„VAR ponownie nie był po naszej stronie”

Trzeci tegoroczny wyjazd i trzecia porażka. Czarna seria bez wygranej na boisku rywala trwa. Pamięta pan, kiedy ostatni raz punktowaliście na wyjeździe?
Szymon PAWŁOWSKI: Daty nie pamiętam. Wiem, że był to mecz w Gliwicach i zremisowaliśmy 0:0.

 

Tamto spotkanie odbyło się 23 listopada. Bez punktów na boiskach rywali nie macie szans na utrzymanie ekstraklasy. Czego zabrakło w Krakowie?
Szymon PAWŁOWSKI: Jak zawsze wszystkiego po trochu. Ustrzegliśmy się błędów z poprzednich spotkań, gdy szybko traciliśmy bramki. Początek meczu dawał powody do optymizmu. Nie dawaliśmy rozwinąć Cracovii skrzydeł. Był moment, kiedy oddaliliśmy grę od naszego pola karnego i próbowaliśmy narzucić swój styl. Niestety potem za głęboko cofnęliśmy się i rywale to wykorzystali. W końcówce pierwszej połowy zabrakło m.in. kilku centymetrów, bo gdyby piłka po moim uderzeniu poszybowała nieco niżej, to na przerwę schodzilibyśmy przy wyniku 1:1, a tak skończyło się na poprzeczce. Mieliśmy plan na drugą połowę, ale zanim zaczęliśmy go wdrażać, było już 0:2, bo znów zderzyliśmy się z VAR-em…

 

…który po raz kolejny w tym sezonie nie był waszym sprzymierzeńcem.
Szymon PAWŁOWSKI: Nie wiem, czy był karny, czy go nie było. Sędzia po analizie wideo tłumaczył naszemu obrońcy, czemu podyktował „jedenastkę”. Cóż, VAR ponownie nie był po naszej stronie. Nie chcę zwalać wszystkie na brak szczęścia, pech itd., ale faktycznie to drugi mecz wyjazdowy z rzędu, gdzie nie gramy źle, gdzie stwarzamy okazje, a tych punktów jak nie było, tak nie ma. Budujące jest to, że nie poddaliśmy się. Gol kontaktowy dodał nam skrzydeł i poszliśmy za ciosem. Bardzo chcieliśmy wyrównać, widać było w końcówce, że jesteśmy dobrze przygotowani motorycznie. Walczyliśmy do końca, ale mimo kilku szans znów nie mamy punktów.

 

W sześćdziesiątej minucie trenerzy ściągnęli jedynego nominalnego napastnika. W miejsce Olafa Nowaka wszedł Sebastian Milewski, a pan został przesunięty na szpicę. Dla wielu ta zmiana nie do końca była zrozumiała, zważywszy, że na ławce był Giorgi Gabedawa. Ciężko o sukces w meczu wyjazdowym, gdy przegrywasz 0:2, a na murawie nie ma napastników…
Szymon PAWŁOWSKI: Nie jestem od komentowania decyzji sztabu szkoleniowego. Gdy przegrywasz, trzeba coś zmieniać, reagować na to, co się dzieje na boisku. Przeszliśmy na grę trójką obrońców, zagęściliśmy środek pola, wszedł Iwaniszwili, aby wzmocnić skrzydło. Udało nam się strzelić bramkę, były jeszcze okazje. Na analizę meczu przyjdzie czas. Szkoda, bo to kolejny mecz, gdzie można było coś ugrać.

 

Mimo porażki zebraliście komplementy od rywali. Drugi trener Cracovii, a przez wiele lat bramkarz i trener w klubie z Sosnowca, Grzegorz Kurdziel, powiedział, że Zagłębie to teraz zupełnie inna jakość niż w ubiegłym roku i że w najbliższym meczu z Lechią Gdańsk, który odbędzie się na Ludowym, możecie pokusić się o niespodziankę.
Szymon PAWŁOWSKI: Widać gołym okiem, że nasza piłkarska jakość wzrosła. Miło, że doceniają to rywale. Gdyby jeszcze szły za tym punkty na wyjazdach…W Sosnowcu wygraliśmy w tym roku oba mecze i w sobotę zrobimy wszystko, aby tę passę podtrzymać. Nie mamy nic do stracenia, nie ważne, że przyjeżdża lider. Będziemy walczyć o ekstraklasę dla Sosnowca do końca.

Rozmawiał Krzysztof Polaczkiewicz

 

W Krakowie Szymon Pawłowski musiał wcielić się w rolę napastnika…
Fot. Jakub Gruca/400mm.pl