski Węgiel – MKS Będzin będzie spotkaniem drużyn z przeciwstawnych biegunów. Jastrzębianie biją się o drugą pozycję po rundzie zasadniczej. I jest o co walczyć, bo zgodnie z regulaminem dwa najlepsze zespoły po rundzie zasadniczej od razu kwalifikują się do półfinałów, omijając grę w ćwierćfinałach.

Będzinianie natomiast są na ostatnim miejscu w tabeli. Gdyby nie wycofanie się z rozgrywek Stoczni Szczecin, byliby murowanymi kandydatami do udziału w barażach ze zwycięzcą I ligi o pozostanie w elicie. Z piętnastu meczów wygrali tylko raz. W starciu z Jastrzębskim Węglem skazywani są na porażkę, tym bardziej, że rywale z pewnością są mocno podrażnieni, bo nie udało im się sięgnąć po Puchar Polski. W finale przegrali z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 i była to ich pierwsza porażka, po pięciu kolejnych triumfach – trzy w lidze i dwa w Pucharze Polski – odkąd prowadzi ich Roberto Santilli.

– Zwycięstwo z Będzinem za trzy punkty daje nam awans na drugie miejsce w tabeli, więc taki jest nasz cel na to najbliższe spotkanie. Została nam już tylko koncentracja na lidze i będziemy robić wszystko, by zakończyć rundę zasadniczą na miejscu dającym automatyczny awans do półfinału mistrzostw Polski – przekonuje Dawid Konarski, atakujący Jastrzębskiego Węgla.

Zdaje sobie jednak sprawę, że luty może być przełomowy dla losów rywalizacji w lidze. Jastrzębianie rozegrają bowiem aż sześć meczów w trzy tygodnie.  – Kalendarz ligowy jest taki, jaki jest. Nam tak wypadło, że w styczniu rozegraliśmy tylko jeden mecz ligowy. Sporo czasu poświęciliśmy więc na pracę w siłowni, żeby się podbudować na tyle, aby ten maraton wytrzymać – mówi Konarski.

Jastrzębski Węgiel będzinian lekceważyć nie może, choć wyniki nie przemawiają na ich korzyść. W ostatnich pięciu meczach nie wywalczyli nawet seta, ale to nie znaczy, że nie potrafią grać w siatkówkę. W pierwszej rundzie byli przecież bardzo blisko pokonania jastrzębian. Wygrywali w setach 2:1, a przegrali po tie-breaku, bo brakło im sił. Sporo krwi napsuli też zespołom z Zawiercia i Katowic.

W Będzinie ciągle wierzą, że przełamanie musi wreszcie nastąpić i równie dobrze może być to w Jastrzębiu Zdroju. Dodajmy, że w niedzielnym spotkaniu w MKS-ie powinien już wystąpić Artur Ratajczak. Kapitan drużyny ostatnio zmagał się z kontuzją pleców. – Artur powoli wychodzi na prostą. Na mecz z Jastrzębskim Węglem będzie gotowy do gry – zapewnia Grzegorz Rzetecki, fizjoterapeuta MKS-u.

 

Jastrzębski Węgiel – MKS Będzin

niedziela, 3 lutego o 17.30

 

Jastrzębski Węgiel - MKS Będzin
Credit: Lukasz Sobala / Press Focus